Reklama

Dług wdzięczności

Peter nie miał beztroskiego dzieciństwa, więc dobrze rozumie potrzeby dzieciaków, które nie mają rodziny. Ostatnio dużo dzieje się w jego życiu, bo dostał amerykańskie obywatelstwo i adoptował syna.

Trudne dzieciństwo  

Portal Bored Panda opisał wzruszającą historię. Peter Mutabazi nie miał szczęśliwego domu i dobrze wie, ile przez to stracił. Dlatego pragnie dać porzuconym dzieciom tyle serca i radości, ile tylko potrafi.

Urodził się w małej wiosce, na granicy pomiędzy Ugandą i Rwandą. Jego rodzina była bardzo uboga. Nie było jej stać na kupowanie jedzenia, więc żywili się tym, co wyhodowali sami na polu, czyli grochem, fasolą i słodkimi ziemniakami.

Peter od 4 roku życia pomagał rodzicom w pracy na roli. Nie mieli też łatwego dostępu do czystej wody. To dzieci szły nawet kilka godzin, aby przynieść wodę, która nadaje się do picia.

Reklama

Życie chłopca upływało na pracy, zamiast na zabawie. Na dodatek musiał znosić humory toksycznego ojca, którzy upokarzał członków rodziny, bił żonę, a dzieciom skąpił jedzenia. Pewnego dnia, dziesięcioletniego Petera tata wysłał go po papierosy. Niestety, po drodze chłopca złapał ulewny deszcz i papierosy rozmoczyły się.

Przerażony dziesięciolatek, dobrze pamiętał, że ojciec ma ciężką rękę. Dlatego nie wrócił już do domu i była to najlepsza decyzja, która pozwoliła mu zacząć nowe, lepsze życie.  

Nagroda od losu  

Życie Petera nie należało do najłatwiejszych, ale wyszedł na prostą. Przeprowadził się do Stanów Zjednoczonych, zaczął pracować w nieruchomościach i nawet dorobił się własnego domu. Pewnego dnia pomyślał, że w zasadzie ma dwie wolne pokoje, które się marnują i trzeba coś z tym zrobić. Kiedyś on był w potrzebie, teraz zdecydował, że spłaci dług wdzięczności  i poświeci swoje życie porzuconym dzieciom.

W ciągu trzech lat zajmował się 12 dzieci, w wieku od 2 do 11 roku życia. Tłumaczy, że jako osoba samotna, według amerykańskiego prawa, nie może mieć jednocześnie więcej niż dwoje dzieci. Pewnego dnia dostał telefon z ośrodka z pytaniem, czy nie wziąłby na weekend jedenastolatka. Akurat pożegnał się z dwójka braci, którzy wrócili do swoich biologicznych rodziców. Bez wahania zgodził się.

Historia chłopca poruszyła serce Petera. Kiedy Tony miał dwa latka, porzuciła go biologiczna matka, ale na szczęście 2 lata później znalazła się rodzina, która go adoptowała. Po 10 latach rodzicie adopcyjni nie odebrali go ze szpitala, a potem zrzekli się praw do niego, stąd chłopiec nie miał dokąd pójść.  

Nowy tata, nowy syn, nowe życie  

Mutabazi wspomina, że trochę to trwało, zanim Tony został jego synem. Ludzie zazwyczaj wolą adoptować niemowlęta lub małe dzieci. Na swoim Instagramie nowy ojciec umieścił wzruszający wpis, jak bardzo jest dumny i szczęśliwy, że ma syna.

Razem spędzają dużo czasu, czytając książki, jeżdżąc na rowerze, czy grając w gry komputerowe. Peter sądzi, że Tony był brakującym elementem w jego życiu.

Nie bez znaczenia jest fakt, że kiedy po raz pierwszy Tony przyszedł do jego domu, już po 20 min zapytał, czy może do niego mówić "tato".

Obecnie ojciec i syn przygotowują się do przyjęcie nowego dziecka do swojej małej rodziny. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: adopcja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy