Zabawki edukacyjne - moda czy konieczność?
Zazwyczaj zadajemy sobie pytanie, co jest lepsze dla dziecka: klocki z angielskimi słówkami czy misiek-przytulanka? Liczymy, że inteligentne zabawki sprawią, że łatwiej będzie radzić sobie w życiu. Czy mamy rację?
Klocki wielozadaniowe – do układania, nauki liczenia i angielskich słówek. Ćwiczą małą motorykę, wyobraźnię i pamięć (Hape Toys).
Często nie zdajemy sobie sprawy, czym dla dziecka jest zabawa. Patrzymy na nią z punktu widzenia osoby dorosłej – dla nas jest czystą rozrywką. Dlatego nie tylko rodzice, ale nawet niektórzy nauczyciele mają tendencję do przeciwstawiania zabawy i nauki. Stąd pytanie, co zasługuje na miano zabawki edukacyjnej.
Trzeba rozprawić się z błędem w tezie. To, co my uważamy za zabawę, dla dziecka jest poznawaniem świata. Jeśli zostawimy je w pustym kojcu, nie stworzymy możliwości zabawy, odbierzemy mu szansę na radosny, bezstresowy rozwój.Bo zabawka daje obraz świata, zmusza do myślenia, uczy odgrywania różnych ról społecznych. Dlatego lalki zawsze były i będą ważne. Można się do nich przytulić, lecz także wcielić w rolę mamy.
Na odległym biegunie znajdują się zabawki elektroniczne, które najmłodszych uczą liczyć i śpiewać, starszych przenoszą w wirtualny świat. Niektórzy twierdzą, że są lekko wydumane, nastawione na efekt. To nie takie proste, ten podział nie jest tylko czarno-biały.
Przed laty dzieci nie miały tylu zabawek, a nie nudziły się. Taką opinię można usłyszeć od babć i dziadków. To prawda, ale czasy się zmieniły. Dawniej dzieci częściej bawiły się na podwórku, a w domu zawsze miały towarzystwo. Rodziny były wielodzietne i wielopokoleniowe, więc najmłodsi zawsze mogli liczyć na opiekę dziadka czy cioci. A oni mieli czas, aby opowiedzieć bajkę.
Dziś pracują nie tylko rodzice, ale i dziadkowie. Dziecko wędruje więc do przedszkola lub spędza dni z nianią, która rzadko troszczy się o zapewnienie mu rozwojowych zabaw. Rodzice zaś wracają z pracy zmęczeni i nie zawsze umieją szybko przeskoczyć w świat dziecka. Wspomagają się więc zabawkami.
Opinia eksperta: We wczesnym dzieciństwie uczymy się najwięcej. Metabolizm mózgu przed dziewiątym rokiem ży cia jest o półtora raza wyższy niż u dorosłego.Dla dziecka nie ma lepszej interaktywnej zabawki wspomagającej rozwój niż mama, która z nim rozmawia. Amerykańskie ba dania wykazały, że maluchy, którym rodzice poświęcali dużo uwagi, miały wyższy ilo raz inteligencji w wieku 10 lat.
Ale życie ma swoje prawa. Musimy brak mamy wypełnić. Najpierw przedmiotami stymulującymi zmysły, z czasem „wynalazkami” pobudzającymi wyobraźnię i intelekt.
Często kupujemy to, co nam się podoba. I jesteśmy przekonani, że uszczęśliwimy tym dziecko. Gdy maluch po chwilowej euforii traci zainteresowanie nowością, trudno nam ukryć rozczarowanie. Problem w tym, że nie zawsze udaje się trafić w jego potrzeby – dziecko i zabawka powinny spotkać się w optymalnym momencie (patrz ramka obok).
Powinniśmy też brać pod uwagę indywidualne upodobania malucha. Widać je już u 2-, 3-latka. Uzdolnionemu matematycznie warto kupować zabawki-łamigłówki, inny w tym wieku szybko taki prezent porzuci, bo o liczeniu nie będzie miał jeszcze pojęcia.
Dziecku, które na spacerze chciałoby się zaprzyjaźnić z każdym psem, kupmy zestaw małe zoo. To, które towarzyszy tacie przy domowych naprawach, uszczęśliwią narzędzia dla majsterkowicza.Opinia eksperta: Najmłodsze dzieci potrzebują wciąż czegoś nowego. Jednak nie jesteśmy skazani na zabawki ze sklepu, które na dodatek sporo kosztują.
Zapominamy, że można je robić domowym sumptem. Warto najpierw, oczywiście w miarę możliwości, szukać pomysłu w domu. Kasza w szczelnie zamkniętym pojemniku może być wspaniałą grzechotką. Jako pierwsza perkusja sprawdzą się kuchenne garnki. Co to jest siła ciążenia, maluch dowie się, zrzucając ze stołu klocki, a pierwszym narzędziem małej ogrodniczki może być łyżka.
Pierwsze 12 miesięcy: W pierwszym półroczu maluch uczy się używać zmysłów. Najpierw przygląda się i nasłuchuje, później zaczyna chwytać i wkładać do buzi przedmioty.Potrzebuje wtedy grzechotki, pozytywki, miłego w dotyku pluszaka, gryzaka. Gdy zaczyna się przemieszczać, uczy się koordynować ruch ze wzrokiem i słuchem. Pomogą mu w tym miękka piłka, zabawka do pchania, bączek.
1-2 lata: Dziecko jest wszystkiego ciekawe, poznaje świat i swoje ciało. To czas na zabawki rozwijające dużą motorykę, czyli sprawność ruchową całego ciała: piłkę, samochód na sznurku, wózek dla lalek. Maluch zaczyna sobie radzić z ustawianiem dużych klocków i prostych układanek. Chętnie ćwiczy precyzję paluszków, pakując klocki do pudełek, bawiąc się kuchennymi garnkami, pokrywkami i przyborami.
3-6 lat: Potrzebuje dużo ruchu, robi duże postępy w małej motoryce (sprawności ruchowej rąk). Można więc już mu podarować pierwszy rower i rolki. Poradzi sobie z zadaniami wymagającymi precyzji – malowaniem farbami, lepieniem z plasteliny, nawlekaniem koralików, układaniem puzzli, budowaniem konstrukcji z drobnych klocków.
To także czas, kiedy uczy się ról społecznych i chętnie bawi w dom, szkołę, sklep. Dobre więc będą dla niego zestawy do zabaw tematycznych, takie jak mały farmer, mały lekarz. 7-10 LAT: W tym wieku ciężar ogólnej edukacji przejmuje szkoła. Ponieważ dziecko potrafi już określić swoje zainteresowania, zabawki można bardziej dopasować do jego potrzeb.
Jeśli rozpiera go energia, przydadzą mu się piłki, paletki do ping-ponga, płetwy. Bardziej refleksyjny kilkulatek chętnie przyjmie gry planszowe i logiczne, książki, teleskop.
Dziecko nie rodzi się z umiejętnością zabawy. Musi się tego nauczyć, z naszą pomocą. Zabawka nie będzie atrakcyjna, jeśli tylko damy ją dziecku i zostawimy je z nią sam na sam. Co chwila będzie wracało do nas z pytaniami. Nie chodzi o to, by wyręczać je w myśleniu, pokazując, jak otworzyć pudełko czy który przycisk nacisnąć. Naszym zadaniem jest bycie obok, na wypadek, gdyby pomoc była potrzebna.
Nie spieszmy się z nią, bo na odkrywanie dziecko potrzebuje czasu. Podpowiadamy, gdy zacznie tracić cierpliwość. Ważne jest także, abyśmy i my ułożyli sobie w głowie zabawę. Robimy, co dziecko chce, bo to czas dla niego, ale możemy pokierować zabawą tak, by ciągle się czegoś uczyło.
Podsuwajmy więc przy tym nowe słowa, prośmy o nazywanie kolorów czy kształtów.
Stawianie wymagań na miarę możliwości i subtelne pomaganie dziecku to najlepszy sposób, aby było zadowolone z życia i... nie dawało nam w kość. Gdy przedszkolak dostanie grę planszową, pierwsze partie powinien rozgrywać z rodzicami, a nie z rówieśnikiem.
Podporządkowanie się zasadom gry czy przegrana to dla dziecka trudne zadanie. Czujny tata pozwoli się pokonać, aby najpierw posmakowało wygranej. I dopiero później da mu zmierzyć się z porażką. Będzie to lekcja na całe życie: raz wygrywam, raz przegrywam!
Przychodzi czas, kiedy zabawka przestaje bawić. Najszybciej – ta kupiona na wyrost, bo jest za trudna. Nie próbujmy w tym momencie przekonywać do niej dziecka. Lepiej ją schować, aby się nie opatrzyła. Gdy wyjmiemy ją za kilka miesięcy, może okazać się, że to będzie ten właściwy moment. Warto więc cierpliwie poczekać. Natomiast większość zabawek po prostu nudzi się dziecku, gdy codziennie na nie patrzy, nawet jeśli jest ich bardzo dużo.
Dlatego warto co jakiś czas robić wśród nich selekcję. Te, które od pewnego czasu są nie używane, chowamy do pudła. Na wierzchu zostawiamy te, które są w ciągłym obrocie. Im mniej zabawek dziecko będzie miało pod ręką, tym lepiej. Nadmiar bodźców je tylko rozprasza.
Gdy bawi się jedną lalą, jest zmuszone do kombinowania, jego wyobraźnia zaczyna pracować. Jeśli zauważymy, że pozostawione zabawki przestają być atrakcyjne, wymieńmy je na te z pudła. Zasadę tę warto stosować, gdy dziecko dostanie dużo prezentów naraz, np. na urodziny czy pod choinkę.
Zwróćmy uwagę, co robi. Skupia się tylko na oglądaniu, nawet nie próbuje się nimi bawić, bo ma za dużo nowych bodźców jednocześnie.
Opinia eksperta: Pamiętajmy o tym, aby nie chować i nie wyrzucać ukochanych zabawek. Nawet jeśli są zniszczone. Nowa lalka, nawet taka sama, nie zastąpi tej, z którą dziecko sypia od dwóch lat. Będzie pachniała sklepem, a nie mamą. I nie da takiego poczucia bezpieczeństwa jak ta dobrze znana.
Dla niemowlaka: Mata edukacyjna z pięcioma maskotkami. Jedne można gryźć, inne szeleszczą i dzwonią – pobudzą do pracy wszystkie zmysły. Skip Hop/Mamagama, 359 zł.
1+ Drewniana krówka to pojemnik z sześcioma klockami o różnych kształtach. Zadanie: dopasować je do otworków i wsunąć do środka. Djeco/Fabryka Wafelków, 124 zł.
4+ Farma Mikiego to 12 plansz ze scenkami. Dziecko ma do wykonania wiele zadań - za pomocą magicznego pisaka. Gdy któreś wypełni, zostaje nagrodzone. Trefl, 37,99 zł.
5+ Wąż z drewnianych puzzli. Do jego ułożenia nie potrzeba żadnych narzędzi. Ćwiczy precyzję i wyobraźnię przestrzenną. Król Zabawek, 12 zł.
6+ Puzzle dla małego ucznia. 57 drewnianych elementów zadrukowano po obu stronach, aby można było ułożyć obie półkule. Kurs z geografii i cierpliwości. Goki/Maxizabawa, 22,90 zł.
Tekst: Iwona Herc