Reklama

Twój świat stanie się piękniejszy

"Syty głodnego nie zrozumie". Usłyszałam te słowa z ust rozgoryczonej nastolatki, która żywiołowo opowiadała koleżance o historii, którą była poruszona.

Przechodząc obok, nie mogłam na to nie zwrócić uwagi. Gdy przez chwilę się nad tym zastanawiałam, przypomniały mi się inne powiedzenia dotyczące po prostu empatii. Jest to chyba normalne, że ciężko wejść w perspektywę drugiego człowieka, jeżeli się wcześniej w podobnej sytuacji nie znalazło. Dlatego nie dziwi nas, że ludzie, którzy doświadczyli w życiu wielu trudnych chwil, bólu, głodu, odrzucenia, są otwarci na potrzeby bliźnich. Ale czy tylko o to zrozumienie chodzi? 

Alice Isen prowadziła badania, które miały uzasadnić motywację człowieka do instynktownego poszukiwania przyjemności i dążenia do pozytywnego nastroju. W tym celu wzbudzała w badanych dobre samopoczucie między innymi poprzez częstowanie ich ciastkami albo prowokując sytuacje, w których niby przez przypadek znajdowali monetę w automacie telefonicznym (pamiętacie jeszcze budki telefoniczne na monety?) 

Reklama

Co się okazało? Otóż ludzie, którzy doświadczali pozytywnego nastroju, dążyli do przedłużania tego stanu, np. poprzez angażowanie się w działania na rzecz drugiego człowieka.

Ale czy dążenie do podtrzymywania pozytywnego nastroju jest jedynym celem, który może być tłumaczony poprzez motywację hedonistyczną? Oczywiście, że nie! Otóż, ludzie dążą nie tylko do podtrzymywania dobrego samopoczucia, ale także do przeciwdziałania nastrojowi negatywnemu.

Polega to na konfrontowaniu swojego aktualnego samopoczucia z samopoczuciem pożądanym. W sytuacji, gdy pojawia się rozbieżność, dążą do regulacji, czyli zmiany nastroju. Wyobraźcie sobie, że projekt, nad którym pracowaliście, został skrytykowany przez przełożonego; wydaliście oszczędności na wyjazd nad morze, a każdego dnia pada deszcz; pokłóciłyście się z przyjaciółką; dziecko znowu zachorowało. Jak się czujecie? Macie już tego po prostu dość! 

I co się wówczas z nami dzieje? W zasadzie frustracja sięga zenitu i biedni ludzie, którzy się w tym czasie na nas napatoczą. Złość powstałą w wyniku frustracji wyładujemy właśnie na nich. Ale okazuje się, że nie zawsze musi być. Będą i są tacy (jak dobrze!), którzy dołożą wszelkich starań, by przeciwdziałać nastrojowi negatywnemu poprzez działania skierowane właśnie na rzecz drugiego człowieka. 

Dlaczego? Otóż, tłumaczone jest to tzw. efektem ulgi, który został opisany przez Roberta Cialdiniego.  Polega on na redukowaniu negatywnego nastroju poprzez działania przynoszące nam radość i satysfakcję. Czuję się fatalnie, jest mi źle, a więc chcę pomóc, zrobić coś dobrego, gdyż będzie to lekarstwo na poradzenie sobie ze smutkiem, żalem, złością.

W zasadzie, patrząc na wyniki tych badań, można by się zastanawiać, dlaczego jeszcze ziemia nie zamieniła się w niebo. Powinny wokół fruwać same anioły. Jedni przecież mają pozytywny nastrój, więc powinni go utrzymywać, inni mają negatywny, a więc ich działania powinny być skierowane na podwyższanie jego w służbie bliźniemu.  

A przecież tak cudownie wokół nas nie jest? Dlaczego? Otóż, nie wszyscy dążymy do utrzymywania bądź podwyższania samopoczucia poprzez działania altruistyczne. Jest wiele różnych dróg, a decyzja należy do nas. Czasami wolimy wypić kieliszek wina, zjeść ciastko, pójść na zakupy i też nastrój ulegnie poprawie. 

A poza tym, działa na nas wiele różnych mechanizmów, a na to, który się przebije i dojdzie do głosu, wpływa wiele czynników. Człowiek bowiem jest istotą niezwykle skomplikowaną, ale dobrze jest wierzyć, że to wszystko, co prowokuje go do czynienia dobra, jest w zdecydowanej przewadze :) Jeżeli w to uwierzymy, to zgodnie z zasadą samospełniającego się proroctwa, świat powinien stać się piękniejszy.

Dla Interia.pl: autorki bloga PsychologiaPrzyKawie.pl


***Zobacz materiały o podobnej tematyce***




Psychologia przy kawie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy