Reklama

Obrażają młodą mamę. Poszło o te zdjęcia

Sarah Nicole Landry miała serdecznie dość wyretuszowanych mam w internecie. Zamiast zostać jedną z nich, postanowiła pokazać także mniej przyjemne efekty uboczne macierzyństwa. Na publikowanych przez siebie zdjęciach nikogo nie udaje, co nie wszyscy potrafią docenić.

Co łączy najpopularniejsze influencerki? Oficjalnie pozbawione są jakichkolwiek wad. Na publikowanych przez siebie zdjęciach wyglądają zawsze idealnie, czym wpędzają w kompleksy niektóre obserwatorki. Potrafią pokazać się z jak najlepszej strony, przybierając wyćwiczone pozy, a nawet retuszując fotografie.

Wśród nich są również tzw. blogerki parentingowe, czyli robiące karierę na swoim macierzyństwie. Przechwalają się idealnymi sylwetkami nawet chwilę po porodzie i wiecznie uśmiechniętymi dziećmi, które nie sprawiają żadnych problemów. Fanki nie mogą się nadziwić, że rodzicielstwo może być tak łatwe i przyjemne.

Reklama

Ile w tym prawdy? Raczej niewiele, ale piękne obrazki trafiają na podatny grunt.

Dobrze wie o tym Sarah Nicole Landry, która przez lata też je podziwiała. Wreszcie powiedziała jednak "stop" i postanowiła, że sama nie będzie przykładać ręki do tej mistyfikacji. Swoją internetową działalność opiera na brutalnej szczerości, co doceniło już ponad dwa miliony internautów. Właśnie tyle osób obserwuje jej profil @thebirdspapaya na Instagramie.

W wieku 25 lat mogła się pochwalić już trójką pociech, ale też ponad 100 kg wagi. Z tego akurat nie była do końca dumna, dlatego postanowiła wziąć przykład z matek-influencerek. Zrzuciła połowę masy ciała, ale wtedy ponownie zaszła w ciążę. I stwierdziła, że nie ma sensu dalej się katować.

Dziś jest 36-letnią mamą czwórki dzieci z nieidealnym ciałem i ogromną pewnością siebie.

Kanadyjka regularnie publikuje w sieci zdjęcia bez cenzury i retuszu. Możemy na nich zobaczyć wałeczki tkanki tłuszczowej, rozstępy na brzuchu czy cellulit. Teoretycznie nic takiego, bo podobnie wygląda rzeczywistość milionów matek, ale w mediach społecznościowych to wciąż rzadki widok i temat tabu. Kontrowersyjne kadry z jednej strony inspirują, a z drugiej – są pożywką dla internetowych hejterów.

"Zasłoń się wreszcie", "Przejdź na dietę", "Zapisz się na siłownię", "Ale jesteś leniwa", "Wyglądasz obrzydliwie" – czyta każdego dnia pod swoim adresem. Krytykują jej ciało i "niestosowne" ubrania. Sarah jednak nie ma zamiaru się ukrywać. Wierzy, że jej misja jest potrzebna, bo zbyt wiele kobiet nie umie siebie zaakceptować. Ona chce dać im przykład.

 – takie komentarze udowadniają jednak, że jej misja ma sens.

***
Zobacz także:

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: ciało po ciąży | ciało po porodzie | brzuch po ciąży
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy