Reklama

Włosy mamy

Mit idealnej matki istnieje odkąd powstał świat. Ma być delikatna i czuła, uśmiechnięta i wrażliwa, stanowcza, ale jednocześnie łagodna. Ma prowadzić ciepły dom, smacznie gotować, dbać o siebie, a przede wszystkim o innych.

Jej troskliwość winna płynąć z samego faktu macierzyństwa, jakby wraz z urodzeniem dziecka kobieta z poczwarki przeistaczała się w motyla. Rozumiemy, kiedy z różnych powodów rodzinę porzuca ojciec. Nie bierzemy jednak pod uwagę, że czegoś podobnego mogłaby się dopuścić matka. Ona ma być ostoją, sercem rodziny, duszą prawdziwego domu. 

To ona odpowiada za wychowanie dzieci. Dba, by chodziły w wyprasowanych ubrankach, miały piękne uczesane włosy, były najedzone i zadowolone z życia.

Nie każda kobieta radzi sobie z tak wielką odpowiedzialnością. Choć bardzo by chciała, nie nadąża za wyzwaniami, jakie stawia jej życie. Może została opuszczona i jej wymarzony książę odszedł z inną, może śmierć zabrała jej kogoś bardzo bliskiego, może czuje się niepotrzebna, bo straciła pracę, albo żyje z miesiąca na miesiąc walcząc o przetrwanie, kiedy na nic nie starcza pieniędzy i ledwo wiąże koniec z końcem. Może jej wyobrażenie z macierzyństwa rozminęło się z rzeczywistością i nie potrafi odnaleźć się w tej najważniejszej na świecie roli. Powodów jest tak wiele, jak wiele jest kobiet.   

Reklama

Emma nie wie, co się dzieje  

Malutka dziewczynka Emma ma najpiękniejszą mamę na świecie. Bo prawda jest taka, że dla każdego dziecka mama jest najpiękniejsza. I ma najpiękniejsze włosy pod słońcem. A słońce świeci najpiękniej, gdy mama się śmieje. Dziewczynka czuje wtedy, że jest kochana. Ale przychodzi czas, gdy Emma nie poznaje najbliższej na świecie osoby.

Dziewczynka chodzi głodna i choć się upomina, nie dostaje jedzenia. Wokół panuje bałagan i bezbrzeżny chaos. Mała złości się, krzyczy, ale na nic te emocje. Mama nie potrafi pójść do sklepu po chleb, nie potrafi nawet podnieść się z łóżka. Potrafi tylko płakać. Emma myśli, że to przez nią. Przeprasza więc mamę w nieskończoność, ale to nie skutkuje. Widzi jedynie długie, rozpuszczone włosy. Boi się ich, ale w końcu postanawia je uczesać. Może gdy dadzą się okiełzać, dziewczyna odzyska spokój i pomoże mamie.  

Włosy jednak, niczym gęsty las, prędzej pozwolą się dziecku zgubić, niż odnaleźć właściwą drogę. Nie da się odszukać sensu małymi rączkami, są skazane na niepowodzenie, choćby nie wiem jak ciężko pracowały. Emma błądząc w mitycznym lesie maminych włosów spotka pana w okularach, który podobnie jak córeczka, próbuje pomóc. Uspokaja dziecko, mówiąc, że wszystko się ułoży. I Emma może sobie pozwolić na płacz. Bo do tej pory była sama - teraz odnalazła dorosłego i nie musi się tak bardzo bać.

Pan z brodą tłumaczy, że do tak skłębionych supłów zwykła szczotka nie wystarczy: "Bo myśli są  skłębione, uczucia splątane, sprawy zasupłane". 

Lepiej nie znaczy dobrze    

Kiedy Emma pyta, czy wszystko się już skończyło, brodaty pan odpowiada, że niezupełnie. Ale Emma musi czekać już na zewnątrz włosów. Bo żadne dziecko nie jest w stanie pojąć, dlaczego z jego rodzicem dzieje się coś złego. Ono to czuje, ale nie posiada dostatecznej wiedzy, by dane mu było pogodzić się z faktem, że rodzic cierpi na depresję.

Bo książka "Włosy mamy" Gro Dahle i Svein Nyhus jest właśnie o depresji mamy.  

Pisana emocjami opowieść ma za zadanie pomóc dziecku znaleźć wytłumaczenie, co dzieje się z jego najbliższą osobą. Jest to jedna z tych książek, w których ilustracje są równorzędne z tekstem literackim - w sposób niezwykle sugestywny obrazują przedstawioną historię.  

"Włosy mamy" to książka, która nie boi się mówić o rzeczach ważnych. I mam nadzieję uświadamia też dorosłych, że jeśli już decydują się posiadać dziecko, to powinni walczyć o swoje szczęście. Bo nasze dzieci nie zapamiętają z dzieciństwa tego, co mówimy, ale z pewnością będą pamiętać na zawsze to, co robimy.  

Walka o siebie i o swoje szczęście powinna być obowiązkiem każdego rodzica. Nie z egoizmu, ale wręcz przeciwnie - z miłości do tych, którym daliśmy życie. Szczęśliwi rodzice wychowują szczęśliwe dzieci. To takie proste i takie trudne zarazem.       


Monika Szubrycht


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: książka dla dzieci
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy