Iwona z Czeladzi:
Od rana mam dobry humor
Od pewnego czasu budzę się wcześnie rano i od razu wszystkie smutne myśli rozpoczynają spacer po ścieżce mojej świadomości. Codziennie podejmuję różne starania, aby zawrócić bieg tych myśli i powyrzucać je do kosza.
Dawniej wystarczały poranne czynności; kawa, gimnastyka, prysznic, maseczka...
Teraz to za mało, aby przywitać dzień z uśmiechem.
Przeglądam obrazy dobrych zdarzeń ubiegłego tygodnia i nawlekam je na nić mojego życia jak drogocenne perełki.
Kupiłam sobie ładną spódnicę, byłam u fryzjera.
Mój starszy syn broni w środę pracę dyplomową.
Odebrałam w czwartek piękny storczyk podarowany mi przez słuchaczy szkoły zaocznej - czekał na mnie od niedzieli, gdyż nie byłam w pracy z powodu grypy.
Pewien uczeń napisał w ćwiczeniu, że jestem najlepszym nauczycielem.
Inny mój uczeń wyjechał do Włoch na spotkanie w ramach realizowanego w szkole za moją przyczyną programu Socrates-Comenius.
Pewien Belg zainteresował się zdjęciami z Katynia, które w ubiegłym roku wysłałam pewnemu Nowozellandczykowi na jego stronę internetową dotyczącą zbrodni sowieckich dokonanych na Polakach.
Koleżanka wygrała proces przeciwko naszemu pracodawcy w sprawie rozwiązania umowy o pracę.
Kupiłam dwa egzemplarze książki, do której napisałam przedmowę, przeznaczę je na prezenty.
Mała dziewczynka zagadnęła mnie, gdy byłam z moim jamnikiem na spacerze. Rozmawiałyśmy o pieskach.
Dokładam jeszcze pięć koralików. Wszystkie wydają się niepozorne, lecz ważę ich ciężar z satysfakcją.
To dobry sposób, aby poprawić sobie humor. Działanie jest automatyczne. Wszystko, co mnie czeka widzę teraz w jaśniejszych kolorach.
Praca nagrodzona w konkursie "Na dobry humor"