Reklama

Justyna z Wieliczki:

Definicja chandry? - wszystko jest wkurzające, każdy skrzeczy nad uchem, pogoda jest do bani, książka jest durna, nauka nie wchodzi w gre, a czekoladką to najwyżej można kogoś przydusić.

"Lepiej zapobiegać niż leczyć", bo w moim przypadku jak już chandra chwyci to na dobre. Są jednak takie bardziej podatne na zły nastrój dni- przy okazji migreny, natłoku zajęć, dolegliwości kobiecych... Wtedy warto się wcześniej na nią przygotować.

Zacząć należy od rana:

1.nastawić budzik o pół godziny wcześniej niż na ogół (a na ogół jest i tak wcześnie) po to by - zdążyć zjeść śniadanie (a nie łykać suchą bułkę w drodze od szafy do łazienki) i choć raz zdążyć i z kremem i tuszem do rzęs, z fryzurą a nie węzłem na głowie...

Reklama

2.Zaryzykować i włożyć buty na obcasie (pomimo że w nich trudniej złapać tramwaj) ubrać ładną chustę zamiast wełnianego szalika, zmieścić trzy tony potrzebnych rzeczy do małej eleganckiej torebki...

3.Do dwunastej nie tracić głowy i przeżyć co najwyżej jedno chwilowe załamanie nerwowe a nie sześć...

4.Wysupłać godzinkę na porządny obiad, jeśli nie ma szans to opchać się sałatką a nie tabliczką czekolady...

5.Powiedzieć trzy komplementy koleżankom a usłyszeć choć jeden...

6.Puścić oko do tego przystojniachy w garniturze (właściwie to ten typ mnie odpycha) ale co tam, niech się zastanawia...

7.W ostateczności kupić czerwone, wytrawne wino, wrócić do domu, odkorkować, napełnić wannę albo rozłożyć koc na ziemi...

Dodam jeszcze, że kobieta da sobie z tym rade sama, ale jeśli w ciągu dnia dostanie smsa: "Kocham Cię kruszynko, nie mogę doczekać się Ciebie w domu" to też nie zaszkodzi! Opcja de-Lux polega na zastaniu autora tego smsa w domu na tym wymarzonym kocu z tym czerwonym winem w ręce... :D

Praca nagrodzona w konkursie "Na dobry humor"

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy