Reklama

Sześciolatek w szkole?

Czy posłanie dziecka o rok wcześniej do szkoły to dobra decyzja? Przed jej podjęciem warto poznać opinię psychologa o kandydacie na ucznia - badania odbywają się w marcu.

Wszystkie dzieci, które w danym roku kalendarzowym kończą siedem lat, muszą obowiązkowo pójść do szkoły. Nauka rozpoczyna się we wrześniu. Tak więc Kasia, która urodziła się w styczniu, będzie miała wtedy 7 lat i 9 miesięcy. Wojtek zaś, jej przedszkolny kolega, przyszedł na świat pod koniec grudnia. Gdy pójdzie do pierwszej klasy, skończy 6 lat i 9 miesięcy. Czy dzieci mają równe szanse powodzenia w szkole, skoro wiadomo, że w takim wieku rok różnicy to bardzo dużo? Rodzice Marysi, urodzonej w lutym kolejnego roku, zastanawiają się, czy nie posłać córki wcześniej do szkoły. Marysia jest przecież młodsza od Wojtka tylko o dwa miesiące. Wychowawczyni w przedszkolu mówi, że dziewczynka jest inteligentna, szybko i dobrze wykonuje polecenia, umie liczyć do dziesięciu, radzi sobie z rozpoznawaniem literek, a nawet czyta krótkie teksty. Pani uważa, że Marysia w zerówce będzie się nudzić. "Zabierzemy jej rok dzieciństwa" - mówi mama. "Ale skoro tyle umie, to po co ma stracić tyle czasu" - odpowiada tata. Rodzice Marysi powinni dobrze zastanowić się, czy ich córka jest naprawdę gotowa do nauki w szkole. Z pomocą przyjdzie im psycholog z rejonowej poradni psychologiczno-pedagogicznej, opiekującej się szkołą, do której dziewczynka miałaby chodzić. Podczas dwóch spotkań psycholog przeprowadzi wywiad z mamą i zrobi testy dziecku, oceniając jego dojrzałość szkolną. Z opinią specjalisty rodzic musi zgłosić się do dyrektora szkoły do końca czerwca.

Reklama

CZY JEST DOJRZAŁE?

Dojrzałość szkolna to gotowość do podjęcia nauki, chęć uczenia się i taki poziom rozwoju fizycznego, intelektualnego oraz społecznego, które pozwolą dziecku podołać szkolnym obowiązkom, odnaleźć się wśród rówieśników i osiągnąć sukces. Jest wynikiem dwóch procesów: dojrzewania i uczenia się. Zależy też od warunków, w jakich dziecko żyje, od jego zdolności, zainteresowań, atmosfery domu, w którym rodzice pomagają rozwijać zainteresowania, nabywać nowe umiejętności i wspierają w pokonywaniu trudności. Jeśli nawet psycholog wyda pozytywną opinię, stwierdzając, że sześciolatek jest gotowy do rozpoczęcia nauki, mama i tata muszą zastanowić się, czy warto podejmować taką decyzję i jaki wpływ na całą karierę uczniowską będzie miało wcześniejsze pójście ich dziecka do szkoły. Psycholog oceni umiejętności i potencjał intelektualny kandydata na ucznia. Ale to rodzice znają swoją pociechę najlepiej. Przecież mają możliwość obserwowania jej w wielu sytuacjach.

- Czy Marysia radzi sobie z emocjami, których w szkole będzie miała mnóstwo, czy raczej płacze z byle powodu, a szczególnie wtedy, gdy zdarzają się trudności lub porażki?

- Czy chętnie bawi się z rówieśnikami, czy wstydzi się i najczęściej stoi z boku?

- Jak się zachowuje, gdy wspólnie trzeba wykonać np. jakąś pracę plastyczną?

- Czy zawsze chce dominować, czy potrafi się podporządkowywać poleceniom dorosłych?

- Czy sama bardzo chce pójść już do szkoły?

To ważne pytania, na które mama i tata powinni sobie opowiedzieć. Bo kandydat na ucznia, nawet jeśli jest zaledwie przeciętny w pisaniu, czytaniu i liczeniu, bardzo dobrze sobie poradzi w szkole, jeśli jest wystarczająco dojrzały emocjonalnie oraz społecznie.

Z GRUPĄ CZY BEZ?

Niektórzy rodzice wolą, by ich dziecko poszło do szkoły z rówieśnikami z przedszkola. Mama i tata sześciolatka czasem obawiają się, że jeśli wcześniej poślą go do pierwszej klasy, będzie pozbawiony swoich starych kolegów. Ale przenoszenie "znajomego towarzystwa" w całości do klasy, wcale nie musi być korzystne. Z jednej strony mali uczniowie mogą czuć się bezpieczniej, ale z drugiej - wzajemne konflikty i niechęci przedłużają się o kolejnych 6 lat przebywania w tej samej grupie. Dzieci mają wtedy mniejsze szanse, by nawiązać wartościowe i kształcące relacje z innymi kolegami. Poza tym, znajoma grupa wszystko wie o Jasiu i Małgosi (on wyrywa zabawki, a ona siedzi w kącie). Etykietki "przylepione" w przedszkolu, pozostaną na długie lata w szkole.

CO NA TO RODZICE?

Anna K. z Głogowa:

- Zdecydowaliśmy się posłać Magdę wcześniej do szkoły, bo razem ze starszą o dwa lata siostrą przerobiła już cały program pierwszej klasy. Magda we wszystkim naśladowała Justynkę. Gdy starsza siostra wracała ze szkoły, siadała obok niej przy biurku, wyjmowała swoje zeszyty, książki, i to samo pisała, to samo czytała. Marzyła, by też pójść do szkoły. Psycholog powiedziała, że mała da sobie w szkole radę. Od września zaczął się trudny okres. Magda z nauką radziła sobie dobrze, ale była nieśmiała i pomimo pomocy dorosłych, nie zaprzyjaźniła się z żadną dziewczynką. Wychowawczyni wielokrotnie sygnalizowała, że Magda płacze, tęskniąc za mamą. Sytuacja poprawiła się dopiero po trzech miesiącach. Teraz sądzimy, że słusznie postąpiliśmy. Magda to jedna z najlepszych uczennic, choć dalej jest nieśmiała.

Teresa Z. z Polanicy:

- Joasia ma brata licealistę i siostrę studentkę. Gdy miała pięć lat, poszła do zerówki. Po pewnym czasie wychowawczyni zaczęła namawiać nas, byśmy wcześniej posłali córkę do szkoły. Mieliśmy sporo wątpliwości. Ale Joasia rzeczywiście dużo umiała. To zaważyło na naszej decyzji. Przez trzy lata nie widać było różnicy pomiędzy nią a rówieśnikami. Ale to chyba zasługa "ciepłej" wychowawczyni, bo przy niej dzieci nie nauczyły się rywalizować. Kłopoty zaczęły się w czwartej klasie, gdy zmieniła się nauczycielka. Joasia ciągle nie potrafi godzić się z porażkami, stawia sobie wygórowane wymagania, a gdy nie może im sprostać - rozpacza. Gdyby rok dłużej została w przedszkolu, do trudności podchodziłaby bez takich silnych emocji.

Tekst: Aleksandra Godlewska, psycholog dziecięcy

Mam dziecko
Dowiedz się więcej na temat: psycholog | rodzice | sześciolatek | szkoły
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy