Reklama

Położna to przewodniczka po świecie kobiecości

Położna ma za zadanie wytłumaczyć kobiecie w każdym wieku, na każdym etapie życia, co w danym momencie się z nią dzieje. Doradza też, co w danej sytuacji zrobić, jak leczyć daną dolegliwość, a gdy sprawa jest poważna, wskazuje konkretnego specjalistę. Położna jest zatem przyjaciółką kobiety, towarzyszącą jej w różnych intymnych problemach - mówi Teresa Szmańda, położna.

Magdalena Tyrała: Położna - ten zawód kojarzy się prawie wyłącznie z odbieraniem porodów. Jednak chyba nie na tym kończy się jej rola. Czego jeszcze kobieta może oczekiwać od osoby się tym zajmującej?

Teresa Szmańda, położna środowiskowo-rodzinna w lecznicach Citomed w Toruniu: - Niestety, to powszechne przeświadczenie, że położna jest potrzebna tylko wtedy, gdy kobieta jest w ciąży, rodzi, bądź już urodziła, nadal funkcjonuje. Jednak rola położnej jest zdecydowanie szersza. Położna pojawia się w życiu kobiety już w okresie przedkoncepcyjnym, czyli w życiu bardzo młodych dziewczyn, jak również u starszych kobiet, czyli w zasadzie od narodzin do później starości.

Reklama

I jaką może pełnić rolę? Czytałam, choć nie jest to popularne stwierdzenie, że położna to przewodniczka po świecie kobiecości, jak również intymności. Prawdziwe?

- Jak najbardziej tak. Położna ma za zadanie wytłumaczyć kobiecie w każdym wieku, na każdym etapie życia, co w danym momencie się z nią dzieje. Doradza też, co w danej sytuacji zrobić, jak leczyć daną dolegliwość, a gdy sprawa jest poważna, wskazuje konkretnego specjalistę. Położna jest zatem przyjaciółką kobiety, towarzyszącą jej w różnych intymnych problemach.

A jak jest z dostępnością takich towarzyszek, opieki położnej w Polsce?

- Każda kobieta, która chce mieć położną, może ją mieć, bo zwyczajnie ma do tego prawo.

To z jakimi konkretnie problemami można się zwrócić do położnej? Dopytuję się celowo, bo wiedza na ten temat niestety nie jest powszechna.

- Od bólów brzucha do infekcji zewnętrznych narządów rodnych. Jeśli jednak chodzi o najmłodsze kobiety - małe dziewczynki, to najczęściej z ich problemami zgłaszają się do nas mamy, by oszczędzić im niepotrzebnego stresu. W przypadku, gdy dziewczynka wymaga specjalistycznej pomocy, położna wskaże lekarzy, z których usług można skorzystać. Nie wszyscy ginekolodzy przyjmują dzieci, bo są to specyficzne wizyty. My wiemy, do których specjalistów się udać w danym mieście, więc do nich kierujemy.

- W sytuacji, gdy przepisany zostanie środek na daną dolegliwość, co do którego użycia mama ma wątpliwości, doradzamy, jak go użyć, by młoda kobieta nie nabyła awersji pozbywając się dolegliwości. Położne są więc do dyspozycji, gdy występuje jakikolwiek tego typu problem.

 - Bardzo często matki zgłaszają się do nas także z piersiami dorastających córek. Jeśli nie możemy pomóc, to uspakajamy mamy i kierujemy do specjalisty.

Roztoczyła pani przede mną bardzo piękną wizję swojego zawodu. Jednak chyba kobiety w Polsce rzadko korzystają z możliwości subtelnego zaznajamiania się ze swoją kobiecością. Pewnie głównie z braku wiedzy o niej.

- Niestety tak.

Ma pani pod opieką pacjentki, które prowadzi przez kilka etapów ich życia?

- Oczywiście, że tak. Jednak nie jest ich jakoś szczególnie dużo. Mam pod swoją opieką kobiety, które poznałam jeszcze jako nastolatki. Teraz przygotowuję je do porodu oraz opiekuje się nimi po porodzie, one wiedzą, że zawsze mogą na mnie liczyć.

- Wcale nie jest też tak, że jak urodzi się drugie czy trzecie dziecko, to przy kolejnym nie ma problemów. Nieprawda, pojawiają się inne. Mam w swoim gabinecie dużą galerię zdjęć dzieci, które dostałam od mam, które szczęśliwie wydały je na świat z moją pomocą. Miło mi się na nią patrzy.

- Jednak faktycznie, jak wszystko sobie podsumuję, wychodzi na to, że najwięcej mam pacjentek w ciąży, rodzących i w połogu.

Każda ciężarna kobieta w Polsce ma prawo od 21. tygodnia ciąży skorzystać z całkowicie darmowych, cotygodniowych spotkań edukacyjnych z położną, finansowanych przez NFZ. Od 32. tygodnia ciąży nawet dwa razy w tygodniu. Te spotkania przygotowują do porodu w takim samym zakresie, jak szkoły rodzenia. Z tą różnicą, że są za darmo. I znowu - nie korzystamy, bo o tym nie wiemy...

- Wszystko się zgadza. I niestety, znowu muszę przyznać pani rację. Mało która kobieta w Polsce zna to swoje prawo.

Jak wyglądają te spotkania?

- Są to indywidualne rozmowy z ciężarnymi, jak również z ich partnerami, na które umawiamy się albo w gabinecie, albo w ich domu. Mamy plan, według którego przygotowujemy nasze pacjentki do porodu. Odpowiadamy im na różne nurtujące ich pytania, w międzyczasie informujemy też, jakie są standardy szpitali na naszym terenie, który świadczy usługi okołoporodowe. Mówimy, co w danym szpitalu jest akceptowane, a co nie, staramy się przekazać przyszłym mamom wszystkie najważniejsze informacje, z którymi ciężarne powinny być zaznajomione. Zmniejszamy również w ten sposób u nich stopień lęku przedporodowego.

- Opowiadamy przyszłej mamie również o rozwoju dziecka, o diecie, jaką powinna stosować, o tym, co robić, by to dzieciątko w ich brzuchu dobrze się czuło. Tłumaczymy uwarunkowania psychofizyczne, które wpływają na rozwój dziecka. Doradzamy też, co kupić dla dziecka, a co jest absolutnie zbędne, generujące jedynie przychody reklamodawców.

- Bardzo silny nacisk kładziemy na karmienie piersią. Na ile jest to możliwe opowiadamy, jak to jest z tym naszym mlekiem, jakie mechanizmy jego produkcji wymyśliła matka natura. Dysponujemy dużą dokumentacją naukową na ten temat i dzielimy się tą wiedzą. Muszę przyznać, że moje pacjentki w zdecydowanej większości karmią piersią, są dobrze do tego przygotowane. Traktuję to trochę jako swoją zasługę, sukces.

NFZ zafundował kobietom cztery patronażowe spotkania z położną po porodzie. Wystarczy, by pomóc kobiecie zarówno podczas nauki pielęgnacji noworodka, jak i pielęgnacji jej ciała w połogu?

- Faktycznie, przysługują cztery dni, ale Narodowy Fundusz Zdrowia jest tak hojny, że płaci za sześć.

Słucham?

- Tak, w razie jakichkolwiek problemów można skorzystać z dwóch dodatkowych dni. Czyli de facto kobiecie po porodzie przysługuje sześć spotkań z położną.

Na co może liczyć kobieta podczas tych wizyt patronażowych?

- Przyjeżdżam do domu świeżo upieczonej mamy i obserwuję, jak w warunkach domowych  zorganizowała sobie miejsce dla noworodka, oglądam bardzo dokładnie dziecko, badam jego wszystkie odruchy, sprawdzam czy jest przygotowane do karmienia i... karmimy.

Karmienie piersią jest najbardziej problematyczne?

- Tak. Przyglądam się wówczas, jak robi to kobieta i jeśli trzeba, ewentualnie podpowiadam jak ułożyć rękę, a jak przystawić dziecko, by efektywnie ssało. Przede wszystkim jednak uczę mamy, po czym poznać, że ono się najada. Mamy się bardzo denerwują, że dziecko się nie najada, bo ciągle szuka. To wszystko jest jeszcze raz omawiane i przypominane, bo już w okresie ciąży kobieta nabywa taką wiedzę.

A czy omawiane jest także na tych spotkaniach funkcjonowanie kobiety w połogu?

- Dokładnie tak. Omawiamy, jak pielęgnować krocze, oglądamy czy dobrze się goi, interweniujemy, jeśli coś nam się nie podoba, sprawdzamy czy nie ma infekcji, pilnujemy krwawienia - to wszystko jest pod naszą ścisłą kontrolą. Dopiero, gdy miejsce łożyskowe się zagoi, zdejmujemy szwy z krocza, bo nie zawsze same chcą odpaść.

Czyli kobiety w połogu nie muszą specjalnie iść do lekarza w tym celu?

- Nie, dopiero po 6-8 tygodniach, czyli po okresie połogowym sugerujemy taką kontrolę. Natomiast zadzwonić do mnie w sprawie dziecka, gdy młodą matkę coś niepokoi, czy w sprawie karmienia pacjentka może w każdej chwili.

Ale już po tych sześciu sponsorowanych przez NFZ wizytach wyłącznie przez telefon?

- Słyszę, co i jak pacjentka do mnie mówi. Jeśli uważam, że sytuacja wymaga kontaktu bezpośredniego, zapraszam do swojego gabinetu. Wtedy na miejscu sprawdzam czy wszystko jest dobrze. I albo kieruję do pediatry, albo wystarczą moje uwagi czy porady. Dla kobiet w tym czasie ważna jest osoba, która zna zarówno przebieg ciąży, porodu, co do której ma zaufanie. Tylko wtedy można konstruktywnie współpracować ze sobą.

A jak traktowana jest taka wizyta przez NFZ?

- Już nie jako patronażowa, tylko zwykła wizyta u położnej, do której kobieta ma prawo.

Czym w takim razie różni się spotkanie edukacyjne z położną od szkoły rodzenia? Poza tym, że za tę drugą opcję się płaci, całkiem dużo.

- Muszę przyznać, że szkoły rodzenia są naprawdę dobrze wyposażone. Są tam fantomy, prowadzi się tam zajęcia gimnastyczne dla ciężarnych. Ja niestety nie mam takich możliwości w gabinecie. Poza tym szkoły rodzenia pełnią niedocenianą rolę - umożliwiają one stworzenia grupy wsparcia dla młodej mamy. Pacjentki poznają się na zajęciach i często już po porodzie dalej się ze sobą spotykają. Taka grupa wsparcia to bardzo cenna rzecz, bo nawet jeśli kobieta ma drobny problem, nie chce dzwonić do mnie, zadzwoni do koleżanki i zapyta, czy ta miała podobną sytuację, uspokoi się i dowie, jak zareagować. Taka samopomoc jest nieoceniona.

- Ale wartością dodaną do spotkań edukacyjnych jest to, że prowadzi je  - o ile pojawiła się również na wcześniejszym etapie życia - znana nam położna. Poza tym niektórzy ludzie czują się bardziej komfortowo w kontakcie jeden na jeden i oni wybierają położną. Inni lepiej czują się w grupie, wybierają więc szkoły rodzenia.

Najważniejsze, by mieć wybór i jeszcze - oczywiście - o nim wiedzieć. Zatem, co kobieta musi zrobić, by wziąć udział w spotkaniach edukacyjnych przygotowujących ją do porodu i do roli mamy?

- W 2012 roku wyszło w życie rozporządzenie ministra zdrowia o udzielaniu świadczeń z zakresu opieki okołoporodowej, więc tam są wszystkie wskazówki. Jeśli osobą sprawującą opiekę nad ciężarną nie jest położna tylko lekarz, to w okresie pomiędzy 21. a 26. tygodniem ciąży powinien on skierować pacjentkę do położnej, która obejmie ją swoją opieką, czyli będzie prowadziła spotkania edukacyjne z nią.

Zapewne mało który lekarz tak robi...

- Powiedziałabym, że prawie żaden. Stąd, moim zdaniem, mała wiedza o nich wśród samych kobiet.

- Położne mają uprawnienia także do prowadzenia ciąży fizjologicznej, czyli jeżeli ciąża jest prawidłowa i nic złego podczas niej się nie dzieje, nie musi chodzić do lekarza. To położna może monitorować wszystkie parametry i analizować wyniki badań. Jeżeli cokolwiek się dzieje, kieruje do ginekologa. Ale to kolejny martwy zapis.

Dlaczego?

- Kobiety o tym nie wiedzą, bo osoby, które powinny o tym poinformować to lekarze. Nie jest to jednak w ich interesie.

Taka opieka położnej też jest w ramach NFZ-tu?

- Oczywiście. Jeśli pacjentka sobie życzy, żebym poprowadziła jej ciążę, ja nie mogę jej odmówić. W tym standardzie ministra zdrowia, o którym przed chwilą rozmawiałyśmy jest szczegółowa informacja, na czym moja opieka powinna polegać. Wystarczy ściśle trzymać się tego standardu i egzekwować swoje prawa.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: ciąża | poród
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy