Miało być święto dla polskich turystów, jest afera. "Konsekwencje prawne"
Miało być wielkie święto dla entuzjastów górskich wycieczek, ale na razie są oświadczenia, tłumaczenia i ogromne zamieszanie. Wściekli turyści wytykają przedstawicielom Bieszczadzkiego Parku Narodowego pewne niedopatrzenie, a ci odpowiadają "konsekwencjami prawnymi" i potrzebą zmiany formuły wejścia na Opołonek - najbardziej niedostępnego szczytu w Polsce.

Najbardziej niedostępny szczyt w Polsce
We wrześniu br. informowaliśmy, że Bieszczadzki Park Narodowy w dniu 11 listopada 2025 r. z okazji Święta Niepodległości udostępni turystom fragment trasy od umownych źródeł Sanu do szczytu Opołonek.
Szczyt Opołonek znajduje się na terenie Bieszczadzkiego Parku Narodowego, gdzie poruszanie się poza szlakami jest surowo zabronione. W związku z tym, że po polskiej stronie nie wiedzie na niego żaden szlak, zdobycie szczytu jest niemożliwe i nielegalne, a tamtejsze okolice są regularnie patrolowane przez strażników Bieszczadzkiego Parku Narodowego i Straż Graniczną. Alternatywą do zdobycia szczytu jest wejście od strony ukraińskiej.
Brak szlaku na Opołonek, zakaz wejścia na niego i co za tym idzie - brak turystów w tym regionie, sprawiają, że teren objęty ścisłą ochroną urzeka swoją dzikością i naturalnością. Na szczycie można natknąć się na rzadkie rośliny, w tym m.in. arnikę górską i pszeniec biały. Z kolei na zachód od wierzchołka, tuż przy granicy, już po ukraińskiej stronie znajduje się pomnik przyrody - Skała Dobosza. Legenda głosi, że pod skałą słynnym karpacki zbójnik Ołeksy Dobosz ukrył swój zrabowany skarb.
Szczyt mierzący 1028 m n.p.m na entuzjastach górskich wędrówek i wspinaczek nie robi większego wrażenia, a mimo to potrafi rozpalić ciekawość. Ponadto jest to najbardziej wysunięte na południe miejsce w całej Polsce.
Bieszczadzki Park Narodowy informował, że wycieczka na Opołonek 11 listopada br. ma mieć charakter zorganizowany i odbywać się będzie pod opieką pracowników Bieszczadzkiego Parku Narodowego. W wydarzeniu może wziąć udział maksymalnie 150 osób.
W komunikacie wskazywano wówczas, że osoby chcące zdobyć szczyt, mogą wysłać swoje zgłoszenie, a termin przyjmowania zapisów rozpocznie się 1 października i potrwa do 31 października. Na stronie bdpn.gov.pl miał również zostać opublikowany formularz zgłoszeniowy.
Na stronie Bieszczadzkiego Parku Narodowego mogliśmy przeczytać, że po przyjęciu zgłoszenia zostanie wysłana wiadomość zwrotna, w której zawarte będą szczegóły dotyczące dokonania płatności (numer konta itp.) a w późniejszej korespondencji dokładny program wycieczki.
Zobacz również: Klimatyczne miasta, górskie uzdrowiska. 8 najlepszych kierunków na długi listopadowy weekend w Polsce

Zamieszanie ws. wejścia na Opołonek. Turyści są wściekli
Zgodnie z zapowiedziami Bieszczadzkiego Parku Narodowego turyści mieli możliwość wpisania się na listę, która ma uprawniać do wejścia na Opołonek w dniu 11 listopada br. Szybko się okazało, że - jak informuje BPN - nastąpiło apogeum zainteresowania wymykające się zupełnie wszelkim szacunkom z lat ubiegłych.
Ogromne zainteresowanie wejściem na szczyt sprawiło, że wiele osób nie zdążyło wypełnić formularza. Rozgoryczeni turyści zaczęli umieszczać komentarze na facebookowm profilu Bieszczadzkiego Parku Narodowego, podkreślając, że przez wiele godzin śledzono stronę z zapisami, ale rzekomo żaden formularz się na niej nie ukazał, a jedynie informacja o zakończonym już procesie zapisów.
"Ze mnie dyrekcja zakpiła. Śledziłem stronę od godz. 00:00. Po 8:00 ukazała się informacja o zamknięciu zapisów z powodu wyczerpania miejsc (…)" - pisze Pan Mirosaw.
Użytkownik "Pi Po" dodaje, że: "Od północy aż do komunikatu o wyczerpaniu wejściówek, tym samym braku możliwości złożenia formularza, tego formularza nie było. Obecnie Park usprawiedliwia się, gdyż mam przekonanie, że zawalił na całej linii. Wcześniej Park nie opublikował informacji o godzinie startu zapisów (…)".
"Ja wysłałem zgłoszenie. Około 8:30 pojawił się formularz i był aktywny chyba z 12 minut. Czy się dostałem? Nie wiem" - wskazuje Pan Krzysztof.
Lawina, głównie niepochlebnych komentarzy sprawiła, że przedstawiciele Bieszczadzkiego Parku Narodowego opublikowali oświadczenie, odnosząc się do wielu zarzutów ze strony wściekłych turystów.
"W związku z ogromną liczbą wiadomości e-mail oraz trudną do policzenia ilością telefonów, w których dominowały treści nieprawdziwe oraz obraźliwe dla Bieszczadzkiego Parku Narodowego oraz jego pracowników, informujemy, co następuje:
Zgodnie z komunikatem formularz zgłoszeniowy ukazał się na stronie - o godzinie 08.30 i był dostępny przez 7 minut. W ciągu tego bardzo krótkiego czasu wszystkie 150 dedykowane miejsca na wyjście 11 listopada na Opołonek zostały zajęte, po czym formularz został zdjęty przez naszego informatyka. Po zdjęciu formularza nasz serwer zarejestrował jeszcze 923 próby wejścia na formularz. Ponieważ średnio jedno wejście oznaczało 3 osoby próbujące zarejestrować się, to należy oszacować liczbę chętnych w wydarzeniu na około 3000+ osób" - informują przedstawiciele parku.
Bieszczadzki Park Narodowy dodaje, że wyjścia na Opołonek, w formie wydarzenia o charakterze patriotycznym mają miejsce od kilku lat i nigdy liczba chętnych nie przekroczyła 130 osób.
"Zupełnie niespodziewanie dla nas, w tym roku nastąpiło apogeum zainteresowania wymykające się zupełnie wszelkim szacunkom z lat ubiegłych. Mimo to, dzięki przejrzystemu systemowi zgłoszeń, 150 pierwszych osób zostało zapisanych cyfrowo na to wyjście. Zupełnie niezrozumiałe są zarzuty np. jakoby miało się odbyć losowanie? Skąd taki pomysł? Wystarczyło przeczytać regulamin Parku, a potem zastosować się do komunikatu informującego o formularzu zgłoszeniowym (10.04.2025 r.), żeby spróbować zarejestrować swoją osobę. Liczba wejść oraz prób wejścia na nieaktywny już formularz świadczy o tym, że przekaz ten był jasny dla grupy przynajmniej 950 osób" - czytamy w oświadczeniu.
Przedstawiciele BPN podkreślają także, że mieli do czynienia z hejtem ze strony rozgoryczonych turystów.
"Warto się zastanowić też, czy zamieszczona informacja w Internecie przez portale informacyjne jest informacją oficjalną, czy jest ona dowolnie przetworzona i zinterpretowana. Na przetworzonej nieformalnie, niepoprawnie i nieprawnie wiadomości - "podanej dalej" buduje się potem hejt zalewający portale społecznościowe. Mieliśmy z nim wcześniej do czynienia przy okazji prowadzenia prac remontowych na szlakach czy przebudowy schronu turystycznego. Zanim więc w przyszłości popuścimy swoje emocje warto wiedzieć, że mogą one mieć swoje poważne konsekwencje prawne, gdyż takiej ochronie jako instytucja państwowa podlegamy. Czy jak nie uda nam się kupić biletu wstępu na wydarzenie sportowe, gdzie wiadomo z góry, że tylko nieliczni będą mogli wejść, to też używamy pisemnych wulgaryzmów wobec jego organizatora?".
Internauci zwracają również uwagę na pewien zapis, który pojawił się na stronie Bieszczadzkiego Parku Narodowego w kontekście listy na wejście na Opołonek. Turyści wskazują, że w regulaminie widnieje informacja, iż w razie braku uiszczenia opłaty uprawniającej do wejścia na Opołonek, skutkuje to wykreśleniem z listy uczestników. "Na miejsce osoby wykreślonej może wejść osoba z listy rezerwowej" - czytamy na stronie bdpn.gov.pl.
Turyści dopytują w komentarzach na profilu Bieszczadzkiego Parku Narodowego, czy taka lista rezerwowa faktycznie powstała, bowiem z oświadczenia BPN wynika, że "(…) wszystkie 150 dedykowane miejsca na wyjście 11 listopada na Opołonek zostały zajęte, po czym formularz został zdjęty przez naszego informatyka".
Dalej czytamy, że: "Formularz został uruchomiony o godz. 8:30 i już w ciągu kilku minut osiągnęliśmy zakładany limit miejsc (150). Obecnie trwa wprowadzanie danych osób zgłoszonych na listę uczestników i potwierdzanie uczestnictwa. O dalszych krokach będziemy informować w kolejnych komunikatach".
Ponadto Dział Udostępniania i Komunikacji Społecznej Bieszczadzkiego Parku Narodowego poinformował, że w związku z zaistniałą sytuacją zachodzi konieczność zmiany formuły wydarzenia tak, "(..) ażeby uwzględnić wszystkich potencjalnie chętnych chcących spędzić nasze święto narodowe, ale już tylko i wyłącznie na udostępnionej do zwiedzania trasie w dolinie górnego Sanu, na terenie Parku".









