Reklama a dzieci. Idą zmiany
Specjaliści od reklamy dobrze wiedzą, że dzieci to odbiorcy idealni. Z reguły bezkrytycznie chłoną prezentowane im treści i nie zawsze umieją oddzielić prawdę od ekranowej fikcji, dlatego są podatne na marketingowe obietnice. Właśnie dobiegły końca dwuletnie prace nad Kartą ochrony dzieci w reklamie. Co się zmieni dzięki niej?
Jak podaje portal Wirtualnemedia.pl, Rada Reklamy wspierana przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji utworzyła Kartę ochrony dzieci w reklamie. Zapisy w niej zawarte dotyczą m.in. wyeliminowania z reklam kierowanych do najmłodszych treści potencjalnie szkodliwych, które mogłyby ujemnie wpłynąć na rozwój młodego odbiorcy, podważyć autorytet rodziców czy opiekunów, a także wykluczenia przekazów nawołujących do dyskryminacji bądź zawierających seksualne podteksty.
Rzecznik Praw Dziecka, Mikołaj Pawlak podkreśla, że reklamy nie mogą naruszać praw dziecka. Dotyczy to zarówno dzieci będących odbiorcami tych przekazów, jak i tych, które w nich występują - młodzi aktorzy powinni być odpowiednio traktowani podczas wszystkich etapów pracy, począwszy od castingów, co oznacza, że dorośli muszą zadbać o ich komfort, dobrostan i bezpieczeństwo. Dzieci w różnym wieku (także niemowlęta) pojawiają się w reklamach wielu produktów, bo sprytni marketingowcy zdają sobie sprawę, że nic tak nie ociepla wizerunku marki i nie budzi pozytywnych skojarzeń u konsumentów.
Karta, będąca dokumentem samoregulacyjnym, wzorowana na francuskich standardach, uzupełni Kodeks Etyki Reklamy. Brakowało takich zapisów. Zdaniem Agnieszki Kępińskiej-Sadowskiej, prezes Związku Stowarzyszeń Rady Reklamy udało się stworzyć dokument wyjątkowy także na skalę europejską.
Niewątpliwie był potrzebny, bo do tej pory handlowcom i marketingowcom wiele uchodziło na sucho. Dzieci dysponujące własnymi pieniędzmi i wpływające na decyzje podejmowane przez rodziców ("Mamo, kup mi!") to klienci, których można sobie wychować. Odpowiednio "urobione" dzięki sprytnym przekazom medialnym zostaną wierne danej marce na lata.
