Reklama

Ojcowie: Angażują się, gdy doceniają swoje partnerki

- Mężczyźni tym mocniej angażują się w wychowanie i opiekę nad dzieckiem, im bardziej cenią swoje partnerki. I to nie jest czynność na rzecz dziecka, tylko na rzecz kobiety - tłumaczy socjolog, prof. Tomasz Szlendak.

Magdalena Tyrała, Interia: Czym współcześni ojcowie różnią się od swoich ojców?

Prof. Tomasz Szlendak, socjolog z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu: - Współcześni ojcowie bywają bardzo różni. Ich zachowania są silne uzależnione od kategorii społecznej, a te zachowują się w przeróżny sposób w okolicznościach domowych. Jeżeli bierzemy pod uwagę mężczyzn z wyższym wykształceniem, którzy zamieszkują większe miasta, ich inwestycje w dzieci, czasowe i energetyczne, widać bardzo mocno.

Reklama

- Różnią się od swoich ojców choćby tym, że w ogóle wiedzą, jak wygląda obsługa dziecka, są wkomponowani w rodzicielstwo, razem z matkami chodzą na rozmaite kursy, czytają książki dotyczące tego, jak opiekować się dzieckiem. Mój ojciec jako typowy przedstawiciel swojego pokolenia w ogóle nie wykonywał takich czynności, wcale się tym nawet nie interesował.

- Współcześni ojcowie często mają też za sobą epizody mieszkania samodzielnie, co skutkuje u nich umiejętnością samoobsługi - potrafią sobie ugotować, posprzątać mieszkanie, co jest też pewną kompetencją istotną przy opiece nad dzieckiem. To czyni ich bardziej domowymi, a ich rola nie kończy się tylko na dostarczaniu zasobów finansowych.

Czy to system odgórnie wymusza na mężczyznach spędzanie większej ilości czasu, bo jest niż demograficzny, czy państwo reagując na potrzebę społeczeństwa wprowadza odpowiednie ustawy, np. "tacierzyński"?

- Wprowadzenie urlopu rodzicielskiego jest tylko reakcją na to, co i tak zaczęło się dziać, czyli na poświęcanie przez ojców coraz większej puli czasu i energii własnym dzieciom. Państwo tylko umożliwiło im zrobienie tego w taki sposób, który nie będzie, powiedzmy, nadwyrężał ich sytuacji w pracy.

- Ale jest to też sposób państwa na odciążenie, do pewnego stopnia, kobiet i zachęcenie tych, które pracują do posiadania dzieci. Zaprzęgnięcie ich partnerów do opieki choćby przez taki prosty ruch, jak wprowadzenie urlopów rodzicielskich, ma im w tym pomóc.

Następuje zmiana kulturowa?

- Okoliczności społeczno-kulturowe, pewien kontekst czasów i środowiska społecznego wymuszają na ojcach angażowanie się w rodzicielstwo. Wzrasta w kulturze świadomość współodpowiedzialności rodziców za to, co się dzieje z dzieckiem.

- Na pewno wpływ na to mają także procesy emancypacyjne i ich efekty - kobiety zajmują się też pracą, karierą, w długim czasie się edukują - to wszystko powoduje, że trzeba obowiązki domowe zacząć dzielić. Rosnące wykształcenie kobiet w Polsce decyduje w przeświadczeniu znacznej części mężczyzn, że powinni w tym rodzicielstwie aktywnie uczestniczyć.

- Od kilkudziesięciu lat rośnie pewna kulturowa fala w podejściu do dziecka. Dzieciocentryczność - sytuacja, w której najczęściej mamy do czynienia z jednym dzieckiem, wokół którego wszystko się koncentruje - powoduje, że po prostu mężczyźni mają więcej czasu. Trzeba zwrócić uwagę, że kiedyś korelacja była taka: im więcej dzieci było w rodzinie, tym mężczyźni mniej się nimi zajmowali. A obecnie, im jest ich mniej, tym częściej panowie poświęcają im energię i swój czas. Jest to prostsze niż zajmowanie się dwójką czy trójką dzieci, zwłaszcza małych.

Czy fenomen nowego zaangażowanego ojcostwa rozkłada się równo w populacji czy też jest uwarunkowany klasowo?

- Świadomość roli ojca w ogóle wzrasta. Na niższych piętrach struktury społecznej również ojcowie, zwłaszcza ci bardziej religijni, opiekują się dziećmi nieco częściej i silniej się nimi interesują.

- Nadal są znaczące różnice między mężczyznami o różnym stopniu wykształcenia. Im większe miasto, im bardziej wykształcony mężczyzna, tym częściej wskazuje na model partnerski w opiece nad dzieckiem czy w ogóle model partnerski w domu jako ten właściwy.

- Jednak, żeby było jasne, nie nastąpił jakiś gigantyczny boom i nagle wszyscy ojcowie zaczęli poświęcać dzieciom tyle samo czasu co kobiety. Absolutnie tak nie jest. Zwyczajnie bardziej się angażują. Piętnaście lat temu to angażowanie trwało średnio 8 minut dziennie. Teraz w klasycznym mieszkaniu klasy średniej ojciec poświęca dziecku nieco ponad godzinę. Swój czas poświęca zabawie, mocno koncentrując się w jej trakcie na dziecku.

Czy, oprócz zabawy, zajmuje się dzieckiem jeszcze w inny sposób?

- To nie jest bezpośrednia opieka całodzienna, bo mężczyźni nadal w większości jej nie wykonują. Bez względu na to, w jakim modelu rodziny funkcjonują.

Czy między wsią, a miastem jest zasadnicza różnica w podejściu do ojcostwa?

- Bardzo wyraźna. Na wsi wciąż są bardzo tradycyjne przekonania, co powoduje między innymi, że kobiety ze wsi czy z mniejszych miejscowości uciekają, to jeden z argumentów - partnerstwo w domu i w opiec nad dzieckiem - by mieszkać w mieście. Tam częściej odnajdą mężczyzn ceniących taki model.

- Jeśli chodzi o stary i nowy model ojcostwa nasz kraj to mieszanina. Gdyby popatrzeć na mapę, zobaczylibyśmy funkcjonujące obok siebie ogniska konserwatyzmu w stosunku do opieki nad dzieckiem ze strony ojca oraz oazy nowości, spore krople nowego w morzu starego podejścia. Ale ogólnie widać przemianę.

- Wskaźnikami tej przemiany w stosunku ojców do dzieci są na przykład stowarzyszenia ojców pokrzywdzonych w sytuacjach porozwodowych. Jeśli się przyjrzymy ruchom ojców, widać coraz wyraźniej, że kontakt z dzieckiem jest dla nich niezwykle istotny, jest ważny dla ich dobrostanu psychicznego. Coraz dłuższe z nimi przebywanie decyduje też o budowaniu więzi, o której nie było mowy przed kilkudziesięcioma laty, kiedy to ojcowie ani się nie opiekowali, ani nie spędzali z dziećmi czasu, a relacje między nimi a dziećmi były kruche. Dzisiaj z pewnością są dużo silniejsze. 

Czy mężczyznom opłaca się być dobrymi ojcami? Jakość ich ojcostwa przekłada się na jakość związku z partnerką -zaangażowanie w dzieci jest nagradzane przez kobiety czy wręcz odwrotnie?

- Zadałaś mi podchwytliwe pytanie. Kobiety na poziomie deklaratywnym pożądają mężczyzn opiekuńczych, również w stosunku do dzieci. I takich wybierają. Oczekują od nich pomocy i zaangażowania w obowiązki domowe.

Ale później, z biegiem lat i wielością wypełnianych przez mężczyzn domowych ról, ich atrakcyjność w oczach kobiet spada...

- Brutalnie mówiąc, tak. Z jednej strony są atakowane przez swoje matki, które oczywiście ograniczają dostęp ich partnerów do dzieci, są klasycznymi "bramkarkami": "Chłop nie umie, chłop się nie nadaje, chłop nie ma cierpliwości, chłop technicznie nie da rady się dzieckiem zajmować". Kobiety tak instruowane przez swoje matki starają się ten dostęp mężczyznom ograniczać.

- Z drugiej strony cecha opiekuńczości, pewnego zainteresowania dziećmi jest dla kobiet pociągająca i coraz częściej wymieniana pośród cech poszukiwanych partnerów długoterminowych. Myślę, że kobiety w stosunku do tego coraz większego zainteresowania ojców swoimi dziećmi mają ambiwalentne uczucia, co jest ewidentnie wynikiem zmiany, jaka zaszła w naszej kulturze.

Nie nauczyły się jeszcze reagować na tę zmianę?

- Najprawdopodobniej. Pytałaś o zyski mężczyzn z bycia fajnym tatą. Są dwa. Po pierwsze mężczyźni tym mocniej angażują się w wychowanie i opiekę nad dzieckiem, im bardziej cenią swoje partnerki. I to nie jest czynność na rzecz dziecka, tylko na rzecz kobiety. Silne uczucia względem partnerki to lepsza ojcowska opieka nad dzieckiem.

- Po drugie, z całą pewnością - co wynika z badań - takie zaangażowane ojcostwo sprzyja dobrostanowi psychicznemu mężczyzny. Może nie na samym początku, kiedy dziecko jest bardzo hałaśliwe...

Czytałam, że zaangażowane ojcostwo poprawia również stan zdrowia mężczyzn.

- Prawda. Ojcowie zaangażowani dłużej żyją. Nie wiadomo jednak czy jest tu jakiś ścisły związek przyczynowy między ojcostwem i dłuższym życiem, bo do tego dłuższego życia mogą się przyczyniać korelaty wspołmieszkania z dziećmi i opieki nad nimi ze strony ojca, np. zdrowszy styl życia, który ojcostwo - czy się chce, czy nie - wymusza.

- Ojcowe rzadziej, przepraszam za kolokwialne sformułowania, szlajają się po nocach po knajpach, przez co mniej piją, rzadziej się narkotyzują, mają zwyczajnie inne priorytety. Jest to z pewnością pakiet zysków z ojcostwa. Chociaż, oczywiście, na poziomie świadomościowym mężczyźni wcale nie wskazują na swój dobrostan czy też na partnerkę, tylko na pewne przyjemności, jakie daje im kontakt z dzieckiem.

Ten kontakt z ojcem z pewnością dobry jest również dla samych dzieci.

- Ważne są dla nich dwa obecne w domu wzorce. Poza tym obecni ojcowie bardziej angażują się w interesy swoich dzieci, są zainteresowani tym, co się dzieje w szkole, złoszczą się, jeśli coś jest nie tak, a także walczą i załatwiają ich sprawy. To jest bardzo istotne w perspektywie późniejszych karier życiowych tych dzieci. Angażujący się ojciec zawsze sprzyja edukacyjnej i życiowej karierze swoich pociech.

Zastanawiam się, czy aby ojcowie nie upodabniają się ostatnio zbytnio do matek, czy role rodziców się zanadto dziś nie rozmywają.

- Też się nad tym zastanawiam i wydaje mi się, że mimo wszystko chyba nie. Myślę, że mężczyznom udaje się znaleźć swoją formę opieki nad dzieckiem, inną niż matki, by nie było to w żaden sposób "babskie".

- Na to nakłada się - bo pewnie do tego zmierza twoje pytanie - tak zwany kryzys męskości. Jeżeli dołożymy jeszcze do niego cegiełkę opieki nad dzieckiem i będziemy się zamieniać w mamę-przedszkolankę, to męska atrakcyjność może na tym ucierpieć. Dlatego mężczyźni starają się znaleźć swoją niszę - zabawiacza dziecka, dostarczyciela rozmaitych rozrywek. Ich opieka różni się od opieki kobiet zdecydowanie większą aktywnością. Mężczyźni starają się tak profilować swoją rolę opiekuńczą, by nie pokrywała się ze sposobem funkcjonowania matek z dziećmi.

Czyli nie ma zagrożenia rozmycia się ról rodzicielskich?

- Absolutnie nie! Po prostu rozszerza się paleta czynności, które mogą wykonywać obie płcie. Ma to związek z mocniej postępującym procesem emancypacyjnym, dzięki czemu mężczyzna może się wyzwolić z jakichś idiotycznych kajdanek, klasycznej niby męskości, która nakazuje mu padać na zawał w wyścigu szczurów.

- Dobrze, jeśli dziecko będzie oglądać czyszczącego WC tatę i nie będzie go to dziwiło. To najzwyczajniej w świecie tylko rozszerza paletę pewnych możliwości. A im bardziej się to upowszechnia, tym bardziej egalitarne będziemy mieli społeczeństwo. Choć do tego, oczywiście, jeszcze długa droga.

A jaki jest społeczny odbiór ojców, którzy decydują się na długi urlop ojcowski, podczas gdy ich partnerka zarabia na rodzinę i realizuje się zawodowo? Otrzymują wsparcie czy raczej wciąż wytykani są palcami?

- Jeżeli w pierwszym roku funkcjonowania urlopu rodzicielskiego skorzystało z niego 22 tys. mężczyzn, a w kolejnym ponad 130 tys., to oznacza, że nie jest to zbyt kłopotliwe dla środowiska zawodowego panów. Myślę, że w pracy nikt nie stawia barier mężczyznom, a tym bardziej nie wytyka ich palcami.

- O to był właśnie największy lęk, że mężczyźni będą się bać korzystać z uprawnień, że przez szefów i współpracowników będą postrzegani jako niemęscy. Okazuje się, że jest dużo miejsca w polskiej kulturze na bardziej rozbudowaną rolę ojca i że jesteśmy, przynajmniej w kwestii ojcostwa, tolerancyjni.

W swoim środowisku obserwuję nowy trend na bycie fajnym, aktywnym tatą.

- Chodzi ci o to, że taka postawa jest prestiżogenna? Wcale mnie to nie dziwi i to pokrywałoby się z tym, co powiedziałem. Jesteśmy już w takim momencie, w którym proste zasoby finansowe czy jakieś ich widoczne symbole w postaci samochodu i mieszkania, przestają budować twój prestiż społeczny i umiejscawiać cię w strukturze. Coraz częściej w ten sposób działają miękkie sprawy - twoje uczestnictwo w kulturze, to, jaki serial oglądasz. Również to, w jaki sposób zachowujesz się w stosunku do swojej rodziny, do własnych dzieci albo właśnie, jak fajnym jesteś ojcem. To są wskaźniki kultury postmaterialistycznej, oczywiście w tych miejscach, w których ludzie mogą sobie na to pozwolić, bo mają dobrą pracę itd. To już jest pewien wskaźnik zmiany.

Współczesny ojciec to mężczyzna spełniony czy może raczej zmęczony? Jak się czuje ze swoją, obecnie bardziej wymagającą, rolą?

- Przez kilka pierwszych miesięcy jest bardziej zmęczony niż spełniony. A tak poważnie, niestety, muszę powiedzieć coś brutalnego o kobietach: nadal nie podarowują one mężczyznom ich tradycyjnych ról. Obecnie toczy się dyskusja o godzeniu ról zawodowych z prywatnymi przez kobiety, wskazuje się, że to utrudnia im np. decyzję o urodzeniu drugiego dziecka. Nikt jednak nie zwraca uwagi na to, że mężczyznom nie odpuszczono udziału w tradycyjnym wyścigu szczurów. Niemal żadna kobieta nie odpuszcza mężczyźnie zarabiania więcej od niej i tylko tacy partnerzy są dla kobiet atrakcyjni. Kobiety nie odpuszczają mężczyznom żadnych ról, które pełnią w sferze publicznej, dokładając nowe role w sferze prywatnej.

Tak, ale to jest generalny problem współczesnych kobiet - zbyt wysokie wymagania w każdej sferze życia, wobec siebie i wobec każdego.

- Otóż to. I tu pojawia się napięta sytuacja, bo ponapinane są kobiety, i ponapinani są mężczyźni. Kiedy w życiu kobiet dochodzi do gwałtownej zmiany funkcjonowania, czyli gdy około 30. roku życia na świat przychodzi dziecko, to mogą się zdarzać, i bardzo często się zdarzają, sytuacje na tyle traumatyczne, że generują konflikt. Budżety czasu kobiet i mężczyzn w związku stają się wtedy bardzo napięte. Do czego zmierzam - kobiety powinny mężczyznom nieco odpuścić, zejść z wysokiego pułapu oczekiwań, o których wspomniałaś. Z jednej strony kobiety oczekują, że mężczyźni wciąż zapewniać będą utrzymanie, zwłaszcza w sytuacji, gdy one decydują się na dłuższy urlop macierzyński, a jednocześnie oczekują od nich mocnego angażowania się w opiekę nad dzieckiem i w role domowe.

- Wiesz, że już co piąta kobieta zarabia więcej niż mężczyzna? Ale wciąż to mężczyźni mają większe dochody, przez co na ich głowie spoczywa utrzymanie rodziny. Mimo tego, panie nie chcą mężczyznom nic odpuścić. A im bardziej wykształcony mężczyzna, tym bardziej czuje się powołany, by wszystkie te oczekiwania partnerki spełniać. A to coraz trudniejsze, częstokroć fizycznie się tego zrobić nie da! Nie jesteśmy herosami, żadna metafizyka tu nie pomaga.

Czy faktycznie mężczyźni angażują się w ojcostwo tylko wtedy, gdy pożądają swoich partnerek? Podyskutuj na FORUM


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: ojcostwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy