Reklama

Kocha, nie kocha

Kocham cię - magiczne słowa miłości. Mówione zbyt często, tracą swoją wartość. Mówione rzadko, w ogóle jej nie zyskują. Czy rzeczywiście musimy je usłyszeć, by wiedzieć, że jesteśmy kimś wyjątkowym dla drugiej osoby?

Kocham cię - magiczne słowa miłości. Mówione zbyt często, tracą swoją wartość. Mówione rzadko, w ogóle jej nie zyskują. Czy rzeczywiście musimy je usłyszeć, by wiedzieć, że jesteśmy kimś wyjątkowym dla drugiej osoby?

Na słowo "kocham" czekają nie tylko kobiety. Także mężczyźni z radością słyszą je z ust swoich partnerek. W związku nieraz trwa "wewnętrzna licytacja" kto ma powiedzieć je pierwszy: ona czy on. Najbardziej idealnie byłoby, gdybyście to powiedzieli równocześnie.

Jednak nasze babcie i mamy skłaniają się raczej ku teorii, że pierwszy swoje uczucia nazywa mężczyzna. Być może to kwestia tradycji, czasów, kiedy mężczyźni od początku do końca zabiegali o swoje wybranki. A być może to poczucie, że mamy wtedy nad mężczyzną swoistą przewagę: kocha mnie, więc mogę czuć się pewniej.

Reklama

Na ogół jednak nie na długo. Prędzej, czy później kobieta zareaguje i odpowie tym samym. Jeśli słowo "kocham" padnie najpierw z jej ust, dalej bywa różnie - reakcja może być natychmiastowa, może nastąpić jakiś czas później, a może nie będzie jej nigdy. W tym miejscu znowu wkraczają nasze babcie mówiące: nigdy nie odkrywaj do końca swoich uczuć przed mężczyzną; lepiej, gdy to on będzie kochał mocniej - wtedy nigdy nie przestanie się starać.

Generalnie mężczyzn można by w tej kwestii podzielić na trzy grupy. Po pierwsze na tych, którzy nie boją się mówić "kocham". Są po prostu pewni swoich uczuć i nie boją się ich otwarcie zdefiniować. Niestety, ich "kocham" nie zawsze oznacza to samo dla nich, co dla ich wybranek. Kobieta przez słowo kocham rozumie: szanuję, potrzebuję, jestem i będę przy tobie na dobre i na złe, a także: zrobię, pomogę. Dla mężczyzn kocham to... kocham. I tyle. Za słowem nie muszą koniecznie iść czyny.

Za czynami niekoniecznie idą słowa. I to już druga grupa mężczyzn. Tych co nie mówią, ale za to robią, działają. Gdy budzisz się rano, on pędzi już do sklepu po świeże bułeczki. Gdy jesteś chora, opiekuje się tobą. Gdy wracasz zmęczona z pracy, podaje ci obiad i robi masaż. Wymyśla ci kolejne rozrywki, wspiera cię i dużo z tobą rozmawia. Ale kiedy mówisz mu, że go kochasz, uśmiecha się, przytula cię i... milczy.

I wreszcie trzecia grupa mężczyzn, to ci, którym zdarza się w chwilach uniesienia powiedzieć "kocham", ale na ogół szukają słów i działań zastępczych. Korzystają np. z sms-ów i e-maili, bo łatwiej jest coś napisać. Dlatego w swojej skrzynce często znajdujesz e-maile pełne czerwonych serduszek, namiętnych usteczek i słodkich obrazeczków. Twój ukochany wysyła ci wierszyki, na pierwszy rzut oka może i banalne, ale będące próbą otworzenia się, a może otworzenia tobie oczu i poprzez wierszyk: "na górze róże, na dole fiołki, kochajmy się jak dwa aniołki" przekazania ci najskrytszych i najważniejszych uczuć. Potrafi też mówić "kocham" wzrokiem i dotykiem. A czasami używa obcego języka, mówiąc: "I love you", czy "je t'aime".

Sposobów wyrażania uczuć jest tak dużo, jak dużo jest mężczyzn i kobiet. Jedno nie pozostawia jednak żadnej wątpliwości. Nie ma nic na siłę. Więc jeśli nie kochasz, nie mów "kocham"...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy