Reklama

Zatorland. Tu nie sposób się nudzić

​Położone nad Skawą, niewielkie miasteczko Zator jest dobrze znane miłośnikom dobrej rozrywki. Właśnie tutaj, w pobliżu rzeki położony jest wielki park rozrywki, który przyciąga zwiedzających z całej Polski. Mowa oczywiście o Zatorlandzie, miejscu, gdzie można napotkać największego ruchomego dinozaura w kraju, jeśli nie w całej Europie. Choć gabarytowo największa, nie jest to jednak jedyna atrakcja parku, który podzielono na cztery strefy rozrywki. Postanowiliśmy sprawdzić, jakie atrakcje oferują przybywającym.

Główną atrakcją są oczywiście dinozaury i to właśnie one witają przybywających gości już przed wejściem. Z dachu straszy ruchoma paszcza pochodzącego z odległej przeszłości drapieżnika, zwiastując czekające na zwiedzających atrakcje. Zwiedzanie rozpoczyna się od lunaparku. To wielki plac zabaw z karuzelami, kolejką górską, diabelskim młynem, kinem 5D i mnóstwem innych atrakcji. My postanowiliśmy zostawić go sobie jednak na sam koniec, bo chcieliśmy przenieść się w daleką przeszłość ziemi, aby poznać dinozaury.

Fantastycznym pomysłem jest umieszczenie ekspozycji dinozaurów w lekko podmokłym lesie. Choć dzisiejsza roślinność w niczym nie przypomina tej sprzed milionów lat, to rozlegające się spomiędzy drzew i krzewów ryki prastarych olbrzymów odpowiednio podkręcają wyobraźnię. Dzieci już od pierwszych kroków przenoszą się w czasie i z zapałem biegają po ścieżkach szukając różnych przedstawicieli gadów. A jest ich naprawdę dużo. Większość z nich rusza najeżonymi zębami paszczami, macha ogonami lub wyposażonymi w pazury łapami. Całość uzupełniają tablice informacyjne, które są aktualizowane zgodnie z najnowszymi odkryciami. Dzięki temu spacer stanowi nie tylko dobrą zabawę, ale i doskonałą lekcję pradawnej historii.

Reklama


Nie da się ukryć, że królami tego parku są olbrzymie dinozaury. Do tego niektóre potrafią sprawić zwiedzającym psikusa. Tak czyni wielki Tyranozaur, który potrafi znienacka "osikać" przechodzących pod jego ogonem turystów. Pisków i śmiechu ze strony dzieciarni jest mnóstwo. Niektóre potrafią przebiegać pod ogonem wielokrotnie. Jednak T-Rex blednie, gdy na arenę wkracza największy ruchomy dinozaur w Europie - Argentynozaur. To najnowszy mieszkaniec parku, który rusza umieszczoną na wielkiej szyi głową, ryczy, a ogonem ścina pobliskie krzaki. Jego gabaryty są zdumiewające. Dość powiedzieć, że gigantyczne nogi z powodzeniem można wziąć za pnie drzew.

Oszołomieni potęgą natury, postanawiamy wybrać się do kolejnej części Zatorlandu - parku mitologii. Choć to niedaleki spacer, to można go skrócić korzystając z elektrycznej kolejki, która wozi gości, między wybranymi atrakcjami. W kilka chwil przenosimy się do starożytnej Grecji. Na zalewie umieszczono dziesiątki starannie wykonanych figur przedstawiających mitologiczne bóstwa i bohaterów. Szczegółowe informacje pozwalają uzupełnić wiedzę na temat starożytnych wierzeń. Warto wybrać się też w rejs po jeziorze, gdzie naszym przewodnikiem będzie Hermes. Opowieść o bitwach, bogach i potworach ciekawi dzieciaki, zwłaszcza, że mogą je zobaczyć na pływających wokół platformach.

Jeśli komuś mało wodnych atrakcji, to może wybrać się na przejażdżkę rowerem wodnym po zalewie. Po tych atrakcjach można udać się do labiryntu Minotaura, a dzieci z radością skorzystają z placu zabaw lub parku linowego. Rodzicom odpoczynek umilą pokazy fontann, które wystrzeliwują pod niebo do rytmu muzyki. Dla chętnych jest nawet możliwość samodzielnego sterowania fontannami. Warto uważać, bo w okolicy czai się przerażający Cyklop, który może napędzić niezłego strachu.

Z czasów mitologicznych powracamy kolejką w stronę głównego wejścia, aby zwiedzić park owadów. Jednak zanim zajmiemy się entomologią, zwiedzamy odwrócony domek, gdzie wszystko jest dosłownie postawione na głowie. Trzeba przyznać, że osoby z wrażliwym błędnikiem będą się tutaj czuły nieswojo, ale na pewno tutaj choćby zajrzeć. Dzieci będą zachwycone.

Czas przenieść się do świata owadów i pajęczaków. Na terenie parku przedstawiono dziesiątki olbrzymich, często ruchomych i wydających dźwięki, replik niewielkich zwykle żyjątek. Nowością jest wielki karaluch, a olbrzymi komar wywołuje w nas dreszczyk grozy. Podobnie jak olbrzymia osa - owad, którego nie darzymy wielką sympatią. Gdy dziecko znika na wielkim, stylizowanym na owadzi, placu zabaw, siadamy w cieniu i odpoczywamy. Nie wiadomo kiedy, minęło ponad pół dnia, a przecież jeszcze nie byliśmy w lunaparku.

Kierujemy się zatem właśnie tam, by pędzić na kolejce górskiej, zmoczyć się na wodnej karuzeli i podziwiać park z perspektywy diabelskiego młyna. Gdy unosimy się w górę, spomiędzy drzew wyziera głowa gigantycznego Argentynozaura. Później, gdy dzieci oddają się szaleństwu na trampolinach, dmuchańcach i małpich gajach, rodzice mogą chwilę odpocząć. Zanim się obejrzeliśmy minął cały, pełen atrakcji dzień. Nie nudziliśmy się ani chwili, a poza zabawą, znacznie rozszerzyliśmy wiedzę na temat świata dinozaurów, owadów oraz greckiej mitologii. Na pewno jeszcze tutaj wrócimy. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: dinozaury
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama