Stylistki sadystki

Rozbierają, ubierają, upokarzają, szokują. Trinny i Susannah, najsłynniejsze brytyjskie autorytety od spraw mody, wciąż są na fali wznoszącej.

angielskie stylistki doradzają, jak się dobrze ubrać
angielskie stylistki doradzają, jak się dobrze ubraćAFP

Trinny: Jim, czy lubisz dotykać Dany tak jak kiedyś, no wiesz, przed ślubem, gdy była jeszcze tancerką w klubie?

Dana: Jim, nie mów im!

Susannah: Chodzi nam o to, czy Dana cię pociąga po tym, jak w trzy lata przytyła 38 kilo i zamieniła bluzki z dekoltem na ten sflaczały dres, w którym nie znosi sama siebie?

To typowy styl pracy Trinny Woodall i Susannah Constantine z bohaterami ich programów Jak się nie ubierać oraz Trinny i Susannah rozbierają, które po dokumentach przyrodniczych BBC należą dziś do największych eksportowych przebojów telewizyjnych Wielkiej Brytanii. Co ciekawe, jak dotąd nikt z uczestników, poza jednym wypadkiem losowym, nie wycofał się w trakcie realizacji, choć w umowie zagwarantowano taką możliwość bez sankcji finansowych. A każda kolejna seria ekranowa sygnowana marką "Trinny i Susannah" ma większą oglądalność od poprzedniej. W swoich programach z powodzeniem przeobraziły (i sterroryzowały - jak uważają niektórzy) już ponad pięć tysięcy kobiet i mężczyzn. Odpowiedź Jima: Nie, już jej nie dotykam. W łóżku ani w ogóle... Potem zapada wymowna cisza, a kamera przez dłuższą chwilę pokazuje twarz Dany, która właśnie usłyszała wyznanie męża.

Dwugłowy potwór pisze

Autorki programu Jak się nie ubierać zapytano kiedyś, kogo spośród znanych ludzi uważają za najgorzej ubraną osobę świata. Trinny: "Britney Spears. Smutno mi, gdy na nią patrzę. Zawsze myślę wtedy: To całkiem niezła dziewczyna, jak bardzo musi siebie nienawidzić, żeby w ten sposób się opakowywać?!".

Susannah: "Miuccia Prada. (właścicielka słynnej ekskluzywnej marki odzieżowej - red.). Kiedyś miałam się spotkać z nią w jej biurze. Czekałam, gdy nagle weszła sprzątaczka w chałacie, usiadła obok mnie i po prostu zaczęła mnie wypytywać o moje sprawy. Zdążyłam tylko pomyśleć: no, bez przesady, co ta baba sobie wyobraża!, gdy z kontekstu wynikło, że rozmawiam z samą szefową!". Po tym wyznaniu trudno się dziwić, że żadna sławna osoba nie wzięła dotąd udziału w ich programie. Ale stylistki sadystki i na to znalazły sposób.

W swojej najnowszej książce pod znaczącym tytułem The Body Shape Bible (dosł.: biblia sylwetek) opublikowały zdjęcia największych gwiazd w ich najgorszych kreacjach. I opatrzyły stosownym komentarzem. O Meryl Streep: "W tych spodniach jej nogi przypominają dwa grube kołki, bezkształtna bluzka ani trochę nie odwraca uwagi od mało atrakcyjnej dolnej połowy". O Renee Zellweger: "Tę niebieską szmatę trudno określić jako przyjazną dla kanciastego torsu aktorki". O eleganckim stroju Salmy Hayek: "Ukryte w tym piersi wymykają się wszelkim definicjom. Wygląda, jakby ktoś wepchnął jej tam samochodowy zagłówek!".

Zaczyna się "fuj!"

To przykłady umiarkowanie złośliwych komentarzy. Bardziej drastyczne zaczynają się od słowa "fuj!". Dostało się nawet Umie Thurman, Nicole Kidman, Angelinie Jolie i... Hillary Clinton. Efekt? Książka stała się hitem sezonu na Wyspach Brytyjskich, wszyscy chcieli to zobaczyć. Natychmiast przetłumaczono ją też na kilkanaście języków, w tym polski. Właśnie ukazała się u nas pod nieco mniej spektakularnym tytułem jako Księga kobiecych sylwetek. Podobnie jak programy autorstwa słynnego tandemu rzecz jest zarazem prosta i genialna. Zaczyna się od rozdziału, w którym kobiety, uważane dziś przez miliony za absolutną wyrocznię w dziedzinie mody, gustu i klasy, a zarazem bezwzględne recenzentki cudzych wpadek, pokazują zdjęcia swoich największych odzieżowych kompromitacji.

Trinny: "Oto ja w fioletowym kapeluszu, który doskonale podkreśla sińce pod oczami, oraz w naszyjniku opasującym moją szyję niczym obroża. Do tego wielka róża". Koszmar. Susannah: "Wybierając ten zestaw, zastosowałam metodę ONZ-owską, przez co każda część mojego ciała zdaje się reprezentować inny kraj (...). A oto golf, który rozbełtał moje piersi, tworząc z nich wielką górę niejadalnej jajecznicy" itd. Po wstępie, w którym dowiadujemy się, że nawet im zdarzają się odzieżowe katastrofy, i przejrzeniu fotek, na których fatalnie ubrane symbole seksu i laureatki Oscara budzą nasze politowanie, łatwiej znieść trudną prawdę o własnej figurze. Nawet gdy w kolejnym rozdziale dowiemy się, że reprezentujemy trudny typ "cegła", "kolumna" lub "jabłko".

Gruszka, wazon, w porywach kręgiel

Poradników o ubieraniu się zgodnie z sylwetką napisano wiele. Czy Księga Trinny i Susannah czymś się wyróżnia? Zdecydowanie tak. Począwszy od tego, że wiele kobiet na świecie chciałoby się ubierać tak jak jej autorki, a jeszcze bardziej mieć tyle pewności siebie i samoakceptacji co one. A skończywszy na tym, że przesłanie książki jest dużo głębsze niż tylko dobry wygląd.

Tajemnicą sukcesu Trinny i Susannah jest nie tylko to, że świetnie znają się na ciuchach. One jako pierwsze zaczęły głośno mówić kobietom: "Tak naprawdę nie chodzi o to, jak wyglądasz, ale jak wygląda twoje życie. Ciuchy to obraz ciebie. Jeśli nosisz byle co i byle jak, traktujesz siebie jak byle kogo. I inni też ciebie tak traktują". Mówi się o nich "dwugłowy potwór", "modowe terrorystki", "stylistki faszystki".

Wielu widzów uważa, że Trinny i Susannah zbyt ostro traktują swoje ofiary na ekranie. W tym kontekście Księga kobiecych sylwetek ma jeszcze tę zaletę, że oferując nam niewątpliwie imponującą wiedzę obu autorek (setki praktycznych sprawdzonych rad z przekonującym uzasadnieniem, a wszystko to wsparte instruktażowymi fotografiami), nie wystawia naszego życia na widok publiczny i nie naraża na wysłuchiwanie komentarzy w stylu: "Wyglądasz w tym jak dziwka!", "Skąd wzięłaś te obrzydliwe buty?!", "Bierzesz udział w konkursie na najbardziej tandetną podróbkę Victorii Beckham?".

Modowe terrorystki

W Księdze kobiecych sylwetek Trinny i Susannah podzieliły kobiety na 12 typów, nadając im zabawne nazwy (błyskotliwe poczucie humoru to jeszcze jedna z zalet tego poradnika). Poza wspomnianymi wcześniej są tam np.: rożek, lizak czy dzwon. Każdy z rozdziałów zaczyna się od krótkiej charakterystyki kolejnego typu, która ma pomóc czytelniczce w odnalezieniu swojej sylwetki. I tu zaskoczenie. Zanim przejdziemy do rzeczowego opisu (np. kręgiel to piersi średniej wielkości, szczupła talia, brzuch w normie, wydatne uda, masywne łydki), książka "wyświetla" nam myśli typowego kręgla na swój temat: "Od pasa w górę jestem niczego sobie, ale nienawidzę swojego wielkiego tyłka i grubych ud" itd.

Potem w równie bezpośrednim tonie następuje rozbudowany opis "kręgla", typowe błędy popełniane przez kobiety z taką figurą, wreszcie dobre kreacje dla tego typu (na co dzień, na specjalne okazje oraz na bardzo specjalne okazje) plus kilka sztuczek, jak maskować trudne obszary i eksponować atrakcyjne. W końcowych "wytycznych" poza praktycznym podsumowaniem są ćwiczenia gimnastyczne, które szczególnie służą "kręglom", oraz pozy, które "kręgle" powinny przybierać na fotografiach, żeby wyglądać sexy.

Bezpretensjonalne i wciągające. Zwłaszcza jeśli pamiętamy o zawartym we wstępie credo autorek: "Same jesteśmy dalekie od doskonałości, dlatego nigdy nie zalecałyśmy perfekcjonizmu. Wierzymy, że piękno bije z wewnętrznej pewności siebie, która z kolei bierze się z przeświadczenia, iż wyglądasz cudownie".

Siostry Midasa

Wewnętrzną pewnością siebie, płynącą z przekonania, że wyglądają cudownie, podbiły Wielką Brytanię w ciągu trzynastu lat. Ich programy telewizyjne to stale rosnąca oglądalność i coraz bardziej imponujące kwoty w kontraktach - za najnowszą serię dostają po milion dwieście tysięcy funtów na głowę, a przy Księdze kobiecych sylwetek sama tylko zaliczka sięgnęła miliona. Imponujące, bo za pierwszy poradnik Ready to Dress (Gotowe ubierać) wydany zaledwie dziesięć lat temu dostały cztery tysiące funtów do podziału, a część nakładu poszła na przemiał.

Wielkie pieniądze nie wywróciły ich życia do góry nogami, bo były do nich przyzwyczajone od dzieciństwa (obie miały bardzo przedsiębiorczych ojców). Susannah kupiła wielką rezydencję pod Londynem i mieszka w niej z tym samym od lat mężem oraz dwójką dzieci (syn i córka). Trinny nabyła dom w Kensington, w którym mieszka z trzyletnią córką Lylą. Co do męża, sprawa nie jest jasna. Brytyjskie brukowce rozpisywały się o kryzysie ich rodziny. Podczas ostatnich wakacji ktoś zrobił Trinny zdjęcia na motorze prowadzonym przez Keanu Reevesa w czasie ich szaleńczego rajdu po Mulholland Highway. Trinny nie potwierdza ani nie zaprzecza.

Nadal najczęściej widuje się ją w towarzystwie Susannah. Bywa, że nawet wtedy, gdy jest sama. Trinny: "Niedawno leciałam do Stanów. Nagle na lotnisku jakiś facet zaczął krzyczeć do żony: Patrz, to przecież Trinny i Susannah! A stałam tam tylko ja". Od kiedy zostały jednymi z najbardziej popularnych w Wielkiej Brytanii kobiet, prasa plotkarska zaczęła dobierać się do ich życiorysów. Susannah okazała się horrorem dla żądnych sensacji paparazzich: żadnych skandali w przeszłości, żadnych nałogów, żadnych zdrad. Koneksje z eleganckim światem londyńskiej arystokracji, zamiłowanie do antyków. Jej życie prywatne toczy się za zamkniętymi drzwiami prywatnej rezydencji. Wstęp wzbroniony.

Na wakacje jeździ wyłącznie z rodziną w ustronne miejsca. Częściej można ją spotkać w metrze niż na imprezach. Trochę więcej nadziei w polujących na kontrowersyjne newsy dziennikarzach budzi Trinny. Krążą plotki o jej pociągu do luksusu (słabość do drogiej biżuterii), operacjach plastycznych (ostatnio jej usta stały się bardziej pełne i zmysłowe) oraz wizytach w londyńskich klubach dla elit. Trinny słynie z talentu do dobrej zabawy, choć nie bierze do ust alkoholu.

Wszystko razem, oprócz seksu...

Po walce z nałogami (w młodości miała również kłopoty z nadużywaniem narkotyków) została całkowitą abstynentką. Jest nawet honorowym członkiem Centrum Leczenia Uzależnień. Walczyła też (skutecznie) z anoreksją. Podobno jej jedynym nałogiem jest teraz praca. Potrafi spędzić na planie kilkanaście dni od świtu do nocy, żądając od ekipy kolejnej powtórki ujęcia.

Trinny: "Jesteśmy kompletnie różne, ale nierozłączne. Nie wyobrażam sobie życia bez Susannah. Co miałabym robić?". Suzannah: "Jesteśmy jak świetnie dobrane małżeństwo. Spędzamy ze sobą więcej czasu niż z naszymi mężami. Nie uprawiamy tylko seksu. Ale bez przesady, to w końcu nie jest takie ważne".

Ulubionym sportem tabloidów stało się w ostatnim czasie polowanie na nieudane kreacje najpopularniejszych brytyjskich stylistek. Po kilku prześmiewczych publikacjach Susannah wyznała publicznie: "Tak, chodzę czasem w tych samych ciuchach przez trzy dni. I co z tego?". Trinny (po tym jak w prasie ukazało się jej zdjęcie z rozczochranymi włosami): "Nikt nie wygląda perfekcyjnie w absolutnie każdej sekundzie swojego życia. Nawet ja". Przyłapano ją w drodze do przedszkola "pod szczególnym nadzorem" (podobno zawsze dyżuruje przed nim kilku paparazzich), bo swoje dzieci ma w nim również Claudia Schiffer i Elle Macpherson.

Królowe są nagie

Najpierw na oczach wielomilionowej widowni rozbierały innych, w końcu siebie. W jednym z odcinków najnowszej, nieemitowanej jeszcze w Polsce serii (The Great British Body) Trinny i Susannah rozebrały się na ekranie i wraz z tłumem 300 nagich Brytyjczyków ułożyły ze swoich ciał wielką rzeźbę o antropomorficznym kształcie, czyli tytułowe "wielkie brytyjskie ciało". Trinny: "To był świetny happening. Koniec z tym wiktoriańskim wstydem!". Ale przyznaje też: "Wszystko ma swoją cenę. Ostatnio byłam w klubie nocnym w Birmingham. A tu podchodzi do mnie jakiś gówniarz i mówi: Masz niezłe cycki. Oglądałem cię z bratem!".

Susannah: "A do mnie podeszła na ulicy kobieta, podniosła spódnicę i zapytała: Jak moje nogi? Prawda, że są niezłe?". Jednak sprowadzanie tego, co robią, wyłącznie do ciuchów i dobrych rad, byłoby niesprawiedliwe. Po serii, w której Trinny i Susannah rozbierają Wielką Brytanię (pokazywanej w Polsce w TVN Style), zajęły się narodowymi kompleksami i wykazywały związki między ubraniem (np. kobiecymi uniformami) a pozycją kobiet w brytyjskim społeczeństwie, coraz częściej mówi się, że są "zjawiskiem socjologicznym". Ich programy naprawdę zaczynają wpływać na rzeczywistość.

Możesz wyglądać inaczej

W jednym z odcinków (majstersztyk!) poświęconym kombinezonom roboczym w sieci brytyjskich supermarketów udało im się nie tylko zrobić błyskotliwy show, ale i skłonić zarząd do zmiany obowiązujących uniformów, w których pracownice czuły się jak: "poduszka powietrzna", "nieświeży pasztet", "ktoś, kto nie istnieje". Nowoczesne stroje zaprojektowane na naszych oczach przez Trinny i Susannah (kilka wariantów dla różnych kobiecych figur i stanowisk) nosi dziś kilkanaście tysięcy pracownic tej firmy: "One przywróciły nam godność!", mówi pod koniec jedna ze sprzedawczyń. A to już jest komplement innej kategorii niż odmieniane dotychczas w różnych wariantach finałowej sceny: "Dzięki wam naprawdę wyglądam teraz lepiej".

Ambitne stylistki powoli stają się też ikonami popkultury. Na jednym z brytyjskich kanałów powstała kreskówka parodiująca ich programy. A Gordon Ramsay (słynny brytyjski kucharz i showman, odznaczony m.in. Orderem Imperium Brytyjskiego) nazwał ich imionami swoje dwie ukochane... świnie. Trinny i Susannah bardzo się to spodobało.

Anna Jasińska

Drapieżnie

+10

Różowo mi

+15
Twój Styl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas