Reklama

List otwarty do mężczyzn polityków

Panie Prezydencie! Panie Premierze! Panowie w rządzie i w parlamencie! Panowie politycy! Patrząc codziennie na Waszą pychę, zachłanność, nieudolność i agresję, na to, jak wywijacie oszczerstwem, walczycie podstępem, jak z rządzenia krajem uczyniliście widowisko równie tandetne jak "Świat według Kiepskich" albo "Big Brother", ośmielam się prosić, byście podali się w końcu do dymisji.

Nie, nie chcę Was przekonywać do nowych wyborów, którymi tyle już razy straszyliście siebie nawzajem, sami nie mając odwagi, by zmierzyć się ponownie z wolą wyborców. Chcę Was prosić o znacznie więcej, bo mam ważne po temu powody.

Spójrzcie, Panowie. Mamy kraj wolny, o jakim wielu z Was marzyło. I my, naród, w którego imieniu bezpodstawnie ośmielam się mówić, też o nim marzyliśmy. Chcemy żyć i pracować spokojnie, ale Wy nam to uniemożliwiacie. Zajęci politycznymi rozgrywkami, rzucacie się od jednego pomysłu do drugiego, od jednej awantury do kolejnej, nie patrząc głębiej, mądrzej, dalej.

Reklama

Już tylko do nielicznych, których na palcach jednej ręki mogłabym wymienić, pasują słowa: mąż stanu. Reszta to gracze, kłamcy, ludzie przewrażliwieni na własnym punkcie, innych mający w pogardzie, w tym nas, naród, w którego imieniu, choć bez żadnych uprawnień, ośmielam się mówić: mamy dość! Sprowadziliście życie polityczne na dno, obrzucacie się i tarzacie w błocie, odbieracie sens słusznym ideom, używając ich do doraźnych rozgrywek politycznych. W kraju, gdzie zaufanie do władzy i tak jest znikome, siejecie nieufność, wszędzie widząc wrogów i za nic mając nawet własne słowa. Jeszcze brzmi w uszach obietnica: "z ludźmi o marnej reputacji nie będziemy rozmawiać", gdy powstaje nowa koalicja, już dobrze nam znana.

Panowie! Przez wieki doskonaliliście sztukę rządzenia, aż doszliście do kresu naszej wytrzymałości. Czas najwyższy, byście oddali nam władzę. Niech powstanie nowa ordynacja, która pozwoli wybrać wyłącznie kobiety. Częściowy udział kobiet niewiele zmienia, gdyż będąc w mniejszości, muszą dostosowywać się do Waszych reguł, przyjąć Wasz styl rządzenia, w którym najważniejsza jest władza i niezachwiana wiara we własne racje. Zresztą wiem, że nie lubicie słuchać o parytetach, choć to Wy całe wieki korzystaliście z parytetu stuprocentowego, a nam nie chcecie oddać nawet połowy. Ale dziś połowa to już za mało. Kobiety powinny przejąć całą władzę.

Tak, znam te argumenty, że do Sejmu powinni wejść najlepsi, niezależnie od tego, czy są kobietami, czy mężczyznami, ale daję głowę, że Sejm złożony z kobiet będzie lepszy. Skąd ta pewność? Z wyników badań, które wskazują jasno, że kobiecy styl zarządzania różni się od męskiego. Mężczyźni preferują styl nakazowo-kontrolujący. Są nastawieni na rywalizację, na budowanie hierarchii, na ciągłą walkę o pozycję w stadzie. Nie chcą słuchać, niechętnie mówią o swoich problemach, nie lubią pytać o radę. Są skłonni trwać przy swoich racjach, nawet gdy wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią, że warto je zweryfikować.

Mężczyźni zrobią wszystko, żeby ich było na wierzchu. Kobiety preferują styl interakcyjny: są nastawione na współpracę, na negocjacje, słuchanie tego, co mówią inni. Lepiej odczytują informacje niewerbalne, częściej uwzględniają kontekst społeczny, w sytuacjach niejednoznacznych szukają dodatkowych informacji, pod ich wpływem modyfikują swoje poglądy i reagują bardziej elastycznie. Kobiety są znacznie lepiej wyposażone w tzw. miękkie kompetencje, do których coraz częściej odwołują się nowoczesne systemy zarządzania, a to oznacza, że lepiej porozumiewają się z innymi ludźmi. Są nastawione na kontakt, budowanie więzi i zaufania. Czy przypadkiem nie tego nam brakuje?

Panowie, jestem pewna, że Sejm złożony z kobiet zajmie się pracą, a nie dęciem we własne ego. Realizacją zadań, a nie walką o stołki. Bo kobiety, co najdziwniejsze, potrafią dobro wspólne przedkładać nad własny interes, a nawet nad własną wiarę w swoje racje. Skorzystajmy z tych właściwości. Gdy skończy się kadencja kobiet, niech naród wybiera: ordynacja żeńska czy mieszana. Ale choć kilka lat dajcie nam spokojnie zarządzać krajem. Wprowadzić zasady kultury, jakieś wzorce, przywrócić zaufanie, wiarę w czystość intencji.

Panowie, jeśli nie wierzycie w nasz zmysł polityczny, zaufajcie zmysłowi estetycznemu. Bylejakość, którą nam proponujecie, obraża nasze uczucia estetyczne. Wierzę, że można rządzić inaczej. Dajcie nam szansę to sprawdzić. Dajcie szansę Polsce.

Hanna Samson

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy