Dlaczego dzieci rodzą się bez kończyn?
To częsty widok na porodówce - młoda mama tuż po porodzie odwraca głowę za dzieckiem i pyta, czy aby na pewno ma ono wszystkie paluszki. W ten może nieco naiwny sposób chce się upewnić, że z malcem wszystko jest w porządku. Niestety, nie zawsze jest. Dlaczego niekiedy zdarza się, że nowo narodzone dziecko nie ma kończyn? Czy medycyna zna już odpowiedź i umie takiemu stanowi zapobiec?
Na przełomie lat 50. i 60. ubiegłego wieku na świat zaczęły przychodzić dzieci o zdeformowanych kończynach lub niemal całkowicie ich pozbawione. Dość szybko udało się wytypować winowajcę - talidomid, niesławny lek przeciwwymiotny masowo przepisywany ciężarnym i reklamowany jako absolutnie bezpieczny. Wybuchł wielki skandal, a tysiące dorosłych już ludzi musi mierzyć się ze straszliwymi konsekwencjami niefrasobliwości farmaceutycznego giganta (niemiecki koncern Chemie Grünenthal wypuścił na rynek niedostatecznie przetestowany specyfik).
Wydawałoby się, że w dzisiejszych czasach nic takiego się już nie zdarzy, leki przeznaczone dla ciężarnych dopuszczane do obrotu testuje się pod kątem ewentualnego oddziaływania na płód, a kobiety uczulane są przez lekarzy prowadzących ich ciąże, aby pod żadnym pozorem nie zażywały żadnych farmaceutyków na własną rękę.
Mimo to czasami zdarza się, że na świat przychodzą dzieci dotknięte deformacjami podobnymi do tych, jakie mają ofiary talidomidu. Najczęstszą przyczyną jest tzw. zespół pasm owodniowych, rzadka anomalia, do której dochodzi w okresie prenatalnym.
Średnio raz na 10 tys. ciąż zdarza się, że worek owodniowy pęka przedwcześnie. Powstałe w wyniku tego wolne pasma i włókna owodni uszkadzają prawidłowe tkanki rozwijającego się płodu w sposób mechaniczny. Mogą też zaszkodzić w inny sposób - zaciskając się na pozbawionym ochrony ciele płodu powodują niedokrwienie różnych jego części.
W efekcie może dojść do poronienia, amputacji kończyny lub kończyn, głowy, palców, zrośnięcia palców, inne powikłania to m.in. obecność tzw. stopy końsko-szpotawej, deformacje twarzy lub/i czaszki, przepukliny mózgowo-rdzeniowe. Czasami kończy są na niewielkich, poddających się korekcji rozszczepach wargi lub podniebienia. Wszystko zależy od tego, w jakim momencie doszło do pęknięcia, jak było rozległe i co się działo z wolnymi fragmentami owodni. Wynika z tego też, że każdy przypadek omawianego zespołu jest inny. Są również dające nadzieję nierzadkie sytuacje dzieci zdrowo urodzonych, mimo obecności pęknięcia.
Także przez wzgląd na ryzyko wystąpienia zespołu pasm owodni mówi się o konieczności dokładnych badań USG (z wykorzystaniem nowoczesnego sprzętu) podczas ciąży. Mimo zastosowania tej technologii jednak zdarza się, że opisywana nieprawidłowość ujdzie uwadze medyków - wolne pasma owodni mogą być tak cienkie, że niemożliwe do zaobserwowania. Czasami to widoczna w badaniu wada daje podstawy, by diagnozować zespół.
Czy trafna diagnoza pomoże w leczeniu? A może już za późno? Trudno stwierdzić cokolwiek na pewno, biorąc pod uwagę, jak bardzo różnią się miedzy sobą wszystkie przypadki. Ewentualna terapia będzie dostosowana do wykrytej anomalii.
Znacznie rzadziej zachodzi zjawisko odwrotne, czyli poród dziecka w nienaruszonym worku owodniowym (raz na 80 tys. porodów), które nie niesie żadnych negatywnych konsekwencji.
***Zobacz także***