Podróże na dwóch kołach: Sielskie widoki, plaże, grodziska i pałace. Nieodkryty raj dla rowerzystów
Malownicze Ponidzie trudno opisać słowami, najlepiej zobaczyć je na własne oczy. Niepozorna kraina położona wzdłuż wijącej się Nidy zachwyca lessowymi pagórkami i wąwozami, złocistymi stepami, a przede wszystkim leniwie meandrującą rzeką, która przyciąga jak magnes nie tylko turystów, ale też rzadkie ptaki. Zachwyt wzbudza niepozorna Wiślica, słusznie nazywana perłą Ponidzia, w której odpocząć można bardziej niż w niejednej uzdrowiskowej miejscowości. Kraina położona w dolinie Nidy to też raj dla rowerzystów. Wygodne asfaltowe trasy pozwalają odkrywać ukryte atrakcje i cieszyć się pięknem natury.

Szukasz nieoczywistych pomysłów na wycieczki rowerowe w Polsce i blisko granicy? Chcesz się dowiedzieć, jak wyglądają popularne ścieżki, ale też poznać mniej znane trasy? Autorka cyklu Podróże na dwóch kołach relacjonuje swoje bliższe i dalsze rowerowe wyprawy, które obfitują nie tylko we wspaniałe widoki, ale też dźwięki i zapachy. Zdradza, na które szlaki się wybrać, jeśli nie masz zbyt dobrej kondycji lub dopiero zaczynasz rowerową przygodę.
W każdym tekście znajdziesz przydatne wskazówki dotyczące profilu trasy, nawierzchni czy ewentualnych przeszkód. Dowiesz się, czy ścieżka jest przyjazna rodzinom z dziećmi czy kolarzom szosowym. Poznasz propozycje na dłuższe i krótsze wycieczki, dowiesz się, co warto zwiedzić w okolicy i w którym miasteczku czekają największe atrakcje.
Spis treści:
- Gdzie leży Ponidzie i kiedy najlepiej je zwiedzać?
- Magiczny dzień na Ponidziu, czyli rowerowa pętla pełna atrakcji
- Pałac Wielopolskich i "Kochankowie z Pełczysk"
- Klimaty Południa, wąwóz lessowy i kamienne świątki
- Ogród na Rozstajach - magiczne miejsce odpoczynku na szlaku
- Wieś z czasów dzieciństwa
- "Polska Toskania" o zachodzie słońca
- "Serce Ponidzia", czyli rowerowa wyprawa do Wiślicy
- Szlak zwiniętych torów z Kazimierzy Wielkiej do Wiślicy
- Perła gotyckiej architektury, czyli jak przenieść się do średniowiecza
- A może spacer po średniowiecznym Grodzisku w Wiślicy?
"Miłkiem wyzłocony kraj
Wstęgą Nidy otoczony
Na szlak wzywa nas
Dźwiękiem wiślickiego dzwonu"
~ Wolna Grupa Bukowina ~
Przypadkowo odkryte Ponidzie zachwyciło nas i urzekło od pierwszego wejrzenia. Ogromne przestrzenie, feeria barw, pagórkowate tereny i rozlewiska Nidy dosłownie przenoszą w inny, dawny świat. Taki bez masowej turystyki, straganów z pamiątkami czy hałaśliwych atrakcji. Jednocześnie nie jest tu nudno czy nijako - wręcz przeciwnie. Ukryte w zapomnianych wioskach pałace, ruiny zamków, grodziska i ogrody sprawiają, że czas umyka, a trasę zaplanowaną na jeden dzień trzeba rozłożyć na dwa. A to dlatego, że trudno opuścić magiczne zakątki, którymi Ponidzie jest usiane. Ogród na Rozstajach, Grodzisko w Stradowie, wieże widokowe czy plażyczki nad Nidą to miejsca, w których można się relaksować godzinami. Nawet na szlaku rowerowym trudno jest zresztą pędzić - pofałdowane tereny momentami wymagają mocniejszego naciskania na pedały, ale znacznie większą "przeszkodą" są zachwycające panoramiczne widoki.

Gdzie leży Ponidzie i kiedy najlepiej je zwiedzać?
Ponidzie to malowniczy rejon województwa świętokrzyskiego położony w Dolinie Nidy. Rozciąga się od Chęcin aż po Nowy Korczyn. Znajdują się tu trzy parki krajobrazowe: Nadnidziański, Kozubowski i Szaniecki, a także liczne rezerwaty przyrody, które chronią nie tylko faunę, ale też unikatową roślinność, stepy czy krasowe i gipsowe formacje geologiczne.

Na Ponidziu najpiękniej jest wiosną i latem. W kwietniu i maju pagórki pokrywają się miłkiem wiosennym. Charakterystyczne żółte kwiaty są symbolem regionu. W czerwcu ścieżki rowerowe toną w kwitnących akacjach i czarnym bzie, a w sierpniu wzniesienia i stepy stają się złote. Od maja do września w weekendy można też skorzystać z dwóch atrakcji Ponidzia - wybrać się w podróż Świętokrzyską Kolejką Wąskotorową, która kursuje między Jędrzejowem a Motkowicami, albo przejechać się drezyną rowerową w Umianowicach. Wiosna i lato to też najlepszy czas na spływ kajakowy po Nidzie czy leniwe popołudnie nad rzeką.

Magiczny dzień na Ponidziu, czyli rowerowa pętla pełna atrakcji
Szlak rozpoczynamy w Chrobrzu - niepozorna miejscowość kryje pośród drzew niespodziewany skarb - Pałac Wielopolskich. Już po krótkiej chwili na rowerze czeka nas więc dłuższa przerwa. Opuszczone dworki i pałace zazwyczaj są zamknięte, a tu czeka nas miła niespodzianka - drzwi są szeroko otwarte i zapraszają do zwiedzania zabytkowych sal i eksponatów.
Pałac Wielopolskich i "Kochankowie z Pełczysk"
Poźnoklasycystyczny pałac powstał w 1850 r. na zlecenie margrabiego Aleksandra Wielopolskiego według planów wybitnego włoskiego architekta Henryka Marconiego. Nad czterokolumnowym gankiem mieści się taras. Fasadę wieńczy attyka z czterema klasycystycznymi posągami, które przedstawiają Germanika, Ceres, Minerwę i Achillesa. Pałac miał za zadanie pomieścić bogaty księgozbiór Wielopolskich. Obecnie w sercu dawnej ordynacji Pińczowskiej mieści się Ośrodek Dziedzictwa Kulturowego i Tradycji Rolnej Ponidzia. Wnętrza kryją dawne sale - balową, myśliwską, jadalnię, dawną kaplicę, a przede wszystkim bibliotekę. Do dziś zachowała się oryginalna szafa biblioteczna oraz biurko margrabiego. W poszczególnych salach można zobaczyć dawne meble i akcesoria, a także wystawę rzeźb młodego artysty z Ponidzia - Dawida Szymczyka. Na piętrze czeka słynna atrakcja - "Kochankowie z Pełczysk", czyli szczątki splecionej w uścisku pary, które pochodzą sprzed 4 tys. lat. Bezimienni kochankowie najprawdopodobniej byli Celtami. W pałacu mieści się też kącik "barda Ponidzia", czyli Wojtka Belona. Założony przez niego zespół Wolna Grupa Bukowina chętnie śpiewał o tym niezwykłym regionie.

W 2000 r. Pałac Wielopolskich stał się planem filmowym - nakręcono tu scenę balu w Odolanach do "Przedwiośnia" Filipa Bajona. Godny uwagi jest też otaczający pałac park. Znajdują się tu wiekowe drzewa, m.in. platany, lipy i miłorzęby japońskie, a także niewielka kaplica wzorowana na pawilonach przy Zamku Książ.
Klimaty Południa, wąwóz lessowy i kamienne świątki
Z Chrobrza podążamy wzdłuż granicy Nadnidziańskiego Parku Krajobrazowego. Mijamy dwie urocze wioski - Wojsławice i Mozgawę, które przenoszą nas w greckie klimaty. Otaczają nas niewielkie domy i ogródki tonące w kwiatach. Nawet przystanki autobusowe są tu porośnięte bluszczem i ukryte pośród traw i trzcin. Wkrótce wjeżdżamy w lessowy wąwóz i chociaż koła nieco grzęzną w sypkim podłożu, to miejsce urzeka widokiem - u wylotu czeka charakterystyczny dla Ponidzia kamienny świątek, a także panoramiczny widok na okolicę.

Ogród na Rozstajach - magiczne miejsce odpoczynku na szlaku
Już po kilku kilometrach docieramy do kolejnej atrakcji Ponidzia, czyli Ogrodu na Rozstajach. Spodziewamy się niewielkiej przestrzeni i kilku egzotycznych roślin w donicach. Tymczasem naszym oczom ukazują się ogromne drzewa i krzewy, pośród których ukryto oczka wodne z nenufarami, kamienne mostki i niewielki szemrzący wodospad. Jakby tego było mało, ogród ma budowę kaskadową i mieści się na trzech poziomach. Na powierzchni jednego hektara rośnie ponad 2 tys. gatunków roślin - drzew, krzewów, bylin i kwiatów, często egzotycznych i o imponujących rozmiarach. Spotkamy tu też roślinność unikatową dla Ponidzia. Ogród założyli przed 30 laty Zofia i Tadeusz Kurczyna, swoje dzieło życia udostępniają do zwiedzania od kilkunastu lat. Śmiało można je określić mianem oazy natury i spokoju.

To kolejne miejsce na Ponidziu, z którego nie chce się wychodzić - miękka trawa, cień drzew, cisza i różnobarwne kwiaty zachęcają do błogiego lenistwa na kocu. Goście, którzy go nie mają, mogą skorzystać z jednej z wielu wkomponowanych w krajobraz drewnianych ławek lub wygodnych leżaków. Do uszu dociera tylko szmer wody i odgłosy mieszkających w wolierach papużek. Na środkowy poziom można dotrzeć małym lessowym wąwozem. Na drugim skraju ogrodu ulokowano niewielką drewnianą kawiarenkę, której dach porastają mech i trawa. Wewnątrz - pyszne desery, kawa i lemoniady. Czego chcieć więcej? I przede wszystkim - jak zmusić się do wyjścia i dalszej jazdy?
Wieś z czasów dzieciństwa
Z bólem serca opuszczamy Młodzawy Małe oraz niesamowity ogród i ruszamy w kierunku kolejnej przygody. Niemal od razu przekraczamy granicę Kozubowskiego Parku Krajobrazowego. Przez kolejnych kilkanaście kilometrów rozkoszujemy się sielskimi widokami na pobliskie pagórki, które usiane są żółtymi kwiatami nawłoci. Po drodze mijamy kolejne "świątki", czyli kamienne pomniki świętych. Mimo że poruszamy się drogami, praktycznie nie mijają nas żadne auta. Zjawiskowe widoki urozmaicają umieszczone na skrzyżowaniach dróg dożynkowe inscenizacje z bali ze słomy. Każdy, kto chętnie wraca do nostalgicznych wspomnień ze wsi z czasów dzieciństwa, będzie tu zachwycony.
"Polska Toskania" o zachodzie słońca
Między Kozubowem a Grodziskiem Stradów czeka nas jeden długi i męczący podjazd przez las, piękna panorama na okolicę, a także długo wyczekiwany zjazd, w trakcie którego można odpocząć i delektować się pędem powietrza. Do Grodziska docieramy dość późno, ale ma to swój urok - widoki o zachodzie słońca są tu zjawiskowe i przypominają włoską Toskanię. Ze szczytu wzniesienia wybudowanego przez Wiślan w średniowieczu można dostrzec zielone pagórki, pośród których romantycznie wije się nitka drogi.

Grodzisko w Stradowie jest największe w całej Polsce - jego wały otoczone fosą osiągają wysokość nawet 18 metrów, a podejrzewa się, że z biegiem lat doszło tu do erozji, co oznacza, że w przeszłości mogły być wyższe. Na planie pięciokąta znajdowało się grodzisko główne oraz trzy podgrodzia - łącznie obejmowało obszar ok. 25 hektarów. Początki grodziska datuje się na X wiek, niestety przetrwało zaledwie około 100 lat. Do zniszczenia doprowadził pożar. Być może dlatego wkrótce w Wiślicy powstał wielki ośrodek Wiślan. Prace archeologiczne prowadzone w drugiej połowie XX wieku odkryły w Stradowie ponad 200 obiektów - fragmenty chat, ceramiki, kamieni żarnowych, piec gliniany, a także groby ze szczątkami.
Dziś Grodzisko w Stradowie zyskało rangę jednej z największych atrakcji województwa świętokrzyskiego. W pobliżu wzniesienia zbudowano parking, ścieżki spacerowe i wiaty dla turystów. Na szczyt prowadzą wygodne drewniane schody. Kilometrowy spacer po wzniesieniu dostarcza niesamowitych wrażeń - widoki są oszałamiające, a przy dobrej widoczności można dostrzec stąd nawet Beskidy.

Czas nagli, więc nie możemy zostać na Grodzisku aż do zachodu. Wracamy na trasę i przez Zagaje Stradowskie i Wolę Chroberską przyjeżdżamy w okolice Pałacu Wielopolskich w Chroberzu, gdzie rozpoczęliśmy tę niesamowitą i pełną wrażeń wycieczkę.
"Serce Ponidzia", czyli rowerowa wyprawa do Wiślicy
Na początku czerwca zieleń na Ponidziu dosłownie kłuje w oczy. Na szlak wyruszamy z Kazimierzy Wielkiej. Niewielka miejscowość zachwyca przede wszystkim imponującym parkiem, który bardziej przypomina las niż miejski teren rekreacyjny. Prowadzi do niego urocza wierzbowa aleja położona nad zalewem. Na niewielkiej wysepce mieści się tężnia solankowa, a także całoroczny basen z leczniczą wodą siarczkową. Jej odkrycie sprawiło, że gmina zyskała status obszaru ochrony uzdrowiskowej. Jedną z większych atrakcji miasteczka jest zespół pałacowy z XIX wieku, w którym obecnie mieści się hotel, a także zabytkowa baszta z 1888 r. Szybszy rozwój Kazimierza zawdzięczała jednej z pierwszych cukrowni, jakie utworzono w Polsce. W baszcie mieściły się niegdyś mieszkania pracujących w niej praktykantów. Obecnie znajduje się tu ciekawa wystawa dotycząca cukrowni i ziemi kazimierskiej.

Szlak zwiniętych torów z Kazimierzy Wielkiej do Wiślicy
Szlak rowerowy z centrum miasta prowadzi tuż obok ogromnego zbiornika retencyjnego Małoszówka, wokół którego powstała strefa rekreacyjna. Dostępne są tu wygodne wiaty i miejsce do grillowania, to także jedno z ulubionych łowisk dla wędkarzy.
Po pokonaniu 2 kilometrów biegnących przez strefę przemysłową miasta wyjeżdżamy na wygodny szlak EuroVelo 11. Gładka asfaltowa ścieżka powstała na trasie dawnej kolejki wąskotorowej i bywa nazywana szlakiem zwiniętych torów. Dzięki temu możemy napawać się pięknymi widokami z dala od dróg. Szlak jest malowniczy i urozmaicony - wije się między pagórkami, pozwala podziwiać panoramiczne widoki, by po chwili przenieść nas do bujnego wąwozu pośród akacji. Ich zapach w czerwcu jest odurzający. Na trasie mijamy pola uprawne pełne kukurydzy, tytoniu i zbóż. Gdzieniegdzie kwitnie jeszcze rzepak.

Zaledwie kilka bardziej stromych podjazdów pokonujemy z łatwością i mimo kilku postojów dość szybko docieramy do Wiślicy. Tu czeka nas duża niespodzianka w postaci niewielkiej plaży ze słomianymi parasolami. Otoczeni ciszą i zielenią podziwiamy leniwie płynącą Nidę i rozkoszujących się rzeką kajakarzy. Mimo że chętnie spędzilibyśmy tu resztę dnia, wracamy na rowery, by zwiedzić centrum miasteczka.
Perła gotyckiej architektury, czyli jak przenieść się do średniowiecza
Wjeżdżając do centrum Wiślicy, która bywa nazywana "perłą gotyckiej architektury", dosłownie przenosimy się do średniowiecza. Nad drugim najmniejszym miastem w Polsce góruje ogromna gotycka Kolegiata Narodzenia NMP, która ma tak imponujące rozmiary, że trudno zrobić jej zdjęcie. Ufundował ją sam Kazimierz Wielki ok. 1350 r. - była to forma pokuty za niecne czyny władcy. To największa dwunawowa bazylika w Polsce. W jej wnętrzach zachowały się gotyckie freski i rzeźby.
Jeszcze ciekawsze architektoniczne zabytki skrywają podziemia Kolegiaty. W XX w. odkryto tu pozostałości dwóch romańskich świątyń, które można zwiedzać w ramach ścieżki turystycznej tutejszego Muzeum Archeologicznego.

Obok bazyliki stoi murowana dzwonnica z XV wieku oraz ufundowany przez słynnego kronikarza Jana Długosza budynek, który miał być mieszkaniem dla posługujących w bazylice wikariuszy. Tu też pobierali nauki synowie króla Kazimierza Jagiellończyka. Słynny kronikarz zapewne słuchał rad króla, który kazał "rózgi śmiało używać i nauki do głowy wlewać", bo młodzieńcy nie znosili Wiślicy i swojego nauczyciela.
Obecnie w Domu Długosza mieści się Muzeum Parafialne. Wewnątrz można zobaczyć eksponaty sakralne, unikatową polichromię z XV w., a także refektarz, czyli dawną jadalnię księży.
A może spacer po średniowiecznym Grodzisku w Wiślicy?
Z centrum Wiślicy udajemy się w kierunku Grodziska. Prowadzi do niego wygodna żwirkowa ścieżka pośród zieleni oraz drewniany most na starorzeczu. Tuż obok znajdują się odnowione drewniane rzeźby polskich świętych i błogosławionych - są wśród nich Cyryl i Metody, św. Faustyna, Maksymilian Kolbe czy Jan Paweł II.
Samo Grodzisko znajduje się na gipsowym wzniesieniu pośród łąk i starorzeczy Nidy. Drewniane konstrukcje odzwierciedlają wygląd dawnej osady, która najprawdopodobniej powstała tu już w XI w., a w XII została rozbudowana. Do dziś można tu dostrzec zarysy obwarowań, układ wewnętrznych dróg i chat. Grodzisko w Wiślicy w czasach świetności pełniło rolę głównie militarną - miało strzec przepraw przez rozlewisko Nidy.

Jedna z tablic informuje, że w 1960 r. odkryto tu prawdziwy skarb - 499 wczesnośredniowiecznych srebrnych monet - przede wszystkim denary Bolesława Szczodrego i Władysława Hermana.
Po zwiedzeniu Grodziska ruszamy w drogę powrotną do Kazimierzy Wielkiej. Mimo że szlak prowadzi tą samą trasą, ponownie zachwycamy się widokami, które przed zachodem słońca są pełne soczystych barw.

***
O autorce
Absolwentka filologii polskiej i edytorstwa, pracę zaczęła od redagowania cudzych tekstów, ale szybko przekonała się, że woli pisać własne. Z Interią związana od 2019 r. Tworzy treści o tematyce społecznej i psychologicznej, zachęca do prowadzenia zdrowego stylu życia. Jest miłośniczką słońca i podróży, zwłaszcza rowerowych. Ceni sobie nieodkryte miejsca i szuka własnych ścieżek, by delektować się ciszą i widokami.









