Reklama

Wielkanoc niewierzących

​Coraz więcej rodziców w Polsce co roku staje przed nietypowym problemem. Dla osób, które zdecydowały się wychowywać dzieci bez chrztu, komunii i lekcji religii, Wielkanoc stanowi duże wyzwanie logistyczne i wychowawcze.

Pierwszym problemem, na który zwracają uwagę niewierzący rodzice, jest obecność religii w szkołach. O ile lekcje tejże, umiejscowione są zazwyczaj, zgodnie z ustawą, przed lub po normalnych zajęciach, o tyle rekolekcje burzą już ten porządek. Wielokrotnie zdarza się, że wypadają w środku zajęć. Wybija to dzieci i młodzież z rytmu nauki, powoduje, że mogą mieć problem z akceptacją w grupie rówieśniczej, a także przedłuża czas, jaki muszą spędzić w szkole.

Drugim problemem jest długa przerwa świąteczna, która nie koresponduje z dniami wolnymi dla rodziców. Trzy dodatkowe dni (zazwyczaj wolne są dodatkowo czwartek, piątek i kolejny wtorek), w których trzeba zapewnić potomstwu opiekę, mogą być problemem dla pracujących na etacie dorosłych. Pół biedy, gdy możliwe jest poproszenie o pomoc babci czy dziadka. Jednak nie zawsze jest to możliwe. Trzeba ratować się urlopem, którego później może braknąć w okresie wakacyjnym.

Reklama

Jednak to tylko kłopoty logistyczne, które w ten czy inny sposób da się rozwiązać. Dużo więcej problemów sprawia niewierzącym rodzicom wyjaśnienie dzieciom idei Wielkanocy i wydarzeń, które jej towarzyszą. Wiele rzeczy da się wytłumaczyć tradycją. Poczynając od Niedzieli Palmowej (ciekawe ilu dorosłych, umie bez pomocy Internetu wyjaśnić, co symbolizują palmy), przez święconkę, po lany poniedziałek. Ten ostatni jest akurat wyjątkowo prosty do wyjaśnienia, bo wywodzi się z tradycji pogańskich, związanych z odradzaniem się przyrody po zimie. Poza tym, polewanie się wodą, zawsze będzie się podobać dzieciom. Piękną tradycją jest też malowanie pisanek. To dobra okazja, aby wyjaśnić dziecku, że jajko może symbolizować nowe życie i zmartwychwstanie.

Z kolei samo misterium, związane ze śmiercią i zmartwychwstaniem Jezusa, może być dla maluchów, które nie mają styczności z religią, kompletnie niezrozumiałe. Pytaniem otwartym pozostaje czy chodzące na katechezę dzieci potrafią je zrozumieć. Na pewno nie wolno zbywać pytań dziecka, a odpowiadać jak najuczciwiej o tym, że jest to ważny dla wielu osób element wiary. Ucząc poszanowania i zrozumienia, budujemy w młodym człowieku właściwe postawy, które z pewnością zaowocują w przyszłości.

Dobrym sposobem na spędzenie tego czasu są wspólne wycieczki. Można połączyć je z zabawą związaną z inną świecką tradycją - Zająca Wielkanocnego. Ten przynoszący drobne upominki uszak, przywędrował do nas z Niemiec. 

Fakt, że nie posyłamy dzieci na lekcje religii, nie znaczy, że mamy je izolować od powszechnych tradycji. Zwłaszcza, że wielu dorosłych Wielkanoc traktuje właśnie, jako formę tradycji, a nie religijnego obowiązku. To dobry czas, aby pobyć chwilę razem. Odcięcie się na chwilę od gonitwy za obowiązkami i budowanie bliskich relacji z dziećmi.

Nie uda nam się odciąć młodych ludzi od korzeni. Byłoby to zresztą działanie niepożądane. Żyjąc w określonym miejscu powinny szanować zwyczaje, tradycją i kulturę. Chwilami może to być kłopotliwe, ale nie znaczy, że nie warto próbować. Lepiej, aby dzieci usłyszały odpowiedzi na swoje pytania od rodziców, niż miały zdobywać fragmentaryczną wiedzę z innych źródeł. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Wielkanoc
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama