Reklama

Wesele bez dzieci?

Wielu z nas uważa, że wesele to impreza dla dorosłych – alkohol leje się strumieniami, z godziny na godzinę przybywa podpitych biesiadników, a zespół muzyczny wyśpiewuje utwory w rodzaju „Straciłaś cnotę”.

Niekiedy narzeczeni godzą się na obecność dzieci na swoim weselu z obawy przed reakcją rodziny albo po prostu nie wyobrażają sobie, że mogłoby być inaczej, w końcu to wielkie rodzinne święto. Czasem jednak są zdeterminowani, by najważniejszy dzień w ich życiu był połączony z imprezą 18 +. Dlaczego? Przedstawiamy niektóre z najczęściej pojawiających się argumentów.

1. Młodzi najzwyczajniej w świecie nie lubią dzieci lub/i nie chcą, aby najważniejsza noc w ich życiu zamieniła się w kinderbal.

Jak przyznają, woleliby uniknąć tabunu dzieciaków kręcących się pod nogami podczas pierwszego tańca (i nie tylko), wrzasków w trakcie ceremonii w kościele, zwłaszcza tych zagłuszających słowa przysięgi (są maluchy, które potrafią przepłakać całą mszę i mamusie, które nie wpadną na to, by wyjść z nimi na zewnątrz), klaunów i animatorów od malowania dziecięcych buziek pałętających się po sali, znudzonych, marudzących brzdąców powtarzających, że "chcą do doooomu", rodziców biegających z pociechami w tę i z powrotem do tzw. pokoju odpoczynku albo awanturujących się, ze takowych pokoi nie ma.

Reklama

Cóż, większość gości woli tradycyjne przyśpiewki niż przedszkolne hity. Nie wszystkie utwory kojarzone z weselem są odpowiednie dla dziecięcych uszu, nie każde przyjęcie przypomina zjazd abstynentów - zazwyczaj to impreza suto zakrapiana alkoholem. Czy najmłodsi powinni oglądać upijających się członków rodziny? Dla tych ostatnich to też bywa krępujące - wyobraźcie sobie wychylanie kielicha pod ostrzałem spojrzeń kilkulatka.

2. Młoda para pragnie, aby ich najbliżsi bawili się z nimi do białego rana, w związku z tym ostatnie, czego by sobie życzyli to to, aby parkiet opustoszał po dobranocce.

"Będziemy się powoli zbierać, mały już marudzi..." - znacie to? Nowożeńcy z pewnością życzyliby sobie by ich wesele było niezapomnianym przeżyciem dla wszystkich, a to zazwyczaj oznacza szampańską zabawę do świtu. Gdy tłum gości zaczyna się zbyt szybko przerzedzać, robi się trochę smutno. A tak bywa, gdy rodzice z dziećmi ulatniają się jeszcze przed oczepinami. Albo wymęczeni nie mniej niż ich pociechy zasypiają razem z nimi w apartamentach dla gości. Głośna muzyka, tłum ludzi, światła - mnóstwo bodźców atakuje młodziutki organizm, więc nie dziwmy się, że maluchy reagują na to wszystko rozdrażnieniem. Choć zdarza się, że najwytrwalsi mali zawodnicy potrafią kipieć energią nawet o trzeciej nad ranem.

3. Oczywiście - finanse!

Delikatna kwestia. Przyjęło się dawać młodym w kopercie tyle, żeby zwróciło się za "talerzyk" i jeszcze trochę zostało. Jeśli na wesele wybiera się para małżonków sprawa wydaje się prosta. Komplikuje się nieco, gdy biorą ze sobą np. dwoje dzieci - w zależności od ich wieku, mogą być liczone jak dorośli, albo nowożeńcy zapłacą za nie 50 proc. stawki. Opłacenie czterech miejsc niekoniecznie zwróci się młodym. Gdyby zapowiedzieli, że na weselu bawimy się bez dzieci, mogliby w to miejsce zaprosić dwoje dorosłych, co z pewnością się opłaci. Taka zimna kalkulacja niektórych oburzy, ale wielu z nas jest w stanie zrozumieć, że świeżo poślubieni to zazwyczaj młodzi ludzie na dorobku, a na rozpoczęcie nowej drogi życia przyda się im każdy grosz.

Mówi się, że ten dzień należy do nowożeńców i to oni są wówczas najważniejsi. W końcu to oni rozdają karty oraz decydują o tym, jak będzie wyglądało ich wesele. Jednak taki punkt widzenia jest nie do zaakceptowania przez niektóre osoby twierdzące, że młodzi nie urządzają tej imprezy tylko dla siebie i powinni uwzględnić też potrzeby swoich bliskich. Ci, bądź co bądź, wkładają banknoty do koperty i gotowi są się obrazić, jeśli dowiedzą się, że owszem, są mile widziani, ale ich dzieci już nie.

Są też tacy, którzy twierdzą, że to właśnie obecność brykających beztrosko bądź tańczących w kółeczku dzieci nadaje weselom radosny klimat, a sami milusińscy to biesiadnicy idealni: nie będą kręcić nosem na disco-polo, wystudzony rosół i wystrój sali lekko trącący uroczym kiczem.

A jakie jest wasze zdanie? Wesele to miejsce dla dzieci czy wręcz przeciwnie?

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy