Reklama

Jolanta z Goleniowa

Jak rozmawiać z mężczyzną?

Jak rozmawiać z mężczyzną?

Ranek godz. 7.00. Coś nagle wielkim ruchem i uderzeniem kościstych rąk uderzyło mnie w brzuch. Po chwili widze zwisające palce na moim nosie i ustach. Jego palce a raczej paluchy, który były dwa razy większe od moich, potrafi całą swoją dłonią schować moją mała rączkę. Uwielbiam jego dłonie, ale nie dziś...

Bo dziś jest niedziela - obudził mnie tak rano... przerażona i wystraszona jego ruchami otworzyłam oczy. Serce zaczęło mi szybciej łomocąco bić. Po chwili poczułam głęboki i miarowy oddech na moim rozgołoconym karku.

Tego było już za wiele. Moje brwi przybrały kształty złamanych łuków a moje usta były niewabnie zaciśnięte. Szybkim ruchem i błyskawicznym odruchem wstałam wraz z moją ulubioną poduszką trzymającą a raczej (po prostu ją gniotłam ze złości) w ręku. Taaak... przyfasoliłam mu. Mój manewr a raczej odruch niepozorności i wściekłości był wredny... miałam za swoje a przecież to była niedziela - jedyna niedziela gdzie zawsze dłużej śpimy. Śniadanie w łóżku, nasze figlarne sprzeczki.

Reklama

A przecież miałam z nim porozmawiać... porozmawiać o tak ważnym temacie, którego unikał, którego nigdy nie chciał słuchać... bał się. Czułam, że źle się to skończy bo przefoglowałam, a wiedział po wczorajszej kolacji z jego rodzicami, że chciałam coś ważnego powiedzieć.

Wpadłam w małą ranną depresję... Założyłam szlafrok i zeszłam na dół do kuchni. Wstawiłam kawę (jak co dzień pierwszy odruch mojej obecności w kuchni). Szukałam zdenerwowana moich bamobszków, które dostałam od mojej mamy pod choinkę. Pewnie Walker (nasz pies) gdzieś je zatarmosił.

W końcu usiadłam... zaczęłam przeglądać jakąś starą gazetę nadsłuchując górę...najwyraźniej śpi dalej. Łomot filiżanki stawianej na stole również nie zadziałał. W końcu przeniosłam się do salonu, wzięłam cieplutki koc od mej babci i zaczęłam przeglądać programy w TV. Było głośno... bo ze złości chciałam zwrócić na siebie uwagę. Wiedziałam, że robię źle, ale moja upartość była bezwzględna.

Nagle usłyszałam trzaśniecie drzwiami. Przeciąg? Pomyślałam... nie, to on - nie zniósł mojej upartości i wredności. Moje myśli się plątały, to sprzeczały ze sobą - nie mogłam wielu rzeczy pojąć, aż w końcu zasnęłam wtulona w sofę. Długo nie spałam, gdy nagle obudził mnie przeraźliwy hałas dochodzący z holu. W ścianie wirowała wiertarka a wraz z nią nadęte spojrzenie jego.

Kończył sobotnią pracę z kablami, kiedy to przeszkodzili z nieoczekiwaną wizytą jego rodzice. Nie wytrzymałam tego... ubrałam się i wyszłam na dwór. Ogród przywitał mnie zapachem piwonii, a w oddali drzewko jaśminu, które zaczęło kwitnąć. Usiadłam na werandzie głaszcząc naszego psa owczarka.

Po chwili wyszedł z domu z wiertarką w ręku. Sądziłam, że chciał mnie się coś z oddali zapytać, dlatego szybko wyleciał. Przykucnął ku mojego boku - złapał mnie za ręce i szepnął. - Joluś, czy ty... czy jesteś w ciąży?

Zbladłam... jak nigdy dotąd poczułam dreszcze i obawy. Tak bardzo bałam się tego tematu, tak bardzo bałam się o co on powie, jak zareaguje, co zrobi. Nie wiedziałam czy przytaknąć czy nie, ale i tak by się prędzej czy później wydało. Przecież nie jesteśmy jeszcze małżeństwem. Mieszkamy razem, ale to nie znaczy, że możemy pozwolić sobie na tak wielki obowiązek.

Nagle tysiąc myśli przebiegło mi przez głowę, boshe...co na to rodzice - pomyślałam... - Spójrz na mnie. Proszę odpowiedz..- dotknął moją twarz odwracając ją ku jemu spojrzeniu. Zaczęłam płakać kiwając głową, że to prawda.

Totalny szok i niepokój co będzie dalej, co zrobi czy wstanie i pójdzie sobie, czy 'wsadzi' mi niepotrzebnych pare słów czy.... Zanim pomyślałam o tym ostatnim.... to właśnie tą czynność uczynił - przytulił mnie mocno jak tylko mógł.

Nie było słów, nie było rozmowy - sam gest był tak mocno związany z naszym uczuciem miłością, że drobny ranny (niby z niczego) spór bezsłowny, stał się czymś tak niewiarygodnym... jak fragmentem z bajki, gdzie żyli długo i szczęśliwie.

A więc kochani, morał jest z tego, że ja nie musze z moim mężczyzną rozmawiać, to on sam potrafi mnie wyczuć, potrafi zobaczyć co mnie boli, gdzie i jak temu załagodzić, rozweselić.

Od tamtej pory nie boimy się żadnych tematów, ale nasze drobne gesty sporne pozostały do dziś :D

Praca nagrodzona w konkursie "Jak rozmawiać z mężczyzną"

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy