Reklama

Tatowanie

Co zmienia się w życiu dorosłego mężczyzny, kiedy zostaje tatą? Odpowiedź "wszystko" to za mało. Krystian Hanke w swojej książce "Tatowanie" zdradza tajniki niezwykłej przygody jaką jest rodzicielstwo. Oto fragment lektury.

Mniej więcej w czasie, kiedy się kończył trzeci miesiąc pierwszej ciąży mojej żony, końca dobiegała "ostatnia taka zima". Nie wiem, czy moje dzieci zobaczą kiedyś tak wysokie zaspy na naszej ulicy. W wydrążonych w nich korytarzach przyszła mama jeszcze bez prawa jazdy, za to już z widocznym brzuchem, szła na przystanek autobusowy, żeby dojechać do pracy. Ja w swojej ślęczałem od świtu.

I wtedy ówczesny dyrektor w radiu odebrał mi moje programy w Trójce i postawił nade mną znak zapytania. Pewnie nie wiedział, że ani mnie, ani mojej żonie adrenaliny wówczas nie brakowało. Początek ciąży nie należał do spokojnych. Los zdążył nas już niemal na sygnale wysłać do lekarzy specjalistów. A to z powodu niepokojącego krwawienia, a to z powodu krew w żyłach mrożących wyników badań.

Reklama

Cóż, pierwsza ciąża to debiut. Podobnie jak w historii z połknięciem przez dziecko złotówki. Z pierwszym gnasz na rentgen. Trzeciemu potrącasz z kieszonkowego. Wysłanie mnie w radiowy niebyt nie było jeszcze końcem świata. Ale podzielenie się tą wiadomością z ciężarną żoną w walentynki to jednak trochę wyzwanie. Zanim więc obwieściłem nowinę, zacząłem myśleć. A gdyby tak opowiedzieć w radiu o ciąży z perspektywy faceta?! — zapytałem sam siebie. — Tak po prostu. Zadać te pytania, które stawia sobie przyszły tata? Albo takie, których w obliczu błogosławionego napięcia nie ma siły sobie postawić?!

Takie, które może i by sobie zadał, ale wygodniej mu je przemilczeć. I asekuracyjnie przetrwać miodowo-śledziowy nie miesiąc, a dziewięć miesięcy. I jako lekko już doświadczony ojciec in spe zacząłem na poczekaniu wymyślać tematy audycji. Ten o dziwnych zachciankach kulinarnych przyszłych mam jako jeden z pierwszych trafił na listę. Żeby zapełniła się cała, trzeba było dziesięciu minut.

Wystarczyło się rozejrzeć, sięgnąć do emocjonalnych huśtawek, napadów paniki, wzruszeń wywołanych zbliżającym się macierzyństwem, nieoczekiwanych ataków bezsilności. Potem dopytać ekspertów o przyczyny, a zwłaszcza o to, jak sobie z nimi radzić. Podać to w smacznym i strawnym sosie, czyli po ludzku omówić konkretne zadania, poradzić, przestrzec, ostrzec, zalecić — i gotowe. Aha!

Jeszcze dobrze się przy tym bawić, żeby spuścić powietrze z tego balonu. Mógłbym napisać, że tym ostatnim "wykrakałem" finał naszej ciąży, ale przecież tylko chciałem obalać i obalam mity, odczarowywać przesądy, demaskować wiedźmy, które pod różnymi postaciami krążą przy kobietach w ciąży. Zabobony to zresztą temat rzeka wśród przyszłych rodziców. Aż trudno uwierzyć, że w XXI wieku niektórym ludziom da się wmówić, że gwizdanie w trakcie stosunku przyniesie upragnionego syna. Nie wiadomo tylko, kto ma gwizdać.

Zabobon ze znamieniem u dziecka w miejscu, za które złapała się oczekująca mama czegoś nagle przestraszona, jest wydumany. Za to przesąd, że jeśli mama ochlapie sobie brzuch podczas zmywania, to w przyszłości dziecko będzie alkoholikiem, już nie wydaje się aż tak niedorzeczny. Ostrzeganie pań przed zbytnim przemęczaniem się obowiązkami ma sens!

Pytałem też ekspertów, czy farbowanie włosów jest szkodliwe z powodu substancji chemicznych zawartych w produktach do farbowania. Może przesąd, że dziecko kobiety farbującej włosy będzie rude, ma uchronić przed wdychaniem zawartych w farbie chemikaliów? Tylko dlaczego przy okazji robić z matek idiotki i stygmatyzować rudych?

Natomiast przesądu, że kobieta zamartwiająca się w czasie ciąży urodzi leworęczne dziecko, nie rozwikłałem do dziś. Internet zdewaluował przesądy, ale dziesięć lat temu naprawdę sporo osób jeszcze w niektóre wierzyło. Łyse dziecko, bo przyszła mama patrzyła na księżyc? Księżyc widziany podczas ciąży i łyse noworodki nie są rzadkością. Mnie się to klei! A zabawna przestroga przed seksem w trzecim trymestrze, bo dziecku będą ropiały oczy? Śmiech, tarzanie się po podłodze, ale, ale...

Oksytocyna uwalniana podczas igraszek przyspiesza poród, a ten na początku trzeciego trymestru może być problematyczny! Oczy prawdopodobnie da się uratować , ale skazujemy noworodka na dojrzewanie w inkubatorze! Czy tego chcesz tato? Szach-mat, nieprzesądni! Tak czy siak (albo "yes or sies", jak pięć lat później po lekcji angielskiego w przedszkolu wypali Tosiek) lepiej po prostu o wszystko pytać. Czerpać wiedzę z nauki, a do internetowych forów i grup w mediach społecznościowych podchodzić z dystansem.

Fragment książki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama