Reklama

Z korporacji do przedszkola

Co można robić na emeryturze? Uprawiać ogródek, majsterkować, podróżować, czy uczęszczać na spotkania klubu seniora? Pomysł pana Takady jest nietypowy i zaskakujący.

Pan - przedszkolanka

Yukio Takada został licencjonowanym nauczycielem w przedszkolu, po tym, jak zakończył pracę w korporacji i przeszedł na emeryturę. Jego podopieczni mają od trzech do czterech lat. Mówi, że bez względu na to, że czasem bywają niegrzeczni, lubi z nimi pracować i całą 19-tkę traktuje jak własne wnuki. Dzieciaki przepadają za nowym nauczycielem i nazywają go "panem dziadkiem". 

Kiedy pan Takada pracował w dużej korporacji, z własnymi dziećmi spędzał niewiele czasu, bo ciągle był zajęty obowiązkami zawodowymi. Pewnego dnia, jego dorosły już syn zarzucił mu, że zawsze był tak zajęty, że nie zajmował się nim i siostrą nawet w weekendy. Ojciec poczuł się winny. Przeczytał w internecie wzmiankę o braku nauczycieli w japońskich przedszkolach i postanowił zostać jednym z nich. 

Reklama

Ciężko pracował, by zdobyć uprawnienia. Ludzie, którzy go znali, nie mogą uwierzyć, czym się teraz zajmuje. Powiadają, że bardzo się zmienił, wygląda na bardziej delikatnego i wrażliwego. Jest człowiekiem starej daty i zawsze uważał, że mężczyzna powinien pracować, a kobieta zajmować się domem i rodziną. Nowa praca sprawiła, że stał się bardziej otwarty na ludzi. Teraz częściej rozmawia ze swoją żoną, opowiada jej o dzieciach, którymi się opiekuje. "Spotkało mnie coś bardzo dobrego na emeryturze" - mówi zadowolony.

Naród pracoholików

Badanie przeprowadzone na zlecenie rządu w 2016 roku wykazało, że jedna czwarta japońskich firm wymaga od swoich pracowników dodatkowych 80 godzin pracy w miesiącu. Zatrudnieni często nie dostają za nie wynagrodzenia. Aż 63 proc. Japończyków czuje wyrzuty sumienia, gdy bierze urlop. Rząd wprowadza zmiany, ale sami pracownicy nie są do nich przekonani. Teraz muszą wykorzystać co najmniej 5 dni urlopu w roku, z przysługujących im 20, nie mogą pracować bez przerwy, a w każdy ostatni piątek miesiąca, dzień pracy kończy się o godz. 15:00. 

Badanie z 2018 roku pokazało, że pracownicy nie wykorzystują nawet połowy płatnego urlopu. Nie biorą wolnego, bo nie chcą się czuć wyobcowani. Brak jednej osoby na stanowisku obniża wydajność całego zespołu, a ludzie obgadują za plecami tych, którzy są nieobecni w pracy.

Japonia to kraj, w którym z powodu przepracowania (karoshi), umiera 10 tys. mieszkańców rocznie. Najwięcej przypadków obejmuje atak serca i wylew, spowodowany stresem lub głodową dietą. Niektóre rodziny są dumne, kiedy któryś z jej członków umiera na karoshi, bo to oznacza, że nie bał się śmierci, a najbliżsi mogą liczyć na wysokie odszkodowanie z puli rządowej za jego przedwczesne odejście.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy