Reklama

Nowe fakty w sprawie śmierci trzylatki

​Nieoczekiwany zwrot wydarzeń w sprawie trzyletniej Sherin Mathews, której ciało odnaleziono w niedzielę 22 października, po tym, jak zaginęła 7 października. Ojczym dziecka zmienił zeznania i ujawnił prawdziwe okoliczności zdarzenia.

Przypomnijmy, że pierwotnie Wesley Mathews utrzymywał, że trzylatka Sherin Mathews odmówiła wypicia mleka, a on w nerwach kazał jej stać przy drzewie, na zewnątrz domu. Wystarczyło kilkanaście minut, by dziewczynka zniknęła.

Gdy po zakrojonych na szeroką skalę poszukiwaniach odnaleziono w końcu ciało dziecka, było w tak straszliwym stanie, że musiano zidentyfikować je metodą dentystyczną. W pierwszym etapie ojczym nie trafił do aresztu, a jedynie zastosowano wobec niego dozór policyjny.

Wesley stawił się na posterunku policji ze swoim adwokatem i zeznał, że cała historia miała inny przebieg. Okazało się, że zirytowany nieposłuszeństwem dziewczynki, która nie chciała wypić mleka, zmusił ją do picia. W efekcie dziecko zachłysnęło się i przestało oddychać. Zamiast wezwą karetkę, Wesley postanowił ukryć ciało i sprzedać światu historię o jej zaginięciu po wymierzonej karze.

Reklama

Obecnie ojczym przebywa w areszcie z zarzutem przestępstwa pierwszego stopnia. Wyznaczono mu kaucję w wysokości miliona dolarów, a według prawników grożąca mu kara może wynieść nawet 99 lat więzienia.

Według przedstawicieli policji w miejscowości Richardson, ojczymowi dziewczynki mogą zostać postawione kolejne zarzuty. Nie wykluczają też, że w sprawę były zaangażowane osoby trzecie.

Tymczasem przy feralnym drzewie przed domem Mathewsów, powstała zbudowana przez setki ludzi kapliczka upamiętniająca dziewczynkę. Wszyscy zadają sobie pytanie, co naprawdę stało się z dzieckiem, które było adoptowane z indyjskiego sierocińca. Macosze dziewczynki nie postawiono, jak dotąd, żadnych zarzutów, jednak odebrano jej prawa rodzicielskie do opieki nad czteroletnią, biologiczną córką.

Wątpliwości śledczych budzi zeznanie kobiety, która twierdzi, że feralnej nocy spała i nie wiedziała, co działo się z młodszą dziewczynką. Warto pamiętać, że Sini jest pielęgniarką i zaskakujący jest fakt, że mąż nie szukał u niej pomocy przy resuscytacji trzyletniej Sherin. Nieznane są jeszcze wyniki autopsji dziecka, które mogą ujawnić nowe informacje. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: śmierć dziecka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy