Reklama

W sobotę nie ma nas dla nikogo

Jeszcze nie tak dawno czekałaś na weekend, żeby po całym tygodniu pracy od rana do wieczora nadrobić wreszcie towarzyskie zaległości. Teraz na sobotę nie planujesz już żadnych spotkań, a nawet wyłączasz telefon.

Nie masz ani ochoty, ani siły, żeby w weekend umawiać się z kimkolwiek, zapraszać go do siebie, albo dać się gdzieś wyciągnąć. Najchętniej nie wychodziłabyś wtedy w ogóle z łóżka i przespała oba wolne dni.

Albo wreszcie poświęciła sobie trochę czasu - wzięła długą kąpiel, nałożyła maseczkę, połaziła po sklepach za nowymi ciuchami, poczytała babskie pisemka, obejrzała jakąś komedię, po prostu zrobiła to, na co w zwykły, roboczy dzień zawsze brakuje ci czasu.

Ale zaraz przypominasz sobie, że są jeszcze dzieci, mąż i dom - oni też czekają na weekend i na to, że znajdziesz dla nich trochę więcej czasu. Plan zatroszczenia się o siebie ograniczasz więc do minimum - większość wolnego czasu zajmują ci porządki, gotowanie, pranie, zakupy, odrabianie lekcji i zabawy z dziećmi, ich dodatkowe, pozalekcyjne zajęcia, itd.

Reklama

Nawet z pomocą męża trudno jest się uporać z zaległościami po kilku dniach. Śmiejecie się, że sobota to najgorszy dzień w tygodniu, że odpoczniecie w poniedziałek, gdy znów pójdziecie do pracy. Może choć uda wam się spokojnie zjeść razem sobotnie śniadanie czy niedzielny obiad, albo chociaż usiąść przy dobrej, świeżo zaparzonej kawie. A po wejściu do łóżka nie od razu zasnąć...

Na samą myśl, że ktoś miałby wpaść do was w sobotę z niezapowiedzianą wizytą, robisz się nerwowa. Już u progu mógłby potknąć się przecież o odkurzacz czy co dopiero przyniesione zakupy. Bo nawet w sobotę brakuje już czasu na improwizacje i swobodę - niemal każda godzina jest zaplanowana, żeby zdążyć ze wszystkim, co czeka w kolejce po całym tygodniu. Coraz trudniej w tym dniu się z kimś umówić - znajomym też brakuje czasu i także chociaż wtedy chcą pobyć w domu.

Jeszcze niedawno oburzałaś się, gdy słyszałaś, że na Zachodzie czy w USA nawet rodzice muszą zadzwonić i zapowiedzieć swoją wizytę. Teraz, gdy teściowa wpada do was w sobotnie popołudnie, myślisz, że to wcale nie jest takie głupie...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy