Chodziłam po wodospadzie na Maderze. To tylko jedna z wielu wyjątkowych atrakcji
Gdyby ktoś powiedział mi, że w październiku będę skakać z klifów prosto do oceanu lub chodzić po wodospadzie bez żadnego doświadczenia w tych aktywnościach pewnie uznałabym go za szaleńca. Tymczasem właśnie tak wyglądał mój wyjazd na Maderę - wyspę, która zaskoczyła mnie różnorodnością nietypowych atrakcji, z których skorzystać może niemal każdy z nas. Oto jak poznać to miejsce z zupełnie innej perspektywy.

Spis treści:
- Polacy pokochali Maderę. Wyspa zachwyca o każdej porze roku
- Skoki z klifów na Maderze? Wszystko pod okiem instruktorów
- Kajakami na dziką plażę. Oto jak poznać wyspę z zupełnie innej strony
- Schodzenie na linie wodospadem? Nie tylko dla fanów adrenaliny
- Rowerem przez Maderę. Każdy znajdzie szlak dla siebie
- Góry, wodospady i lewady. To najlepszy sposób na poznanie wyspy
Polacy pokochali Maderę. Wyspa zachwyca o każdej porze roku
Madera od kilku lat bije rekordy popularności wśród Polaków. Statystyki nie kłamią - biorąc pod uwagę rynki zagraniczne, jesteśmy czwartym najliczniejszym narodem odwiedzającym tę portugalską wyspę, zaraz po Niemcach, Brytyjczykach i Francuzach. I trudno się dziwić - przyciąga nie tylko słońcem, bujną przyrodą, która kwitnie tu przez cały rok, oraz gościnnością mieszkańców, ale także bogactwem atrakcji, szczególnie tych skierowanych do osób, które lubią aktywny wypoczynek na łonie natury.
Do rosnącej popularności Madery wśród polskich turystów z pewnością przyczyniły się bezpośrednie połączenia lotnicze oferowane przez znanego niskobudżetowego przewoźnika. Obecnie do Funchal, czyli stolicy wyspy polecimy z Warszawy, Gdańska oraz Katowic. Do tego dochodzą również loty charterowe, które niekiedy znajdziemy w naprawdę korzystnych cenach.
Polacy cenią Maderę również za jej subtropikalny klimat, który sprawia, że jest wspaniałym kierunkiem podróży o każdej porze roku - zarówno na letni wypoczynek, jak i ucieczkę od jesiennej chandry, czy zimowych mrozów. Średnia dzienna temperatura rzadko spada poniżej 18 st. C., chociaż na wyjazd warto zabrać ze sobą cieplejsze ubrania i pelerynę na deszcz, zwłaszcza jeśli zamierzamy odkrywać górskie tereny pośrodku lądu.
Zobacz również: Ponad 20 st. C. i loty od 200 zł. Najcieplejsze miejsca w Europie na urlop w listopadzie
Skoki z klifów na Maderze? Wszystko pod okiem instruktorów
Stoję na zboczu klifu, zaledwie kilka metrów nad taflą oceanu. Patrzę w dół na fale delikatnie uderzające o skały, a następnie wciągam w płuca powietrze pachnące solą. Mimo że od powierzchni wody nie dzieli mnie duża wysokość, coś sprawia, że nogi mi miękną. Z dołu słyszę głos instruktora: "Don't think about it!" - nie myśl, skacz!
To właśnie wtedy, skacząc z klifów do Atlantyku, zrozumiałam, że Madera nie jest typową wakacyjną wyspą.
Nie zrozumcie mnie źle, można tu plażować - nad oceanem, z widokiem na majestatyczne klify, wsłuchując się w szum fal oceanu - ale Madera nie jest wyspą typowo plażową. Zamiast złotego piasku znajdziecie tu czarne, wulkaniczne zatoczki, naturalne baseny skalne i kamieniste wybrzeża. To jednak nie miejsce, w którym spędzicie cały dzień na leżaku - no, chyba że w jednym z licznych hoteli z widokiem na ocean. Chociaż byłoby to naprawdę dużym błędem, bo wyspa ma tyle do zaoferowania, że po 5-dniowym pobycie, czuję, że jedynie ją "liznęłam" i już planuję następną podróż w to miejsce.
Madera to prawdziwy raj dla miłośników aktywnego wypoczynku - ale bez obaw, wiele z tutejszych atrakcji, dostępnych jest również dla osób bez doświadczenia czy szczególnych umiejętności. Wszystko odbywa się pod okiem doświadczonych instruktorów, którzy dbają nie tylko o nasze bezpieczeństwo, ale i dobre samopoczucie.
Tak właśnie było w moim przypadku z coasteeringiem - sportem, o którego istnieniu przed przyjazdem na Maderę nawet nie wiedziałam. Polega on na przemieszczaniu się wzdłuż linii brzegowej i łączy w sobie elementy pływania, wspinaczki i skoków do wody. Wszystko odbywa się w pełnym ekwipunku - w piance, butach, kapoku oraz kasku, które chronią ciało nie tylko przed ostrymi skałami, ale i przed chłodem oceanu. Choć muszę przyznać, że jego temperatura mile mnie zaskoczyła - woda miała około 20 st. C.
Choć skoki do wody bez wątpienia dostarczają najwięcej wrażeń, dla mnie najpiękniejszym momentem było dryfowanie na powierzchni oceanu, który delikatnie niósł nas z prądem wzdłuż wybrzeża.
Z tej perspektywy Madera wygląda zupełnie inaczej - klify, oglądane z poziomu wody, wydają się jeszcze bardziej monumentalne i dziewicze. Trudno uwierzyć, że kawałek dalej znajduje się jedno z najbardziej obleganych miejsc na wyspie - Półwysep Świętego Wawrzyńca, słynący z surowego, niemal księżycowego krajobrazu. Cieszę się, że mogłam zobaczyć ten fragment Madery właśnie w ten sposób - od strony, której większość turystów nigdy nie pozna.
Nie każdy jednak wie, że coasteering to aktywność dla każdego - nie trzeba być odważnym ani skakać z wysokości, jeśli nie mamy na to ochoty. W wielu miejscach można po prostu spokojnie zejść do wody i kontynuować trasę, delektując się samą przygodą. Wystarczy strój kąpielowy i ręcznik, resztę - piankę, kapok, buty i transport minivanem - zapewniają organizatorzy.

Zobacz również: Podróże na dwóch kołach: Jesień jak z pocztówki. "Mała Szwajcaria" zachwyca atrakcjami
Kajakami na dziką plażę. Oto jak poznać wyspę z zupełnie innej strony
Pływaliście kiedyś kajakami po oceanie? Jeśli nie - zapewniam, że to zupełnie inne doświadczenie niż znane nam spływy po rzekach czy jeziorach. Otaczający nas bezkres oceanu, fale rozbijające się o kajak oraz prądy, które raz popychają nas w stronę brzegu, a chwilę później stają się wyzwaniem, wymagającym skupienia i siły. Oczywiście ocean potrafi zaskoczyć, a jego prądy bywają silne i nieprzewidywalne, dlatego przez całą trasę towarzyszą nam doświadczeni przewodnicy, którzy czuwają nad bezpieczeństwem.
Miejsce, którym wypływamy na wycieczkę to Rezerwat Przyrody Garajau. Słynie on z bajecznego krajobrazu i niezwykłych kolorowych klifów, które w słońcu, miejscami przybierają niemal miedziane barwy. Gdzieniegdzie zbocza klifów porasta zieleń, która w niezwykły sposób komponuje się z ziemistymi odcieniami skał.
Po około 30 minutach dopływamy do niewielkiej dzikiej, kamienistej plaży pod klifami. Nie ma tu nikogo - tylko my, skały i ocean. Dostajemy gogle do snorkelingu i wskakujemy do wody, by podziwiać podwodny świat, skryty pod powierzchnią.
Ten niewielki skrawek wyspy skrywa w sobie coś naprawdę wyjątkowego - spokój, dziewiczy krajobraz i harmonię pomiędzy oceanem a lądem, którą ciężko opisać słowami.

Schodzenie na linie wodospadem? Nie tylko dla fanów adrenaliny
Skoro poznaliśmy już wybrzeże, czas zajrzeć w głąb spowitego mgłą lądu, a ten wydaje się tajemniczy i niezwykle fascynujący. To właśnie tam znajdziemy najwyższe szczyty oraz piękne ścieżki ukryte wśród soczystej zieleni lasu laurowego i wijących się lewad - kanałów irygacyjnych, które momentami przypominają górskie potoki.
Docieramy minivanem na miejsce, gdzie zaczyna się nasza kolejna przygoda. Znów zakładamy pianki - tym razem grubsze, bardziej mięsiste, co niezmiernie mnie cieszy, bo temperatura powietrza w sercu wyspy znacznie różni się od tej na dole, tuż przy wybrzeżu, gdzie znajduje się nasz hotel. Ubrani w ochronne stroje, kaski oraz uprzęże wspinaczkowe ruszamy za przewodnikami w dół, w stronę niewielkiego kanionu Ribeira das Cales. To szlak o długości zaledwie 850 metrów, ale jego pokonanie zajmuje prawie dwie godziny - nie ze względu na dystans, lecz na czekające po drodze przeszkody.
Pierwszą z nich okazuje się być niewielki wodospad, którym schodzę, trzymając się liny.
Na trasie czeka nas kilka takich wyzwań, m.in. schodzenie lub zjeżdżanie na linie po mniejszych wodospadach, z czego najwyższy z nich ma 12 metrów, oraz zjazdy naturalnymi "zjeżdżalniami". Są też miejsca, gdzie po prostu musimy wskoczyć do wody.
Ribeira das Cales to tylko jeden z kilku regionów kanioningowych na Maderze, gdzie możemy spróbować swoich sił w tym sporcie. Na wyspie znajdziemy całe mnóstwo tras o różnym stopniu trudności - od łatwych, idealnych dla początkujących, po wymagające technicznie szlaki dla miłośników adrenaliny. Do pokonania podstawowej trasy nie są potrzebne żadne szczególne umiejętności ani doświadczenie - to przygoda, w której mogą uczestniczyć również dzieci. Dla odważniejszych przygotowano natomiast znacznie bardziej spektakularne wyzwania, w tym zjazdy lub zejścia po wodospadach sięgających nawet 60 metrów wysokości!
Trudno opisać słowami, jak niezwykłym przeżyciem jest obcowanie z naturą w tak bezpośredni sposób - zaledwie kilka metrów od spadającej z hukiem wody, w otoczeniu bujnej zieleni i ciszy przerywanej jedynie szumem potoków. To doświadczenie, które pozwala dotrzeć do miejsc nietkniętych przez człowieka, do których nie prowadzi żadna droga ani szlak.

Zobacz również: Podróże osobiste: 300 słonecznych dni w roku, turkusowe morze i ogrom gościnności. Idealne remedium na jesienną szarugę
Rowerem przez Maderę. Każdy znajdzie szlak dla siebie
Dla osób, które nie przepadają za wodnymi atrakcjami, świetnym wyborem mogą być wycieczki górskimi rowerami elektrycznymi. Trasy są bardzo zróżnicowane - od malowniczych, łagodnych ścieżek biegnących wzdłuż lewad, po bardziej wymagające górskie odcinki z ostrymi podjazdami i szybkimi zjazdami.
Muszę przyznać, że nie jestem fanką wycieczek rowerowych, jednak na Maderze to czysta przyjemność. Zaskakuje mnie różnorodność krajobrazu - w jednej chwili jedziemy szosą, przez gęstą mgłę, z której wyłania się stado owiec biegnących w naszą stronę. Kilka minut później przemierzamy zielony las, a kawałek dalej zjeżdżamy na trasę, prowadzącą wzdłuż lewady. Towarzyszą nam piękne panoramy - obserwujemy wyspę z góry, jej zielone wzgórza skąpane w chmurach, a w oddali błękit bezkresnego oceanu.
Jeśli macie wątpliwości co do jazdy rowerem po górzystym terenie - spokojnie, mają one kilka trybów wspomagania, w tym tak zwany tryb "turbo", który praktycznie eliminuje wysiłek podczas podjazdów.

Góry, wodospady i lewady. To najlepszy sposób na poznanie wyspy
Następnego dnia ponownie ruszamy w głąb wyspy. Tam wchodzimy na jeden z popularniejszych maderskich szlaków, czyli PR 1.
Na Maderze sieć tras trekkingowych jest naprawdę imponująca. Sklasyfikowanych szlaków, które oznaczane są symbolem "PR" i konkretnym numerem jest ponad 30, jednak przed wyruszeniem na wędrówkę warto zajrzeć na stronę visitmadeira.com i upewnić się, czy dany szlak jest obecnie otwarty dla turystów lub, czy istnieją jakieś ograniczenia.
Choć startujemy z PR 1, to nie on jest naszym celem. W końcu chcemy zobaczyć Maderę z innej, spokojniejszej strony, z dala od tłumów. Po krótkim spacerze po szczycie schodzimy niżej, na wysokość około 1805 m n.p.m., gdzie zaczyna się szlak PR 3 Vereda do Burro. To trasa o długości nieco ponad 7 kilometrów, prowadząca z Pico do Areeiro do Funchal Ecological Park. Przejście zajmuje około 2,5 godziny, a szlak uchodzi za łatwy i niezwykle malowniczy.
Najbardziej zachwyca mnie tu cisza i spokój. Po drodze nie spotykamy prawie nikogo - zupełne przeciwieństwo Pico do Areeiro, z którego wyruszyliśmy. Otacza nas surowa, wysokogórska przyroda: gęste chmury osnuwające szczyty, niskie krzewy i dzika roślinność typowa dla tej części wyspy.
Na trasie czeka nas również spotkanie z historią - po drodze mijamy budynek przypominający igloo. To "Poço da Neve", zbiornik wodny z 1813 roku, który niegdyś używany był do przechowywania śniegu i gradu, które sporadycznie spadały na najwyższe góry Funchal. Co ciekawe, lód ten był używany w szpitalach, hotelach, a także do produkcji lodów.
Chyba nie muszę podkreślać, że Madera to idealne miejsce dla miłośników pieszych wędrówek. Górskie szczyty, bujne zielone lasy niekiedy przypominające dżunglę, ocean, wodospady i punkty widokowe - to wszystko możemy podziwiać, przemierzając wyspę na własnych nogach.








