Reklama

Trzecia osoba wchodzi do gry...

Bywa i tak: nagle dowiadujesz się, że jest ktoś jeszcze! Świat się wali, sypie się system wartości, przestaje być ważna przeszłość... Czy to już koniec? Do kogo pobiec po radę? Jak się uporać z tym najtrudniejszym męsko-damskim ciężarem? Czy jego udźwignięcie bywa w ogóle możliwe?

Zacznijmy od tego, że ta trzecia osoba nigdy nie pojawia się z kosmosu. Zwykle zanim zostanie ujawniona, powstaje powód jej zaistnienia - coś, co można krótko określić mianem kryzysu w związku. Przy czym znaczenie słowa kryzys w odniesieniu do związku dwojga ludzi raczej nie wymaga jakichś szczegółowych wyjaśnień...

Jeżeli zgadzasz się na przedłużanie kryzysu i jeżeli nie zastanawiasz się nad przyczynami jego powstania, możesz się spodziewać tej trzeciej osoby. Wcześniej czy później pojawi się ona w charakterze kogoś, kogo druga strona zacznie używać trochę jak przedmiotu sporu... Spory odbywać się jednak muszą, gorzej jest, jeżeli bez reszty wpływają na nasze życie.

Reklama

Jeżeli można tu cokolwiek doradzić, to naprawdę i z całego serca doradzam przede wszystkim spokój, rozsądek i odwagę. To nie jest przecież błahostka: gra idzie o naszą przyszłość, a jeżeli są dzieci, także o ich przyszłość...

Najtrudniej jest pogodzić się z tym, że ta trzecia osoba istnieje. Jeżeli dodać do tego obawę o przyszłość, czy wręcz strach przed przyszłością, to ... lepiej nie kończyć...

Tu, podobnie jak w wielu innych sytuacjach męsko-damskich, nie ma oczywiście gotowych recept, jednak z pozycji osoby doświadczonej można doradzić pewne zachowania, dzięki którym łatwiej będzie wyjaśnić sytuację z tą trzecią osobą.

Bo istnienie tej trzeciej osoby, jeżeli już cokolwiek, jakikolwiek "przeciek" do nas dotrze, trzeba po prostu wyjaśnić. Trzeba wyraźnie i wprost zapytać partnera lub partnerkę o tę trzecią osobę. Trzeba doprowadzić do wspólnej (oczywiście bez tej trzeciej osoby!), rzeczowej, poważnej rozmowy o przyszłości naszego związku. Trzeba wreszcie zrewidować własny stosunek do partnera: zapytać się samej (samego) siebie, dlaczego sprawy zaszly aż tak daleko...

I tu kończy się jakakolwiek psychologia stosowana, socjologia czy psychiatria, kończą się porady przyjaciół i przyjaciółek. Następny bowiem etap naszych zmagań z sytuacją z trzecią osobą w tle to już nasze i tylko nasze d e c y z j e! Nikt ich za nas nie podejmie, podobnie jak nikt inny oprócz nas nie weźmie za nie odpowiedzialności...

Ola

momomo@interia.pl

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: przyszłość
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy