Reklama

Dziecko jedzie na wakacje: Jak je zabezpieczyć finansowo?

Ile pieniędzy twój syn powinien mieć w kieszeni, jadąc na obóz? Czy lepiej dać córce gotówkę, czy kartę? Warto poznać odpowiedzi na te pytania.

Brak funduszy na drobne wydatki może sprawić, że wakacje twojego dziecka nie będą do końca udane. Nie wiesz, jaką kwotę mu dać i w jakiej formie? Zależy to przede wszystkim od tego, w jakim wieku jest dziecko, i tego, dokąd się wybiera.

To, co dobre dla siedmiolatka jadącego na pierwsze w życiu kolonie, nie musi być odpowiednie dla szesnastolatka wybierającego się na obóz żeglarski. Poznaj wady i zalety różnych rozwiązań.

Wakacje z własną portmonetką

Najprostszym, a jednocześnie najbardziej tradycyjnym sposobem na wakacyjne kieszonkowe jest wręczenie dziecku przed wyjazdem pewnej kwoty i poinformowanie, że musi nią gospodarować w taki sposób, by wystarczyło mu na cały okres pobytu na wakacjach.

Reklama

Zalety takiego rozwiązania to prostota oraz to, że mając pieniądze w portmonetce, dziecko łatwiej będzie mogło ocenić, na jakie przyjemności może sobie jeszcze pozwolić. A także z których trzeba będzie zrezygnować, by pieniędzy wystarczyło na kolejne dni.

Jeśli dziecko jedzie w miejsce, gdzie dostęp do bankomatów jest trudny (np. na obóz namiotowy w lesie), posiadanie gotówki będzie dla niego dodatkowo wygodniejsze niż np. dysponowanie kartą płatniczą. Wadą takiego rozwiązania jest możliwość zgubienia albo kradzieży portmonetki i tym samym bezpowrotnej utraty wszystkich funduszy.

Kieszonkowe u wychowawcy?

Pieniądze można też dać osobie, która będzie się naszym dzieckiem opiekowała podczas wyjazdu. W takim przypadku ustalamy z wychowawcą sposób wydawania dziecku potrzebnych kwot, zaznaczając, na jakie przyjemności dziecko może sobie pozwolić (np. lody, czekolada), a na jakie nie (np. gry losowe albo strzelnica w wesołym miasteczku).

Tego typu rozwiązanie z pewnością jest wygodne, dziecko nie musi się niczym przejmować, bo kontrolę nad jego wydatkami sprawuje osoba dorosła. Może się to sprawdzić w przypadku siedmio- ośmiolatków, szczególnie gdy to ich pierwszy wyjazd bez rodziców.

Gdy jednak dziecko jest starsze, wadą tego rozwiązania jest brak waloru edukacyjnego. Dziecko nie uczy się w takiej sytuacji gospodarowania pieniędzmi ani odpowiedzialności za własne decyzje.

Jaka kwota będzie odpowiednia?

Wszystko zależy od tego, ja k ie potrzeby dziecko będzie miało zapewnione przez organizatora wyjazdu. Jeśli w cenie obozu są np. wejścia do aquaparku czy bilety do muzeów, wtedy nie musimy się martwić kosztami tych przyjemności. Przed wyjazdem warto jednak bardzo dokładnie dopytać wychowawców, jakich wydatków nie pokrywa opłata za kolonie i jaką kwotę trzeba dać dziecku dodatkowo.

Tak naprawdę warto to wiedzieć już w momencie wyboru obozu i kolonii. Jeśli dowiemy się, że dziecko potrzebuje pieniędzy na dodatkowe przyjemności, dokładnie wyliczmy kwotę, jaka będzie potrzebna. Nie zapominajmy przy tym o pieniądzach na takie przyjemności jak lody czy gumy do żucia. Jeśli kwota na pokrycie planowanych wydatków wydaje nam się zbyt duża i obawiamy się, że dziecko może zgubić pieniądze albo zostać okradzione, część kwoty dajmy dziecku, a część wychowawcy lub wychowawczyni.

Młodzieżowe konto i karta

Dziecko, które skończyło już 13 lat, na wakacje może pojechać z własną kartą płatniczą. To dobra okazja, by założyć mu konto bankowe (jeśli do tej pory go nie miało). Wystarczy wybrać się z dzieckiem do banku (rodzic musi mieć dowód, a dziecko legitymację szkolną) i podpisać umowę o prowadzenie rachunku. Opłaty za prowadzenie takiego młodzieżowego konta są zazwyczaj niewielkie, średnio jest to około 5 zł miesięcznie.

Posiadacz konta juniorskiego ma prawo do własnej karty płatniczej (za jej obsługę zapłacimy dodatkowo 20-30 zł rocznie), którą może płacić w sklepach, a także pobierać gotówkę z bankomatów. Ważne: to rozwiązanie ma sens jedynie wtedy, gdy dziecko jedzie na wakacje w miejsce, w którym nie ma problemów z dostępem do bankomatów.

Dzieciom, które nie mają konta, możemy dać kartę przedpłaconą niepowiązaną z kontem. Taką kartę zasilamy po prostu określoną kwotą, a dziecko może z niej korzystać tak jak ze zwykłej karty płatniczej lub kredytowej. Zaletą rozwiązania jest to, że nawet jeśli karta zostanie ukradziona, złodziej będzie miał dostęp jedynie do kwoty, jaką na nią wpłacono, a nie do całego konta. Cena takiej karty to 20-30 zł.

Najmłodsi też mogą mieć paypass

Na świecie bardzo niewiele banków ma propozycję dla dzieci, które nie skończyły jeszcze 13 lat. W Polsce taką ofertę przygotował jedynie bank Pekao SA. Od niedawna najmłodsi mogą używać specjalnych paypassów przypisanych do konta rodziców. Nie są to jednak urządzenia, za pomocą których dziecko może wyczyścić rachunek rodzica do cna.

Żeby mogło nimi zapłacić albo wyjąć pieniądze z bankomatu, matkaalbo ojciec muszą najpierw zasilić specjalne, powiązane z dziecięcą kartą subkonto określoną sumą. Dziecko może takim urządzeniem (może mieć formę karty płatniczej, breloczka albo maskotki) zasilić samodzielnie, przelewając pieniądze z konta rodzica, ale transakcja musi być autoryzowana przez właściciela konta.

W sytuacjach awaryjnych


Jeśli dziecko wydało wszystkie pieniądze, a nie ma ani konta, ani karty przedpłaconej, dodatkowe fundusze będziemy musieli przesłać mu inną drogą. Najprościej będzie skorzystać z usług Poczty Polskiej i przesłać określoną sumę przekazem pocztowym pod adres obiektu (cena takiej usługi to 5,20 zł). Jeśli dziecko jest np. na obozie rowerowym albo spływie kajakowym i nie przebywa przez cały czas pod jednym adresem albo wyjechało na kolonie za granicę, rozwiązaniem jest skorzystanie z usług firmy przesyłającej pieniądze (np. Western Union).

Przelew jest bardzo szybki: wpłacamy pieniądze np. w Warszawie, a dziecko może je po 15 minutach wypłacić np. w Nidzicy albo w Londynie. Z takiej usługi warto skorzystać jedynie w ostateczności, bo jest kosztowna: za przesłanie 100 zł zapłacimy 23 zł, a za ponad 400 zł - 35 zł.

Czy dziecko może robić zakupy?

Dzieci w wieku poniżej 13 lat bez zgody rodziców nie mogą robić zakupów. Kupione przez nie rzeczy można zwrócić oraz zażądać zwrotu pieniędzy. Młodzież pomiędzy 13. a 18. rokiem życia może natomiast "zawierać umowy powszechnie zawierane w drobnych bieżących sprawach życia codziennego" (art. 20 kodeksu cywilnego), czyli np. samodzielnie kupować żywność.

Regularnie wypłacane kieszonkowe uczy gospodarowania pieniędzmi

Halina Kochalska doradca finansowy Open Finance: Dzieci, które systematycznie otrzymują kieszonkowe, radzą sobie z pieniędzmi dużo lepiej od swoich rówieśników, którzy go nie otrzymują - także podczas wakacji. Racjonalnego gospodarowania finansami również trzeba się nauczyć.

Dlatego nawet jeśli nasz domowy budżet jest skromny, warto wypłacać dziecku regularne (miesięczne albo tygodniowe) kieszonkowe. Suma może być symboliczna - ważne, żeby była.

Pamiętajmy przy tym, że kieszonkowe to nie tylko pewna kwota do wydania. Wypłacając je, dajemy dziecku również nasze zaufanie i wiarę, że potrafi zarządzać pieniędzmi. Ważne jest więc, aby nie kwestionować wydatków córki czy syna.

W pewnych rozsądnych granicach dziecko powinno mieć prawo robić z otrzymanymi pieniędzmi, co zechce. Nie znaczy to oczywiście, że mamy mu pozwolić na kupowanie papierosów czy alkoholu.

Bez względu na wysokość kieszonkowego dziecko musi mieć świadomość, że jeśli wyda pieniądze wcześniej, nie może liczyć na dodatkowe fundusze. Takie postępowanie uczy racjonalnego planowania wydatków.


Tekst: Ilona Stasiak

Olivia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy