Reklama

Przejmowanie ról społecznych

Dziecko od pierwszych dni swojego życia uczy się współdziałania z drugim człowiekiem. Warto dowiedzieć się, w jaki sposób poznaje skomplikowane zależności społeczne. Oto fragment książki Hanny Olechnowicz pt."Pierwsze kroki wśród ludzi".

O przejmowaniu ról społecznych

W wieku poniemowlęcym dziecko nie naśladuje już tylko tego, co ma bezpośrednio przed oczami, lecz odtwarza to, co pamięta, co widziało wcześniej. Wzór do naśladowania znajduje się już nie na zewnątrz, ale wewnątrz, w magazynie pamięci dziecka. Nie naśladuje też ono byle czego bez wyboru. Naśladując, realizuje wyznaczony mu przez naturę ludzką cel, jakim jest upodobnienie się do istot własnego gatunku.

Początkowo próby te dotyczą tylko czysto zewnętrznych cech, zewnętrznych oznak, mówiąc językiem teatru, rekwizytów — osobowości i roli społecznej. Tak na przykład półtoraroczne dziecko udaje, że "czyta gazetę", "goli się", "maluje się", "pisze" itp. Te sztuczki, zazwyczaj przez samo dziecko traktowane półserio, to wbrew pozorom niezwykle ważny etap w przygotowaniu do roli społecznej, którą będzie dziecko pełniło w przyszłości.

Reklama

Już bardzo niedługo zacznie się ćwiczenie, trenowanie ról rodzicielskich w ich całej złożoności. Pojawia się nowy partner: lalka lub miś. Dziecko przyjmuje wobec niego już nie tylko zewnętrzne atrybuty rodziców, ale ich czynności i ich nastawienie uczuciowe: karmi lalkę, prawi jej morały, formułując tą drogą pierwsze poczucie dobrego i złego. Obdarza ją pieszczotami takimi, jakich doznało od własnych rodziców, obsypuje czułymi słowami, które tyle razy samo słyszało.

Ale bywa też inaczej: dziecko przekazuje lalce otrzymane szturchańce, krzyczy szorstkim wulgarnym głosem, bije, karze. To są fakty dobrze znane. Każdy psycholog wie o tym, jak małe dziecko w zabawie lalką potrafi odsłonić postępowanie swoich rodziców. Niezmiernie ciekawy, w dużej mierze jeszcze zagadkowy, jest inny związek przyczynowy.

Chodzi tu o często spotykaną prawidłowość: dziewczynki, które nie miały wzoru do naśladowania roli macierzyńskiej swoich matek, dzieci porzucone, wychowane w bezosobowo prowadzonych zakładach bardzo często nie potrafią, kiedy są już dorosłe, opiekować się innymi "żywymi laleczkami" — własnymi dziećmi. Nie potrafią nawet wtedy, kiedy bardzo chcą, kiedy wiedzą o tym, że matka powinna kochać i okazywać miłość.

Dlaczego instynkt macierzyński nie działa u tych kobiet, choć urodziły i karmiły swoje dzieci? Otóż przypuszcza się obecnie, że instynkt macierzyński, choć wrodzony, nie zawsze ujawnia się automatycznie z chwilą urodzenia dziecka. Warunkiem jego pełnego rozwoju jest przejmowanie wzorców macierzyństwa od własnej matki. Dlatego tak istotne jest, czy dziecko doznaje opieki i serdeczności w najwcześniejszym dzieciństwie. Właśnie w wieku 2—4 lat dziewczynka pracowicie przechodzi swoje pierwsze i niezwykle ważne "kursy dla matek".

Doświadczenie wielu ośrodków pracy społecznej wykazało, że braków w tym zakresie nie daje się już całkowicie odrobić w wieku dojrzałym. Te, które wychowane były od urodzenia w izolacji, pozbawione opieki swoich matek, a zatem nie miały możności zetknięcia się z wzorcem zachowania macierzyńskiego, były potem oschłymi, wyrodnymi matkami własnych niemowląt. Podobnie przebiega naśladowanie i przejmowanie przez małego chłopca męskiej roli społecznej. Czym jest więc rola społeczna mężczyzny lub kobiety, matki lub ojca? Czy jest przekazywana dziedzicznie, czy też przejmowana drogą naśladownictwa? Oba czynniki są jednakowo ważne.

We wczesnym dzieciństwie decyduje się w dużej mierze, które z wrodzonych nastawień instynktowych zostaną rozbudzone i będą się rozwijały w pełni. Najłatwiej wytłumaczyć to na przykładach zaczerpniętych z życia zwierząt. Wiadomo powszechnie, że kot wyposażony jest we wrodzoną umiejętność łowienia myszy, że jest zwierzęciem mięsożernym, drapieżnym. Jeśli jednak od urodzenia chowany jest w jednej klatce z myszami, jeśli w dzieciństwie nie zetknie się z kotem pożerającym mysz, którego mógłby naśladować, nie zazna wtedy smaku surowego mięsa i krwi — instynkty łowieckie, w które wyposażyła go natura, nie rozwiną się wcale. Taki kot nie będzie przejawiał żadnej agresywności w stosunku do mysiego rodu i, co więcej, rozbudzenie tych wrodzonych przecież instynktów później, już po wyjściu z okresu dziecięcego, będzie bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe.

W warunkach naturalnych matka-kocica uczy swoje dzieci łowiectwa. Można by to określić w ten sposób, że daje im wzór do naśladowania "roli społecznej" myśliwego; dopiero widok uciekającej myszy, a prawdopodobnie również przejmowanie emocji łowieckiej kota dorosłego dają w efekcie rozbudzenie instynktów łowieckich małego kotka. Naśladowanie przez malutkie dziecko roli macierzyńskiej lub ojcowskiej ma nie tylko znaczenie dla przygotowania i rozbudzenia pewnych dziedzicznych nastawień instynktowych.

Oto malutka Dorotka: nie ma jeszcze dwóch latek i mówi bardzo nieporadnie. Na tyle dobrze jednak, by zrobić nam piękny i jasny wykład na interesujące nas tematy. A więc Dorotka kładzie się na ziemi, okrywa kołderką i obwieszcza: "Dotka dzidzia malun" (malutka). Znaczy to: naprawdę jestem już dość dużą dziewczynką, a na niby malutkim dzidziusiem. Po chwili karmi lalkę: "Dotka papu — lala papu". Za kilka miesięcy Dorotka w zabawie lalkami będzie odgrywać już tylko rolę matki. Jednak ten wcześniejszy moment jest bardzo ważny dla rozwoju dojrzałości uczuciowej małego dziecka.

Zestawiając swoje różne role "na niby" ze swoim prawdziwym "ja", dziecko znacznie ułatwia sobie zadanie zrozumienia własnej odrębności i zaczyna zdobywać umiejętność spojrzenia na siebie niejako z boku. Własne "ja" łatwiej jest bowiem poznać, przyglądając mu się już to z pozycji "dzidzi", która jest karmiona, już to z pozycji "mamy", która na niby karmi. Obiektywne spojrzenie na samego siebie nie jest łatwe dla nas dorosłych, a więc tym bardziej jest trudne dla malutkiego dziecka. I dlatego dobrze jest, jeśli małe dziecko ma sposobność do zabawy "w dorosłych", w swoich rodziców i —-co ważniejsze — ma właściwe wzory do naśladowania.

Za kilka lat rodziców w pewnym stopniu wyręczać będą mogły książki, teatr, kino — dwulatek jednak zdany jest tylko na to, co widzi we własnym domu.


[

INTERIA.PL/materiały prasowe
Dowiedz się więcej na temat: rozwój dziecka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy