Reklama

Ricky Martin powraca

Po pięcioletniej przerwie Ricky Martin szykuje powrót na scenę z płytą zatytułowaną "Life".

Rozbrat z koncertowaniem spowodowany był wypaleniem i zrezygnowaniem latynoskiego wokalisty. Piosenkarz był bliski załamania psychicznego.

- Byłem tak bardzo zmęczony i wypalony. Byłem na scenie przed 25 tysiącami ludzi, ale nie sprawiało mi to żadnej przyjemności. Aplauz widowni mnie w ogóle nie poruszał. A dokładnie to napawał mnie obrzydzeniem - wspomina Ricky Martin wydarzenia z 2000 roku, kiedy po koncercie w Sydney zdecydował się dać sobie spokój z występami.

- To właśnie dla aplauzu żyłem. To reakcje publiczności mnie inspirowały. A nagle, będąc na trasie, przestałem być szczęśliwy. Było coraz gorzej i kiedy musiałem wyjść na scenę byłem w coraz gorszym nastroju - mówi wokalista. - Potrzebowałem się zatrzymać. Tego dnia w Sydney powiedziałem, że to mój ostatni występ, choć mieliśmy jeszcze w planach koncerty w Argentynie i Brazylii. Wiedziałem, że będzie mnie to dużo kosztować, ale nic mnie to nie obchodziło - dodaje Ricky Martin.

Reklama

Wielu ludzi próbowało go nakłonić do zmiany zdania.- Mówili mi: "To jest twój moment. Sprzedałeś 50 milionów płyt i jeśli teraz się wycofasz, to będzie to koniec twojej kariery. Jeśli to zrobisz, to jesteś szalony>" - opowiada Martin. - A ja im odpowiedziałem, że chyba już jestem szalony i właśnie dlatego muszę odpocząć - wspomina.

"Life", nowa płyta Martina, ma ukazać się w październiku. W nagraniach pomagali mu m.in. Will.I.Am z Black Eyed Peas, Fat Joe, Amerie i tercet producencki znany jako The Matrix (m.in. Britney Spears, Liz Phair, Avril Lavigne).

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy