Reklama

Poświęciłem się dla dziecka i... nie żałuję

Mężczyźni, którzy zrezygnowali z ważnych dla siebie rzeczy, gdy zostali ojcami, zapewniają, że było warto. To, co zrobili z myślą o swoich pociechach, sprawiło bowiem, że ich życie zyskało nowy sens. Drugi raz postąpiliby tak samo.

Wiadomo, że matki dla dobra dziecka skłonne są do wielu wyrzeczeń. Ale już tatusiowie do tematu poświęcenia podchodzą z rezerwą: "Dlaczego mam z powodu malucha z czegoś rezygnować i dokonywać trudnych wyborów? Bo tak trzeba? Wypada? Taka jest kolej rzeczy?" - pytają czasami.

Według psychologów konieczność zmiany dotychczasowego życia powstrzymuje wielu mężczyzn przed decyzją o powiększaniu rodziny. Nasi bohaterowie - Robert, Adam oraz Marek poświęcili coś dla dobra swojego dziecka i zgodzili się o tym opowiedzieć.

Dzisiaj zgodnie twierdzą, że nawet jeśli początkowo trudno im było podjąć określone decyzje, zrezygnować z własnych planów czy aspiracji, przewrócić życie do góry nogami, były to ich najlepsze życiowe wybory.

Reklama

Robert, tata 3-letniej Anielki: Przeprowadziłem się na wieś

Jeszcze dwa lata temu mieszkaliśmy w bloku na warszawskim Ursynowie. Ja zajmowałem się tworzeniem stron internetowych, a moja żona, Alicja, była współwłaścicielką butiku. Gdy nasza córka skończyła 6 miesięcy, zauważyliśmy, że coraz więcej rzeczy ją uczula i często się przeziębia. Dostawała leki, z tygodnia na tydzień coraz silniejsze. W pewnym momencie znalazła się w szpitalu, bo miała tak ostry atak duszności, że nie mogła oddychać. Lekarze bezradnie rozkładali ręce i winę zrzucali na alergię.

Gdy było już naprawdę źle, moja teściowa zaproponowała, żebyśmy... przeprowadzili się na wieś, do domu rodzinnego żony. Przekonywała nas, że tam Anielka odzyska zdrowie, a miejsca starczy dla dwóch rodzin. Uznałem, że oszalała. Nic nie łączyło mnie ze wsią, ale po pewnym czasie zacząłem się zastanawiać nad tym pomysłem. I to ja sprowokowałem rozmowę o przeprowadzce. Ala nie chciała nawet o tym słyszeć, bo wie, jak wygląda wiejskie życie. Bała się, że nie poradzę sobie z nowymi obowiązkami, które nagle mnie spadną.

Argumentowałem jednak, że nasza praca na to pozwala, a Anielka jest najważniejsza i w końcu udało mi się przekonać żonę do przeprowadzki "na próbę". Okazało się, że na wsi córeczka czuje się doskonale: zniknęły wszelkie jej dolegliwości. My też się odnaleźliśmy w nowym miejscu i nie mamy zamiaru wracać.

OPINIA PSYCHOLOGA:

Mało który mężczyzna zdaje sobie sprawę z tego, jak wiele siły, odwagi i samozaparcia w nim drzemie, dopóki nie stanie się ojcem. Gdy u Roberta pojawiło się nowe wyzwanie, odkrył, że ma motywację i zdolności do zrobienia rzeczy, które wcześniej wydawały się go całkowicie przerastać. Takich odkryć na pewno czeka go więcej.

Adam, tata rocznej Soni: Zrezygnowałem z pracy marzeń

Moje życie długo przebiegało dokładnie tak, jak sobie zaplanowałem. Skończyłem studia, na których mi zależało, potem poznałem Kasię, z którą, mocno w to wierzę, zostanę już na zawsze. Pobraliśmy się pięć lat temu, a decyzję o dziecku ciągle odkładaliśmy. Kasia jest lekarką i jej sytuacja zawodowa jest w miarę stabilna.

Ja natomiast pracuję w bankowości i długo nie mogłem znaleźć dla siebie miejsca, które spełniałoby moje oczekiwania. Dwa lata temu nieoczekiwanie dostałem świetną propozycję pracy w Wielkiej Brytanii. To był etat w dużym banku, na kierowniczym stanowisku. Nie mogłem sobie wymarzyć niczego lepszego! W dniu, kiedy miałem zamiar powiedzieć o wszystkim Kasi, ona zaprosiła mnie do knajpy na - jak to określiła w mailu - "romantyczną kolację".

Spotkaliśmy się więc i zanim zdążyłem jej powiedzieć, jak wkrótce zmieni się nasze życie, ona oznajmiła, że... jest w ciąży. Byłem w szoku. Cieszyłem się, bo chcieliśmy mieć dziecko, ale cała sytuacja się skomplikowała. Obgadaliśmy to. Kasia rozumiała, jaką szansą jest dla nas praca poza Polską, ale nie wyobrażała sobie rodzenia gdzie indziej. Nie chciała też zostać sama w domu z maluchem w obcym kraju. Z kolei ja nie brałem pod uwagę rozłąki, nawet na jakiś czas.

Dlatego ostatecznie zrezygnowałem z tej propozycji, choć było to dla mnie trudne. Dziś, gdy trzymam w ramionach Sonię, cieszę się, że stało się tak, a nie inaczej. A praca? Założyłem własną działalność i póki co, idzie mi całkiem dobrze...

OPINIA PSYCHOLOGA:

To, co wielu ludzi postrzega jako poświęcenie się dla dziecka, często jest po prostu związane ze zmianą priorytetów. "Ja" zmienia się w "my". I, jak widać na przykładzie Adama, rezygnacja z czegoś czasami otwiera zupełnie nowe możliwości.

Marek, tata 2-letniego Igora: Sprzedałem motocykl

Zanim na świecie pojawił się mój syn, lubiłem szaleństwo i przygodę. Skakałem ze spadochronem, dużo jeździłem na motocyklu, uprawiałem też wspinaczkę. Moja żona, Kamila, bała się o mnie, ale rozumiała, że nie zrezygnuję ze swoich pasji. To się zmieniło, gdy zaszła w ciążę. Już na początku poprosiła mnie, żebym "przestał wariować". Tłumaczyła, że jeśli coś mi się stanie, ona będzie musiała sobie poradzić beze mnie. Zostanie sama z dzieckiem.

Nie słuchałem jej... do czasu. Kiedy Kamila była w 8. miesiącu, pojechałem z kolegami na nurkowanie. Akurat przygotowywałem się do wejścia do wody, gdy zadzwonił telefon: "Pana żona jest w szpitalu. Robimy, co możemy, aby uratować ją i dziecko" - usłyszałem od lekarza. Kamilę w drodze do sklepu potrącił samochód. Dwa dni trwała walka o żonę i synka.

Najpierw, po 2 tygodniach, zabrałem do domu Igora, potem - po prawie miesiącu, Kamilę. Ten czas, kiedy sam opiekowałem się małym był sto raz bardziej emocjonujący niż skoki spadochronowe. Dziś już nie żyję na krawędzi. Motocykl sprzedałem, a po skałkach chodzę tylko z asekuracją. I nie mogę się doczekać, kiedy zacznę pokazywać synkowi świat. Będziemy żyć z pasją!

OPINIA PSYCHOLOGA:

Bycie dojrzałym człowiekiem oznacza tak naprawdę pełnienie trzech ról: partnera, pracownika oraz rodzica (opiekuna, mentora). Zanim Marek został ojcem, kierowała nim adrenalina, chęć czerpania z życia garściami.

Mógłby funkcjonować tak aż do starości, prawdopodobnie doświadczając coraz częściej pustki życiowej. Los pozwolił mu jednak przekonać się, że troska o innych, a nawet poświęcenie się dla ich dobra może przynosić więcej satysfakcji i sensu niż egzystencja dla własnej przyjemności.

Konsultacja: dr Marcin Florkowski, psycholog dziecięcy. Tekst: Magdalena Leśkiewicz

Mam dziecko
Dowiedz się więcej na temat: ojcostwo | Tata
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy