Turystyczny raj czy kocie królestwo? Widok zadziwia wszystkich
Popularny turystyczny raj od lat bywa nazywany "kocią wyspą". Trudno się temu dziwić - czworonogi są tam dosłownie wszędzie - wygrzewają się na plażach, zajmują leżaki, spacerują po promenadzie i uwielbiają przesiadywać w pobliżu restauracji. Widok gęsto ustawionych na uliczkach miasteczek misek z karmą już nikogo nie dziwią. Jednak liczba kotów na Cyprze wymknęła się spod kontroli, co zaczyna budzić niepokój zarówno mieszkańców, jak i władz.

Spis treści:
- Cypr już nie jest "wyspą Afrodyty"?
- Kotów na Cyprze jest już tyle, ile ludzi. Mogą być zagrożeniem
- Plaga dzikich kotów - władze Cypru mówią dość
Cypr już nie jest "wyspą Afrodyty"?
Cypr to jedna z najchętniej odwiedzanych przez turystów wysp. Może poszczycić się wspaniałym klimatem - notuje się tu aż 300 słonecznych dni w roku, a nieco chłodniej jest tylko od grudnia do lutego. Na spragnionych ciepła i śródziemnomorskich widoków czekają długie plaże, urokliwe kurorty z długimi promenadami, a przede wszystkim starożytne ruiny i mnóstwo nawiązań do mitologii. To właśnie u wybrzeży Cypru miała się wyłonić z morskiej piany bogini miłości - Afrodyta. Złośliwi twierdzą jednak, że nie jest to już "wyspa Afrodyty", ale "wyspa kotów".
Kotów na Cyprze jest już tyle, ile ludzi. Mogą być zagrożeniem
Cypryjscy urzędnicy szacują, że na każdego mieszkańca wyspy przypada już co najmniej jeden dziko żyjący kot. Zamiłowanie turystów do czworonogów dodatkowo nasila problem - ich regularne dokarmianie sprawia, że populacja stale rośnie i wymyka się spod kontroli. Dzikie koty mogą być zagrożeniem dla lokalnego ekosystemu, prowadząc do wytrzebienia niektórych ptaków i małych ssaków. Na szczęście na Cyprze wścieklizna bardzo rzadko występuje u kotów - zakażone są głównie nietoperze.

Plaga dzikich kotów - władze Cypru mówią dość
W związku ze zwiększającą się stale populacją dzikich kotów cypryjski rząd zdecydował o potrojeniu dotychczasowych środków finansowych przeznaczonych na sterylizację kotów. Do tej pory rocznie przeprowadzono ok. 2 tys. zabiegów. Aktywiści alarmują, że to o wiele za mało i podkreślają, że kluczowe są rozwiązania systemowe, np. zatrudnienie osób zajmujących się dokładnym liczeniem i przekazywaniem kotów do lecznic weterynaryjnych.
Demetris Epaminondas, prezes Stowarzyszenia Weterynaryjnego twierdzi, że populację kotów udałoby się opanować w ciągu 4 najbliższych lat, pod warunkiem że zostaną opracowane plany sterylizacji oraz sposób ich rozliczania. Koszty ma na siebie przejąć państwo.











