Reklama

Rozłąka wpisana w historię

Monika Szubrycht: W książce "Zdradzony przez ojca" Wojciech Eichelberger pisze m.in. o tym, że nieobecność ojca rozpoczęła się 200 lat temu wraz z pojawieniem się rewolucji industrialnej. Co zmieniło się od tamtego czasu?

Justyna Korzeniewska: - Zjawisko rozstania, rozłąki, tęsknoty za rodzicami jest wpisane w naszą kulturę od wielu pokoleń. Wystarczy spojrzeć na historię sprzed około 200 lat, czyli zabory i powstania. Ojcowie ginęli za ojczyznę, zostawały samotne matki wychowujące kolejne pokolenie. Mimo tak trudnych warunków, na tyle dobrze wychowywały synów, że wyrastali z nich patrioci, którzy w wieku dojrzałym szli na kolejne powstania. Później wojny rozdzielały rodziny i odbierały rodziców wielu dzieciom.

Reklama

- Obecnie dzieje się to za sprawą emigracji zarobkowej, wyjazdów ludzi za pracą. Ta retrospekcja pokazuje, że rozłąka i tęsknota za rodzicami lub brak rodzica, są wpisane w schemat naszego życia społecznego. Musimy się pogodzić z faktem, że takie zjawisko istnieje i będzie narastało. Nie jest jednak jednoznaczne. Przeciwnie, ta współczesna emigracja ma co najmniej dwa odległe od siebie oblicza.

To znaczy?

- Nie każde rozstanie z rodzicem - nawet to definitywne, gdy ojciec zginął albo został zesłany na Syberię i szanse na jego odnalezienie były znikome - musi być dla dziecka traumą. Wspomniałam już o rodzinach osieroconych przez ojców, którzy ginęli w powstaniach. Mimo że ojca nie było, jego etos i postać pośrednio oddziaływały na dzieci. Wyrastali z nich młodzi ludzie, którzy szli walczyć o tę samą ojczyznę, za którą zginął ojciec.

- Zawsze brak rodzica jest dla dziecka doświadczeniem trudnym, ale nie musi być traumą. Niestety, w niektórych sytuacjach jest urazem, który niekorzystnie wpływa na dalszy jego rozwój i funkcjonowanie społeczne.

Jakie to sytuacje?

- Mam na myśli współczesne zjawisko eurosieroctwa, czyli niekorzystne skutki psychiczne obserwowane u dzieci, których rodzice "rozjeżdżają się po Europie za pracą" i zarabiają w euro, stąd nazwa tego problemu.

- Wyjazdy rodziców w celach zarobkowych często są traumą dla dzieci, choć kontakt nie jest zrywany definitywnie. Są odwiedziny, rozmowy przez Skype'a, prezenty. Okazuje się jednak, że we współczesnym pokoleniu motyw finansowy emigracji nie zawsze jest tym podstawowym i autentycznym powodem. Może być wręcz fałszywy.

W takim razie jaki jest ten prawdziwy?

- Często okazuje się, że wyjazd jest przykrywką dla nieformalnej separacji rodziców... Kiedy ich więź uczuciowa i relacje partnerskie już wcześniej mocno się zachwiały, kiedy mają za sobą poważny kryzys w związku. Były w życiu ich rodziny epizody, kiedy zrywali ze sobą albo rozważali rozstanie. Mama wracała do dziadków albo tata wyprowadzał się z domu, były konflikty i kłótnie.

- Dzieci bardzo szybko orientują się w relacjach między rodzicami. Jeżeli wyjazd jest zasłoną dla separacji, to relacje osoby wyjeżdżającej z rodziną nie są tak spontaniczne, czułe i pełne tkliwości, jak kontakty kogoś, kto nadal kocha swoich bliskich, autentycznie tęskni i chce jak najszybciej do nich wrócić.

- Istnieją jeszcze dodatkowe powody, dla których te okresowe rozstania z rodzicami są dla dzieci traumatyczne. Wielu dorosłych, obawiając się, że dziecko będzie płakało i protestowało, nie uprzedza maluchów o swoim wyjeździe. Znam wiele takich przykładów, gdy pakują się w nocy i wyjeżdżają, gdy maleństwo śpi. Ono budzi się rano, a mamy i taty nie ma, jest babcia albo tylko jeden rodzic. Dziecko nie było na to przygotowane, jest więc zaskoczone rozstaniem i zupełnie zagubione w tej nowej sytuacji.

- Problem jeszcze się nasila, gdy w celu rzekomego oszczędzenia mu stresu dorośli decydują o ograniczeniu kontaktów - "Bo po każdym telefonie taty ono płacze"... Wtedy nie ma możliwości podtrzymywania relacji, a już na pewno nie takiej jakości, która dawałaby synowi czy córce poczucie, że tata za nimi tęskni i czeka na tę chwilę, kiedy znowu się spotkają. Dzieci bardzo negatywnie przeżywają takie rozstanie i to są bolesne skutki eurosieroctwa.

Czym się różni sytuacja dziecka, którego rodzic pracuje za granicą, od sytuacji dziecka, którego rodzice są w separacji? 

- Dzisiejsze rozwiązania techniczne dają wiele możliwości kontaktu, pomimo znacznej odległości. Nawet jeśli tata lub mama jest daleko, ale często dzwoni i te rozmowy są ciepłe, czułe, szczere, to dziecko ma przekonanie, że nie tylko ono tęskni, ale rodzic za nim też. To potrzebne, bo dzieci mają tendencję do irracjonalnego poczucia winy. Interpretują tę sytuację w następujący sposób: "Byłem niegrzeczny, dlatego tata kłócił się z mamą, aż w końcu wyjechał". Myślą, że rodzic woli być gdzieś daleko, bo go już nie kocha i ma "święty spokój".

- Niestety, najczęściej awantury między rodzicami dziecko odnosi do siebie. Zresztą często w kłótniach padają zdania: "Jak ty go wychowujesz?", albo "Ty mu na wszystko pozwalasz!" i dziecko nie musi wiele sobie dopowiadać, żeby poczuć się winne za rozpad rodziny. Oczywiście, to nie jest jedyny powód rozbicia więzi małżeńskiej, a najczęściej najmniej istotny, ale w ferworze kłótni takie komunikaty padają. Nawet jeśli rodzic zapowiada, że wróci, i od czasu do czasu dzwoni, dziecko i tak ma przekonanie, że tata czy mama woli być za granicą niż z nim.

Czy w takich sytuacjach powroty są możliwe? 

- Statystyki mówią, że to jest kolejny etap, po którym rodziny się rozpadają. Rzadko tak się zdarza, że chwila rozłąki pozwala ochłonąć i do siebie wrócić. Dzieje się tak dlatego, że każda ze stron przeżywa coś ważnego i nie ma wsparcia w tej drugiej osobie, więc przestaje traktować ją jako kogoś najbliższego. Ta, która jest za granicą, poznaje nowy kraj, styka się z odmienną kulturą, musi przezwyciężać duże wyzwania, a ta, która zostaje w kraju, sama zmaga się z codziennością i też jest jej trudno. Wzajemne urazy, poczucie zawodu i niespełnienia w relacji narastają.

A jeżeli rozstanie jest spowodowane koniecznością zarabiania pieniędzy, bo w kraju nie można znaleźć pracy?

- Czasem istnieje autentyczna finansowa konieczność wyjazdu, jak również pewne zawody nieuchronnie wiążą się z dalekimi podróżami. Marynarze wypływający w dalekie rejsy czy artyści wyjeżdżający na zagraniczne tournée, decydując się na dzieci wiedzieli, że muszą nauczyć się podtrzymywania relacji i budowania jej wtedy, kiedy nie będą mogli stale towarzyszyć bliskiej osobie.

- Kontakty na Skypie, pisanie maili i częste rozmowy telefoniczne pomagają budować relację. Nawet prezenty w takiej sytuacji mają inną wagę, bo są trafione. Rodzice, którzy nie mają dobrego kontaktu z dzieckiem, kupują prezenty, które są okazałe. Często jednak nie są dostosowane do potrzeb dziecka, bo kupujący nie zna ukrytych pragnień potomka.

- Rodzic, który zna swoje dziecko, może nawet kupić mu jakąś błahostkę, ale związaną z tym, czym ono aktualnie się pasjonuje. W ten sposób sprawi mu podwójną radość: uciechę z samego prezentu i zadowolenie, że dla taty lub mamy jest ważne to, czym ja się interesuję i o czym marzę.

- Jeśli wyjazd jest motywowany kwestiami finansowymi i zawodowymi, a relacja partnerska dobra, wtedy następuje umiejętne podtrzymywanie kontaktów z rodziną. Owszem, jest tęsknota, są łzy przy rozstaniu i powrocie, ale to nie jest traumatyczne, bo dziecko nie ma poczucia, że zostało porzucone. 

Nawet mieszkając z dala od dziecka można być dobrym rodzicem? 

- Tak jak wspomniałam, są zawody, które wiążą się z rozłąką, ale człowiek przygotowuje się odpowiednio do takich sytuacji. Wie, że jest rodzicem, który nie zawsze będzie mógł towarzyszyć swojemu dziecku. Jeśli natomiast prawie nie ma tego kontaktu, to się nie uda.

- Okresy rozłąki powinny przeplatać się z momentami, kiedy rodzic na kilka tygodni wraca i dobrze wykorzystuje ten wspólny czas. To też jest oczywiście trudne, bo pewne rzeczy są nieodwracalne. Szczególnie wtedy, gdy dzieje się coś ważnego w życiu dziecka, takiego jak np. pierwszy występ czy rozpoczęcie nauki, a rodzica przy tym nie ma.

Jak rodzic może odzyskać ten miniony czas? Jak ma się zachowywać po kilku miesiącach rozstania?

- Do powrotu rodzic przygotowuje się jeszcze zanim wyjedzie. Bardzo ważne jest, żeby dzieciom coś zostawić, powierzyć jakieś zadanie, które będą mogły wykonywać, kiedy rodzica nie będzie. Może to być najprostsza rzecz: pamiętnik lub segregator, do którego dziecko ma wkładać coś, co pokaże rodzicowi, gdy on wróci.

- Wtedy na przykład zdjęcia z występów w szkole są już wybrane, a dziecko czekając na tatę też przygotowuje się na spotkanie. Gromadzi w sekretnym pudełeczku swoje skarby, którymi chce się pochwalić, czy też w komputerze ma folder zdjęć, które będzie mogło pokazać. Na kilka dni przed powrotem może zrobić coś na powitanie, np. laurkę, rysunek, prezent. Takie przygotowania łagodzą tęsknotę, podtrzymują więź, skracają czas oczekiwania.

- Kiedy rodzic wraca, dziecko pokazuje to wszystko i opowiada, a dopiero potem są prezenty. Ważne jest, żeby porozmawiać o wszystkim, co się wydarzyło podczas rozłąki, ale to nie powinno być przepytywanie: "czy byłeś grzeczny?", "czy wszystko zjadałeś?", "czy dostawałeś dobre oceny?". Rodzic pyta o to, co jest dla dziecka ważne i słucha tego, co ono chce mu opowiedzieć.

A jeśli dziecko nie chce się podzielić swoimi wrażeniami z rodzicem? Jest zbuntowane, ma pretensję, że go przy nim nie było...

- To znaczy, że coś w tym podtrzymywaniu kontaktu się nie udało. Może ono czekało na więcej telefonów, może rozmowy podczas rozstania przypominały odpytywanie? To jest częsty błąd. Rodzic "przesłuchuje" dziecko i ono myśli, że musi np. wszystko zjeść na obiad, dostać dobrą ocenę, przeczytać nielubianą lekturę, iść wcześnie spać, nie grać na komputerze w ciągu tygodnia - wtedy tata wróci. Nawet jeśli intencja rodzica jest inna, takie przepytywanie dzieci budzi w nich często myślenie, że jak nie będą dwa razy lepsze od innych, to tata nie wróci albo mama nie przyjedzie na święta.

- Ważne, żeby nie pytać dziecka o to, czy było grzeczne, tylko co ostatnio ciekawego się u niego wydarzyło, czy była jakaś niespodzianka, co go zaskoczyło, co było śmieszne. Po tym mogą się dopiero pojawiać pytania wychowawcze.

- Niebawem będzie można obejrzeć w kinach piękną opowieść pt. "Sekrety morza". Film ten może być swoistym "balsamem dla dusz" dzieci, które przeżywają tęsknotę za rodzicem. Obecnie taką dużą grupą są właśnie dzieci, o których mówi się eurosieroty, i ich ten film będzie głęboko poruszał - choć w filmie w sposób dosłowny problem eurosieroctwa się nie pojawia.

- Bajkowa historia daje podpowiedź, jak sobie radzić z rozłąką, przeżywać tęsknotę, wyrażać uczucia. Pokazuje, jak ogromną wartością jest rodzina i jaka drzemie siła w prawdziwych, szczerych uczuciach. Opowieść daleka jest jednak od prostego moralizowania i dawania dobrych rad. Treść legendy i prowadzana narracja bardzo angażują emocjonalnie dzieci, co daje możliwość doświadczenia głębokich wzruszeń, które przynoszą ulgę. Wspólne obejrzenie tego filmu przez rodzinę zmagającą się z rozłąką i tęsknotą może być pięknym przeżyciem i terapeutyczną chwilą dla dzieci i rodziców.

Rozmawiała: Monika Szubrycht

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy