Reklama

Poród po terminie

Minął 40. tydzień ciąży i... nic. Wydaje się, że malcowi w ogóle nie spieszy się na świat. Czy będzie dzieckiem przenoszonym? W niektórych przypadkach okazuje się, że wcale nie.

Jeśli poród nie nastąpi w terminie, zwykle mówi się, że ciąża została przenoszona. To błąd - według medycznej terminologii w takim wypadku mamy bowiem do czynienia z ciążą przeterminowaną. Jest to sytuacja, w której dziecko przychodzi na świat po wyznaczonym terminie. 

Obliczenia dokonywane zgodnie ze wspomnianą regułą Naegelego nie są tak dokładne, jak życzyłyby sobie tego ciężarne.

Ponadto, jest wiele czynników, które wpływają na czas trwania ciąży, jak np. wiek, tryb życia, stan zdrowia czy długość cyklu miesięcznego matki. Z tego względu dwutygodniowe odchylenia w każdą ze stron uchodzą za normę.

Z kolei ciąże przenoszone, poza długością trwania, charakteryzują się innymi niepokojącymi objawami (m.in. niewydolnością łożyska i mniejszą ruchliwością płodu) i stanowią już zagrożenie dla dziecka. Wystąpienie symptomów wskazujących na przenoszoną ciążę stanowi wskazanie do indukcji porodu bądź rozwiązania drogą cesarskiego cięcia.

Reklama

Książkowa ciąża trwa 40. tygodni, czyli 10 miesięcy księżycowych. Płód w 40. tygodniu mierzy ok. 50-56 cm, a rekordziści nawet 60-64 cm. Większość dzieci urodzonych o czasie waży 2800-4000 g, choć zdarzają mniejsze i dużo większe noworodki. 

Po 36. tygodniu wszystkie układy i narządy malca są w pełni gotowe, by podjąć samodzielną pracę poza organizmem matki, zatem ciąża trwająca 37. tygodni jest już oficjalnie klasyfikowana jako donoszona. A jeśli ciąża się przedłuża i trwa więcej niż podręcznikowe 40 tygodni? Po tym czasie poród już doprawdy może się zacząć w dowolnej chwili, ale może też zdarzyć się tak, że na jego rozpoczęcie trzeba będzie poczekać jeszcze tydzień lub dwa.

Warto mieć świadomość, że zaledwie 4 proc. dzieci przychodzi na świat w wyznaczonym terminie, a ten, wskazany przez lekarza w oparciu o regułę Naegelego, jest jedynie terminem przewidywanym. Ciąża trwająca więcej niż 40 tygodni nie jest niczym zaskakującym - tak się dzieje w ok. 50 proc. przypadków. Ponadto, większość dzieci, które uważa się za "przenoszone" w rzeczywistości wcale taka nie jest - u ok. 70 proc. z nich nieprecyzyjnie wyliczono datę porodu. Maluchy te przychodzą na świat w bardzo dobrej formie. Co z pozostałymi 30 proc.?

Te dzieci rzeczywiście przebywają w macicy nieco dłużej niż ich koledzy. Gdy przychodzą na świat wyglądają nieco inaczej - mają tzw. rączki praczki, czyli lekko pomarszczone paluszki (takie palce mają dzieci i dorośli, gdy zbyt długo przebywają w kąpieli). Ich skóra łuszczy się, jest popękana, sucha, znajduje się na niej bardzo mało mazi płodowej lub prawie nie ma jej wcale. Mają stosunkowo długie włosy i takie też paznokcie - często rodzą się z twarzą podrapaną własnymi paznokciami (to się zdarza też "terminowym" noworodkom), ale oczywiście nie są to poważne obrażenia. Mogą też być nieco szczuplejsze niż dzieci urodzone o czasie - przebywając w macicy tydzień lub dwa po terminie z reguły nie przybierają już na wadze (a na pewno nie w tym tempie, co wcześniej), za to tracą -  zużywając część zapasów zgromadzonej tkanki tłuszczowej. Mniej jest też płynu owodniowego.

U około 10 proc. tych malców łożysko ze starzejącego się stało się niewydolne, więc otrzymują mniej tlenu i substancji odżywczych, m.in. z tego powodu następują spadki tętna, w konsekwencji zwiększa się też ucisk na pępowinę i możliwe będą pewne trudności przy porodzie.

Czasami w ciąży trwającej ponad 40 tygodni zdarza się, że dziecko oddało smółkę do wód płodowych. Wówczas możliwe, że wraz z płynem owodniowym trafi ona do dróg oddechowych malca. Na szczęście w dzisiejszych czasach stan ten nie jest już uznawany za śmiertelne zagrożenie i medycy z pewnością sobie z tym poradzą, ale przez wzgląd na to możliwe będą przejściowe trudności z oddychaniem tuż po porodzie.

W tym czasie przyszła mama najprawdopodobniej znajduje się już w szpitalu pod obserwacją. Taka ciąża powinna być monitorowana (KTG zwykle wykonuje się codziennie), a w razie potrzeby nastąpi indukcja (wywołanie) porodu. Często to pierwsza ciążą się przedłuża, a u niektórych kobiet to po prostu cecha indywidualna - kolejne ich ciąże też kończą się po terminie.





INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: termin porodu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy