Pucka

Przy jakiejś okazji odkryła, jak bardzo jej głos podobny jest do głosu Soni. Jeden z wielbicieli zadzwonił kiedyś, gdy była w kuchni.

article cover
Wydawnictwo Jacek Santorski & co

Lubiła tego upartego człowieka, który kiedyś nie zgodził się wychwalać kiepskiej sztuki. Na szczęście pismo, to samo, w którym Pucka zaczęła recenzować wystawy i w którym teraz pisała także o zagranicznej literaturze, nie mogło zrezygnować z jego fachowej wiedzy. Gdy Sonia zdała sobie sprawę, że Pucka i on zaczęli z sobą chodzić, nie powiedziała ani słowa, mimo krążących po mieście plotek. Nie komentowała też ich wspólnego wyjazdu do Zakopanego, a krótko potem do Warszawy (redakcyjnym samochodem z kierowcą). Gdy po raz pierwszy zjawił się w ich domu, powiedział jej, że chciałby pomóc Pucce stać się pierwszorzędnym recenzentem sztuki. W milczeniu Soni była aprobata. Rozwód nie wchodził w grę. Dlaczego matka nic nie mówiła, mimo że jego sympatyczna żona zaczęła okazywać im obu - a może zwłaszcza jej - łagodne, bolesne zdziwienie, kiedy od czasu do czasu wpadały na siebie w Klubie Dziennikarzy?

Ale to co Puckę zdumiało najbardziej, wydarzyło się, gdy do Krakowa przyjechał pewien socjolog z Ameryki, którego rodzice byli żydowskimi emigrantami z Polski. Adiunkt poprosił ją, by pokazała gościowi Kazimierz. Gdy Sonia o tym usłyszała, rzuciła od niechcenia: - Nie potrzeba ci przypadkiem nowego kostiumu kąpielowego? Jest tak gorąco. Mogłabyś mu pokazać synagogę i cmentarz, a potem zaproponować pójście na basen.

Puckę zamurowało. Matka chciała ją sprzedać! I to sprzedać dobrze: komuś, kto mógłby jej pomóc w karierze, albo - tak jak Szymon? - zabrać za granicę i stworzyć jej nowe życie. I Soni też? Patrzyła na matkę i pomyślała: Dlaczego nie zwymyślasz mnie, że flirtuję z żonatym mężczyzną? I że myślę o flirtowaniu z kompletnie mi obcym Amerykaninem?

Romans ze starszym historykiem sztuki zakończył się, nim poznała Jana. Pewnego pięknego letniego dnia, była to niedziela, zabrał ją za miasto swoją nową, hałaśliwą i cuchnącą skodą. Kochali się na polu, na materacu, który musieli wpierw nadmuchać. Potem powiedział, że musi wracać do domu na niedzielny obiad z żoną, a ona może zostać za miastem dłużej i wrócić autobusem. Po czym czule ją pocałował i pochwalił za to, że jest taka mała; Pucka nie bardzo wiedziała, co miał na myśli. Czy to możliwe, że nadal była na wpół dziewicą? Na koniec historyk sztuki obiecał, że nazajutrz zadzwoni i ruszył z kopyta swoim pyrkającym autem.

Następnego dnia zadzwonił, by się dowiedzieć, czy wróciła do domu bez problemów. Milczała.

- Co się stało? - spytał.

- Pamiętasz, jak kiedyś w Warszawie zamknąłeś mnie na klucz w hotelowym pokoju, bo miałeś jakieś spotkanie, a ja z czystej nudy spędziłam kilka godzin w wannie, bo zabroniłeś mi też korzystania z telefonu?

- Bałem się, że wyjdziesz do miasta spotkać się z przyjaciółmi. Jestem bardzo zakochany i bardzo zazdrosny.

Miała ochotę powiedzieć mu jakąś złośliwość, ale nie chciała go zranić. Skończył czterdziestkę, był starym człowiekiem, a poza tym jego głos brzmiał tak nieszczęśliwie. Usłyszała jego niespokojny oddech. Powiedziała tylko: - Zostańmy przyjaciółmi. - I gdy natychmiast po tym odłożył słuchawkę, uświadomiła sobie, że zawsze gdy go całowała, musiała zamykać oczy, żeby nie widzieć jego pełnej zmarszczek skóry. Pomyślała, że być może jest mała, ale on - cha, cha! - on też jest mały. I rozpłakała się.

Najlepszy przyjaciel historyka sztuki, szczupły, autoironiczny i bardzo inteligentny homoseksualista, przestał z nim rozmawiać. Pucce tak to wyjaśnił: - Byłaś dla tego idioty jedyną szansą na przeżycie wielkiej, romantycznej miłości. Straciłem dla niego cały szacunek. Taką szansę ma się w życiu tylko raz, w każdym razie w jego wieku. - Przyjaciel historyka sztuki był jego rówieśnikiem.
Weź udział w konkursie!
Janina Katz
Pucka

Wydawnictwo Jacek Santorski & co
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas