Reklama

Przecież klaps to nic złego!

Moja 5-letnia córeczka Aleksandra nie słucha się ani mnie, ani babci.

Wybiega na ulicę, ucieka mi w sklepie, tupie i płacze, rzuca się na ziemię, kiedy jej na coś nie pozwalam. Bałagani, rozrzuca po całym domu zabawki i nie chce ich sprzątnąć. Nie pomagają moje krzyki, groźby ani stawianie jej do kąta. Jedynie mąż sobie z nią radzi.

Tylko spojrzy, a ona staje się grzeczna ja trusia. Kiedy Ola znów zaczyna wariować, mąż zapowiada jej, że jak się nie uspokoi, to dostanie lanie. Straszy ją, że gdy będzie niegrzeczna, to nie pójdzie z nią na spacer albo nie będzie oglądać bajki w telewizji. Albo po prostu daje jej klapsa. Mam wątpliwości, czy klapsy to dobry sposób na wymuszenie posłuszeństwa. Ale co mogę na to poradzić.

Reklama

Przekonałam się, że to jedyna skuteczna metoda. Ostatnio nie wytrzymałam, nie zapanowałam nad nerwami, gdy wybiegła mi prosto pod jadący samochód i sama dałam jej klapsa. Ola rozszlochała się, ale po chwili szła grzecznie obok mnie, trzymając mnie za rękę. Mąż tłumaczy mi, że jego ojciec też go bił, kiedy się nie słuchał, i dzięki temu wyrósł na porządnego człowieka. I jeszcze zapowiada, że jakby miał syna, to wziąłby jego wychowanie w swoje ręce. Ciekawe, jakby sobie poradził? Czy na pewno klapsy to nic złego?

Dagmara, 36 l.

Bella Relaks
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy