Reklama

Miłosne czary

Lud wierzy, że na przełomie listopada i grudnia na ziemię zstępują duchy przodków i demony. W tak ryzykownym towarzystwie panny i kawalerowie wróżą sobie miłosną przyszłość. Na szczęście są święci - Katarzyna, Andrzej i Łucja - którzy im w tym pomagają.

Panny i kawalerowie, którzy do tej pory mieli pełne ręce roboty w polu, pod koniec listopada popadają w przygnębiającą bezczynność i żeby czymś się zająć zaczynają myśleć o... miłości oraz bardziej pragmatycznie o małżeństwie. Ponura atmosfera listopadowych nocy sprzyja wróżbom, paleniu ognisk i ziół...

Katarzynka w czerwonej czapce

We Francji, w nocy z 24 na 25 listopada, do wróżb zasiadają tylko panny na wydaniu. Ich patronka, św. Katarzyna Aleksandryjska, była bowiem dziewicą i męczennicą. Średniowieczny obyczaj, kultywowany do dziś na francuskiej prowincji nakazuje, aby te spośród dziewic, które przekroczyły 25. rok życia i nie założyły jeszcze rodziny, wkładały tego wieczora na głowę długa czerwona czapkę - znak napiętnowania za staropanieństwo.

Reklama

W Polsce św. Katarzyna jest trochę mniej "okrutna", może dlatego, że nie patronuje dziewicom, ale cnotliwym kawalerom. "W noc św. Katarzyny pod poduszką są dziewczyny" - mówi ludowe porzekadło. Wiele wróżb katarzynkowych związanych jest bowiem w Polsce ze snem. Kawalerowie zwracający się o pomoc do świętej w znalezieniu żony, powinni zapamiętać dobrze sen, który przyśni się im tej nocy. Jeśli pojawi się w nim jakiś środek lokomocji (autobus, pociąg, samolot), oznacza to, że panna "nie jest z parafii tutejszej".

Inna metoda wróżenia, to wkładanie pod poduszkę gęsiego pióra. Ukazanie się pawia, sroki albo kukułki to znak, aby z weselem raczej się nie wyrywać. Ukochana symbolizuje bowiem najgorsze cechy przypisywane tym ptakom w ludowych przysłowiach.

Andrzejkowy romans

Zwyczaje andrzejkowe, zwane kiedyś jędrzejówkami, sięgają czasów pogańskich i wywodzą się z Niemiec lub Grecji. Niektóre źródła mówią też o Szkocji. W Polsce pierwsze wzmianki o wróżbach andrzejkowych pochodzą z 1557 roku. Andrzejki to mieszanka żarliwej religijności, zabobonnego strachu i wiary w to, że demony i siły natury można przebłagać nie tylko po to, by zostawiły ludzi w spokoju, ale także, aby zgodziły się zdradzić przyszłość.

Odwaga panien, bo to one głównie chciały dowiedzieć się kiedy i za kogo wyjdą za maż, wystawiana była przy tym na próbę: musiały w nocy z 29 na 30 listopada iść na rozstaje dróg i pytać obcych mężczyzn o imię, biec o północy przez las, zakradać się po ciemku do opuszczonego domu... Bezpieczniejsze były wróżby, które przeprowadzano w domu i obejściu: lanie gorącego wosku, zaglądanie do studni lub pieca, palenie lnianych kłębuszków...

Łucja zwycięża mrok

Najbardziej znana w protestanckiej Szwecji świętą była... Włoszka. To Łucja, która podobno pojawia się 13 grudnia, gdy obserwowane jest pierwsze opóźnienie zachodu słonca. To czas przełomowy, który wymaga rozlicznych magicznych zabezpieczeń: imię Łucji wypisuje się na drzwiach, bramach i oknach. Nie można ciężko pracować, bo według ludowej legendy mogłoby to spowodować niekorzystną zmianę ruchu słońca, a w efekcie przechylenie szali zwycięstwa na stronę ciemności.

Obchody zaczynają się 13 grudnia obfitym śniadaniem podanym przed brzaskiem. Potem tysiące panien (powinny być to dziewice) zakłada białe długie suknie, przepasuje się czerwoną szarfą symbolizującą ogień, a na głowy kładzie wianek z borówek ozdobiony siedmioma płonącymi świecami.

Niegdyś wierzono, że jeśli wianek Łucji rozpadnie się w trakcie rytuału, dom opanuje na cały rok wszelkie robactwo. Coraz częściej, ze względów bezpieczeństwa, używa się sztucznego wianka z elektrycznymi świeczkami napędzanymi miniaturowym akumulatorkiem. Spośród dziewcząt wybiera się "Łucję roku", która potem staje się bohaterką tradycyjnej procesji zakończonej koronacją "świętej" przez laureata literackiej Nagrody Nobla. Jak na postępową Szwecję przystało, ostatnia Łucja była łysa jak kolano, a jedna z lokalnie wybieranych świętych była... chłopcem.

Wieczorem palone są "ogniska Łucji", do których wrzuca się kadzidło. Kąpiel w dymie ma zapewnić ochronę przed czarami i złymi urokami, chorobami i innymi niebezpieczeństwami. Szwedzi wierzą też, że by przegonić złego, trzeba robić jak największy hałas - bawią się więc hucznie do rana, co kończy się niejednym romansem...

Kubki panny Kasi

"Kasia daj znać, co się będzie ze mną dziać" - szepczą panowie i panie ustawiając przed sobą cztery kubki. Pod trzema schowane są: obrączka (symbolizuje ślub), grudka ziemi (pracę) i moneta (pieniądze). Jeden z kubków jest pusty. Wylosowanie go oznacza, że z jakichś powodów św. Katarzyna nie chce pokazać nam naszego przeznaczenia.

Oczy św. Łucji

Łucja była męczennicą. Urodziła się około 283 r. w sycylijskim mieście Syrakuzy. Pod wpływem wizji zmieniła decyzję o zamążpójściu i złożyła śluby czystości. Gdy dowiedział się o tym narzeczony, doniósł władzom, że jest chrześcijanką. Torturowana, nie wyparła się wiary. Jedno z podań głosi, że została za to skazana na pobyt w domu publicznym, ale kiedy żołnierze przyszli ją zabrać, dzięki interwencji boskiej nie mogli ruszyć jej z miejsca. Według legendy miała piękne oczy, którymi zachwycali się jej oprawcy, więc kazała je sobie wyłupić. Kiedy to się stało, oczy Łucji w cudowny sposób odrosły, w związku z czym oskarżono ją o uprawianie magii. Próba spalenia jej na stosie nie powiodła się, ponieważ nie imał się jej ogień. Dlatego męczennicę ścięto. Łucja zginęła od miecza 13 grudnia około 304 r. Miała wtedy 23 lata. Jest patronką panien na wydaniu i biednych.

Ewa Jagalska

Powróż sobie!

Odwiedź też dział psychologia

Tekst pochodzi z gazety

Dzień Dobry
Dowiedz się więcej na temat: przyszłość | 13 grudnia | oczy | miłosne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama