Reklama

Trzeba starzeć się rozsądnie

Grażyna Wolszczak, odtwórczyni głównej roli w filmie "Ja wam pokażę" nie ukrywa, że jeśli uznałaby, że nadeszła taka pora, poddałaby się operacji plastycznej poprawiającej wygląd. - Trzeba starzeć się rozsądnie - mówi z uśmiechem w Studio Kobieta INTERIA.PL.

Aktorka przyznaje, że od niedawna zwraca szczególną uwagę na pielęgnację urody. - Staram się pomagać naturze. W ten sposób, że od jakiegoś czasu - tu trzeba się przyznać bez bicia, że od niedawna, bo dopiero po 30. - zaczęłam przyglądać się kremom, bo tak to brałam pierwszą rzecz, którą miałam pod ręką. Myłam twarz wodą z mydłem - barbarzyństwo! Nie wyobrażam sobie teraz tego w ogóle.

- Chodzę do kosmetyczki, czasem na masaże - takie normalne, babskie środki, żeby jakoś się nie dać... Nic nadzwyczajnego - opowiada aktorka.

Zdaniem Grażyny Wolszczak naturze można pomagać nie tylko tradycyjnymi zabiegami pielęgnacyjnymi, ale również przy pomocy... skalpela chirurga plastycznego.

- Uważam, że najlepszą rzeczą, jaka może być, to akceptacja swojej osoby - pod każdym względem. I swojego nosa, i swoich nóg, i lekkich zmarszczek, czyli upływającego czasu - tłumaczy.

- Jeśli ktoś ma z tym problem, to nie widzę żadnego powodu, żeby się ze sobą męczył. Jeżeli można, jeżeli kogoś na to stać, to trzeba to związać. Trzeba to potraktować jako problem i jeżeli ktoś będzie szczęśliwszy mając mniejsze uszy - niech to robi - absolutnie.

Reklama

Czy sama zdecydowałaby się na taki zabieg?

- Szczerze mówiąc, patrzę co jakiś czas w lustro i mówię: "czy już, czy czy jeszcze, za ile?"... Nie wiem, co to będzie. Z ciekawością czytam wszystkie nowinki, wszystkie informacje mam już bardzo dobrze opanowane, co jest na co - opowiada. - I jak będzie potrzeba, myślę, że tak. Nie ma powodu, żeby gwałtownie się zestarzeć. Trzeba się zestarzeć tak w miarę, rozsądnie - dodała z uśmiechem.

Walka z uciekającym czasem przynosi wyniki... Choćby propozycjami udziału w sesjach dla męskich magazynów. Czy takie propozycje są przez popularną aktorkę mile widziane?

- Różnie reaguję, to zależy jakie to są propozycje. Nigdy nie miałam potrzeby, żeby się rozbierać w Playboyu, chociaż nie ma co ukrywać, że miałam takie propozycje - przyznała nasza rozmówczyni. - Natomiast lekko roznegliżowane sesje sprawiają mi przyjemność. Dlatego, że tak sobie myślę - już bardzo pragmatycznie, że już niedużo mi zostało czasu na to, żeby takie propozycje dostawać. I co tam!

Przeczytaj relację z czata z Grażyną Wolszczak i Marią Niklińską organizowanego wspólnie z magazynem ELLE

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: aktorka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy