Reklama

Jak i gdzie Polka szuka mężczyzny na życie

Model życia w pojedynkę jeszcze kilkanaście lat temu był w Polsce w zasadzie zjawiskiem marginalnym. W naszym tradycyjnym społeczeństwie najważniejszym celem życia, szczególnie dla kobiety, było od zawsze stworzenie domu i posiadanie dzieci. Dziś to się bardzo zmieniło: ponad 25 proc. Polek i Polaków, którzy mogliby już założyć rodzinę, to wciąż panny i kawalerowie (CBOS, 2010 r. ) i liczba ta systematycznie rośnie! Przesunęła się też znacznie granica wieku, w którym decydujemy się na zawarcie związku małżeńskiego, kobiety coraz później decydują się też na urodzenie pierwszego dziecka.

Reklama

Singielka, ale nie na zawsze

Osoby żyjące samotnie z wyboru dorobiły się godnego statusu w społeczeństwie. To single. W żadnym wypadku nie stare panny i kawalerowie! Singiel to ktoś, kto nie poddaje się presji tradycji za wszelką cenę, kto stawia na siebie, swoją karierę, zainteresowania, własny rozwój. A nie nieudacznik, który nie potrafił sobie znaleźć pary. Przy czym taki wybór nie oznacza wcale samotności na całe życie!

Polki wciąż cenią sobie wartości rodzinne. Dla większości singielek to jedynie przesunięcie w czasie życiowych priorytetów. Dziś już nie szukamy męża za wszelką cenę, bo przekonałyśmy się, że świetnie dajemy sobie radę same. I znacznie wyżej podniosłyśmy poprzeczkę oczekiwań od naszych potencjalnych życiowych partnerów.

Określenie "singielka" kojarzy się powszechnie z mieszkanką wielkiego miasta, świetnie zarabiającą w prywatnej firmie. Rzeczywiście, najwięcej samotnych, niezależnych kobiet znajdziemy właśnie wśród nich. Większość skończyła studia i jest gotowa skupić się na karierze przez najbliższych kilka lat. Wiele z nich szybko awansuje i nieźle zarabia. Stać je na kosztowny kredyt, dzięki któremu mają własne mieszkania, pensja wystarcza na spłatę raty i dość przyjemne życie. To młodym, ambitnym kobietom daje coś, na co jeszcze niedawno nie miały najmniejszej szansy: poczucie niezależności, również od mężczyzny.

Nie czekając na miłość

Trudno się dziwić, że chcą same decydować o tym, kiedy wyjdą za mąż czy zrobią sobie przerwę na urodzenie dziecka. Mają w planach założenie rodziny, ale... z kimś, kto dziś nie będzie ograniczał ich kariery, a jutro podzieli z nimi domowe obowiązki. Jednym słowem szukają partnera z prawdziwego zdarzenia.

Wbrew pozorom ta zmiana nie dotyczy tylko pracownic korporacji, nastawionych na karierę, ale większości Polek, niezależnie od statusu społecznego. Bo tak naprawdę to dzieje się w naszej świadomości. Model mężczyzny "pana i władcy" odchodzi do lamusa, podobnie jak model "matki Polki", poświęcającej się tylko dla rodziny. Ale nie wszystko się zmieniło: wciąż jesteśmy niepoprawnymi romantyczkami i większość z nas marzy o prawdziwej, wielkiej miłości. Bez niej nie wyobrażamy sobie zamążpójścia. Jednak nie śnimy już o rycerzu na białym koniu.

Polka już na męża nie poluje ani na niego nie czeka, ale sama go sobie wybiera. W przeciwieństwie do naszych matek i babć, same wychodzimy z inicjatywą! I używamy do tego starych, sprawdzonych metod i... całkiem nowych narzędzi.

Dobre miejsce na spotkanie

Kiedy jesteśmy bardzo młodzi, problem zawierania nowych znajomości nie istnieje: bez przerwy poznajemy nowe osoby, w szkole, na studiach, na wakacjach. Nawet, jeśli spodoba nam się ktoś obcy, znajdziemy łatwo sposób, by do niego dotrzeć przez wspólnych znajomych.

Sprawa wygląda znacznie gorzej, gdy mamy nieco więcej lat i grono naszych znajomych znacznie się zawęża. Rzadziej pojawiają się w nim osobnicy "do wzięcia", a czasem może nawet dojść do sytuacji, w której to my jesteśmy ostatnim samotnym rodzynkiem. Co robić? Na szczęście wcale nie musimy się do tej grupki ograniczać!

- Dawniej kobiecie nie przyszłoby do głowy, by pojawić się w pewnych miejscach bez męskiej asysty - stwierdza psycholog Małgorzata Kuśmierek. - Samotna kobieta nigdy nie poszłaby na tańce, byłoby to odebrane jako bardzo prowokacyjne zachowanie.

Dla współczesnych kobiet ten problem w ogóle nie istnieje! Pod tym względem obyczaje zmieniły się diametralnie. W klubach czy na dyskotece nikt w ogóle nie zastanawia się nad tym, kto z kim przyszedł, bo w zasadzie wszyscy tańczą ze wszystkimi. To znakomita okazja do zawierania znajomości, tym bardziej, że taniec działa pobudzająco na zmysły. Nikogo też nie szokuje, jeżeli to dziewczyna wyjdzie z inicjatywą. I wbrew pozorom wszystko nie musi się od razu skończyć w łóżku! Do klubów przychodzą też samotni faceci,

którzy chcą po prostu poznać fajną dziewczynę, a nie szukają mocnych wrażeń.

Do tego, by kogoś poznać nadają się wszelkie miejsca publiczne, jeżeli tylko przełamiemy własne opory i nieśmiałość. Koncert, wystawa, spektakl w teatrze - wszędzie kobieta może pójść sama, a wyjść w towarzystwie! Na dodatek mamy wtedy okazję spotkać kogoś o podobnych zainteresowaniach. I nie trzeba szukać na siłę pretekstu do rozmowy - podpowiada Małgorzata Kuśmierek. - Generalnie warto bywać, dużo i często. Najgorsze, co może zrobić samotna kobieta, to zamknąć się w czterech ścianach. Wtedy ma raczej małą szansę na to, że wymarzony mężczyzna zapuka do jej drzwi.

Miłość w pracy

Wszyscy coraz więcej czasu spędzamy w pracy, ale single biją pod tym względem prawdziwe rekordy. Dla samotnych osób biuro staje się czasem drugim domem. Zamiast wracać do pustego mieszkania, wolą zostać po godzinach - przynajmniej szef doceni ich zaangażowanie i będzie z tego jakaś korzyść!

- Wśród singli jest najwięcej pracoholików i odwrotnie - osoby uzależnione od pracy często mają trudności w życiu osobistym - potwierdza Małgorzata Kuśmierek. - Ale wbrew pozorom przesiadywanie w pracy sprzyja też... nawiązywaniu romansów! Szczególnie, gdy pracujemy w dużym napięciu, na przykład kończymy wspólnie ważny projekt, ślęcząc nad nim do nocy - potwierdza psycholożka.

- Nierzadko staje się to sygnałem do zbliżenia. Jeżeli obie strony są wolne - nie ma przeszkód, by był to szczęśliwy początek udanego związku.

Bywa co prawda, że pracodawcy niechętnie patrzą na pary w pracy. Ale przecież nie musimy się koniecznie obnosić w biurze ze swoimi uczuciami. Konieczność ukrywania się może być zabawna i ...

podgrzać atmosferę. Generalnie, nawet jeżeli traktujemy swoją pracę ze śmiertelną powagą, nie zapominajmy o tym, że kontakty zawodowe mogą w jednej chwili zamienić się w prywatne. Służbowe wyjazdy czy szkolenia, to przecież jednocześnie spotkania z żywymi ludźmi! W tym z mężczyznami,

nierzadko interesującymi...

Cud internetu

Kto jak kto, ale samotnicy powinni być szczególnie wdzięczni za wynalezienie internetu i wszelkiego rodzaju portali randkowo-matrymonialnych. To prawdziwa kopalnia kontaktów, oferta praktycznie dla każdego. Joanna Pietrzak-Malinowska, założycielka portalu www.cupido.pl, który istnieje już 10 lat, przyznaje, że prywatnie jest wielką zwolenniczką tej metody.

- Sama poznałam swojego męża dzięki internetowi! - przyznaje. - Niestety, nie jestem w stanie powiedzieć, ile par zeszło się dzięki naszemu serwisowi. Nie prowadzimy statystyki, bo tylko nieliczni nasi klienci o tym informują.

- Wciąż trochę niechętnie przyznajemy się do tego, że poznaliśmy się w sieci - potwierdza Małgorzata Kuśmierek. - Ale i to się zmienia, bo internetowe znajomości stają się zjawiskiem masowym. Przy czym poznajemy się nie tylko na typowych portalach randkowych, ale i innych: zawodowych, społecznościowych.

Po trzyletnim boomie portalu "Nasza klasa", dzięki któremu odnaleźliśmy znajomych ze szkolnych lat, absolutne rekordy popularności bije Facebook. Dzięki niemu w ciągu roku mamy okazję zyskać tylu nowych znajomych, ilu nie dorobiłybyśmy się przez całe życie!

We własnym rytmie

Joanna Pietrzak-Malinowska z Cupido uważa, że internet to idealny sposób zawierania znajomości dla osób nieśmiałych.

- Portale to rodzaj biura matrymonialnego w sieci, ludzie dzięki nam mają szansę się ze sobą skontaktować. Dodatkowy plus to początkowa anonimowość. Do tradycyjnego biura matrymonialnego trzeba pójść, umówić się na spotkanie, jednym słowem - przed kimś się zadeklarować, że szukamy swojej drugiej połówki. To może zrażać osoby niezdecydowane.

Poza tym internetową znajomość możemy rozwijać we własnym rytmie, do spotkania w realu może dojść po tygodniu, albo po pół roku.

Warto jednak mieć świadomość, że anonimowość skłania ludzi do różnego rodzaju mistyfikacji. I może się na przykład okazać, że idąc na randkę z wysokim brunetem możemy spotkać niskiego, łysawego grubaska. A wygląd zewnętrzny to i tak najmniejsze ryzyko, może się też zdarzyć, że trafi my na osobę niezrównoważoną psychicznie.

- To oczywiste minusy internetowych znajomości. Ale możemy się przed nimi zabezpieczyć. Po pierwsze - nie musimy nikomu podawać swoich prawdziwych danych. Na to zawsze jest czas. A na pierwsze spotkanie w realu zawsze lepiej się umówić w miejscu publicznym. Nigdy nie w mieszkaniu - przestrzega psycholożka.

Tradycyjnie i bezpiecznie

Za najbezpieczniejszą, znaną od lat formę szukania partnera, uchodzą z pewnością licencjonowane biura matrymonialne. Magda Grzesiak wraz z mężem prowadzi "Czandrę", najstarsze i najbardziej popularne biuro w Polsce.

- Naszymi klientami kiedyś byli przede wszystkim ludzie starsi, emeryci, wdowy, wdowcy. Po transformacji w kraju my przeżyliśmy naszą własną, w biurze, tak całkowicie zmieniła się nasza klientela. Teraz z naszych usług korzystają przede wszystkim 30- i 40-parolatkowie obojga płci. Najczęściej trafiają do nas osoby, którym ktoś "Czandrę" zarekomendował, dlatego czują się tu bezpiecznie. Oferujemy też znacznie więcej, niż internetowe serwisy: nasze doświadczenie i wsparcie przy dokonaniu wyboru.

Klient nie jest zdany na przypadek i przez to nie naraża się na kolejne rozczarowania. Co prawda my też, nadążając za potrzebami klientów uruchamiamy internetowy sposób komunikacji, ale to nie oznacza, że przestaniemy im doradzać i traktować ich indywidualnie - zapewnia Magda Grzesiak.

Na wakacjach

Nie ma lepszej okazji do spotkania swojej połówki w romantycznych okolicznościach niż wakacje w pięknym miejscu.

- Na urlopie czujemy się zrelaksowani, odprężeni i dzięki temu jesteśmy bardziej otwarci i chętni do zawierania nowych znajomości - potwierdza psycholog Małgorzata Kuśmierek. - Odrywamy się od kłopotów i zmartwień, mamy czas, by o siebie zadbać. Z przyjemnością stroimy się, piękniejemy... Jednym słowem - wysyłamy dookoła sygnały, że chcemy, by się nami zainteresowano.

Ale dla osób samotnych na wczasach czy wycieczkach problemem bywają ich współtowarzysze. Na ogół na wyjazdach zorganizowanych więcej jest par i rodzin z małymi dziećmi, niż innych singli!

Najprostszym rozwiązaniem okazały się oferty biur podróży adresowane specjalnie do samotników. Po pierwsze, mogą czuć się swobodnie, relaksując się w gronie podobnych do siebie. A organizatorzy zapewniają im dodatkowe rozrywki, sprzyjające integracji.

Po drugie, coraz więcej firm turystycznych ma w swojej ofercie również wyjazdy świąteczne i sylwetrowe. Zawsze starają się zapewnić względną równowagę płci, choćby po to, by na tańcach nikt nie czuł się zbędny. Niestety, singielskie wyjazdy cieszą się znacznie większą popularnością wśród pań. Dlatego często przy ogłoszeniu o atrakcyjnej wycieczce dla singli pojawia się też informacja, że wolne miejsca są już tylko dla... panów.

Anna Kowalska

Świat kobiety
Dowiedz się więcej na temat: single | biuro | Polka | małżeństwa | związek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy