Reklama

Dzieci wracają do szkół: To powód do radości, czy niepokoju?

Chiny 

Szkoły w Chinach, po trzech miesiącach zamknięcia, znowu przywitały uczniów. Młodzi ludzie muszą się przyzwyczaić do nowych wymogów.

Przez wejściem do budynku każdy z nich ma mierzoną temperaturę i musi okazać na telefonie tzw. zieloną kartę zdrowia czyli potwierdzenie, że nie ma infekcji.

Na terenie szkoły noszenie masek jest obowiązkowe, a stoliki w klasach są rozsunięte tak, by odległość miedzy nimi była nie mniejsza niż 2 metry.

Dorośli  mają różne zdania na temat powrotu dzieci do szkół. Niektórzy sugerują, że ich otwarcie może spowodować wzrost zachorowań, gdyż dzieci nie zawsze przestrzegają zasad higieny w szkole i to nauczyciele powinni dołożyć wszelkich starań, by je edukować i napominać. Kobieta uważa, że placówki miały dwa tygodnie na przygotowanie się do funkcjonowania w nowych warunkach i na pewno stanęły na wysokości zadania.

Reklama

W lipcu 10 mln młodych Chińczyków podejdzie do najtrudniejszego egzaminu w ich życiu, czyli do egzaminu wstępnego na studia. Większość uczniów nie była w szkole od chińskiego Nowego Roku i do tej pory uczyła się zdalnie. 

By nadrobić zaległości,  zaoferowano im dodatkowe zajęcia, przygotowujące do egzaminów, które mogą odbywać się po lekcjach i w weekendy. Wiodące chińskie uniwersytety przyjmują jedną osobę na 50 tys. starających się, stąd rywalizacja wśród kandydatów i zdenerwowanie rodziców jest całkiem uzasadnione. 

Wietnam 

W Wietnamie 22 mln uczniów wróciło do szkół, które organizują zajęcia stacjonarne i zdalne. W klasach zmniejszono ilość osób. Uczennica mówi, że stęskniła się za nauczycielami i rówieśnikami, uczeń narzeka, że lekcje zdalne były nudne i zdecydowanie woli naukę prowadzonej metodami tradycyjnymi.

Nauczyciele najbardziej obawiają się, że podopieczni nie będą zachowywać wymaganej odległości w czasie przerw, a oni, z racji ilości dzieci i dużej liczby pomieszczeń w budynku szkolnym, nie będą w stanie tego wyegzekwować.   

Australia

Również młodzi Australijczycy zaczęli chodzić do szkoły. Tu panują inne zasady. Uczniowie nie noszą masek, ale przed wejście do budynku odkażają ręce płynem do dezynfekcji.

Szczególnie małe dzieci są zachęcane do częstego mycia rąk, w czym pomagają im nauczyciele. To one najbardziej entuzjastycznie reagowały na spotkanie z wychowawcami i rówieśnikami, choć wszyscy musieli pamiętać o zachowywaniu wymaganej odległości. Również rodzice nie kryli zadowolenia, że  ten trudny okres, kiedy byli zamknięci z pociechami w domu, dobiegł końca. 

Dzieci w walce z koronawirusem

Jak podaje CNN, badania naukowców z Chin, Stanów Zjednoczonych i Włoch przeprowadzone w Wuhan i Szanghaju  pokazały, że zamknięcie szkół miało kluczowy wpływ na zredukowanie ilości zakażeń wirusem Covid-19 i wygaszenie epidemii.

Badacze udowodnili, że uniemożliwienie kontaktów w szkole dzieciom do 14 roku życia, zmniejszyło liczbę dziennych zachorować o 42 proc. Zakaz grupowych wyjazdów na wakacje może obniżyć ilość nowych przypadków o 64 proc. 

Dzieci przechodzą koronawirusa łagodnie lub bezobjawowo, natomiast mogą go przenosić na osoby starsze  i schorowane, dla których zarażenie bywa śmiertelne.   

***

#POMAGAMINTERIA

Wolontariusze akcji Zupa na Plantach przed epidemią mogli wspierać osoby będące w kryzysie bezdomności między innymi organizując im spotkania przy misce zupy co niedzielę na krakowskich Plantach. Teraz starają się dostarczać paczki żywnościowe, nawet do kanałów, w których egzystują. Tygodniowo potrzeba 200 takich paczek. Spraw, by pomoc mogła nadal docierać do potrzebujących. Wesprzyj zbiórkę, przekaż produkty, albo namów współpracowników, żebyście pomogli wspólnie. Sprawdź szczegóły >>      

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: koronawirus
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy