Odcinek pierwszy
To już koniec 11. tygodnia. Jestem zmęczona ciągłymi wymiotami, jedzeniem sucharków, nic mi się nie chce, spać mogłabym prawie cała dobę...
Zamiast przybierać na wadze, to chudnę. Mam ochotę na dobry obiad, ale mam nadzieję, że to marzenie wkrótce się spełni. Wszystkie mądre książki, które przeczytałam informują, że po 12 tygodniu już wszystko powinno wrócić do normy...
Mimo tego wszystkiego świadomość, że gdzieś tam w środku rozwija się Nasz Maluszek trzyma mnie jeszcze "przy życiu". A za dwa dni mam pierwsze USG. Zdjęcie powieszę w sypialni. I pewnie wszystkim będę się nim chwalić. W końcu będzie to pierwsze zdjęcie Naszego Maluszka.