Reklama

Jeden groźny ruch

Przewijanie? Wydawałoby się, najprostsza czynność pod słońcem. Młode mamy (i tatusiowie) pielęgnując niemowlęta powielają wzorce wyniesione z domu lub postępują intuicyjnie, nie zawsze jednak wychodzi to na dobre ich dzieciom.

Prawidłowe przewijanie maluszka wymaga pewnej wprawy. Na szczęście większość młodych rodziców szybko opanowuje tę czynność. Część z nich popełnia jednak błąd, który może mieć poważne konsekwencje.

Popularna niegdyś metoda przewijania polegająca na łapaniu malca za nóżki i podnoszeniu go w górę w niektórych przypadkach skutkuje urazem stawu biodrowego. W ten sposób dorośli ułatwiali sobie nieco pracę, ale dziś ortopedzi oraz doświadczone położne biją na alarm. Co w złego w omawianym ruchu? Gdy postępujemy w ten sposób, ciągniemy w stronę przeciwną niż ta prawidłowa dla rozwoju stawów. Co więcej, zmiana pieluszki to czynność, którą powtarza się wiele razy w ciągu doby, przynajmniej przez pierwsze dwa lata życia dziecka. 

Reklama

Zamiast chwytać za nogi, należy delikatnie obrócić dziecko na bok lub wsunąć dłoń pod jego pośladki lekko je unosząc, by wsunąć pieluszkę. Takich strategii uczy aktualnie większość szkół rodzenia. Mimo to niejedna mama twierdzi, że widziała położne podnoszące noworodki za nogi podczas omawianej czynności higienicznej. Mało tego, wielu z nas było przecież przewijanych w ten sposób, a nasze stawy biodrowe są (w większości przypadków) w dobrej kondycji. Eksperci nie mają jednak wątpliwości, że bezpieczniej jest tej metody unikać. Bo po co ryzykować zdrowiem malca?

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy