Reklama

Co siedzi w dezodorancie?

Warto zadać sobie pytanie, jaką cenę płacimy za utrzymanie naszego ciała w świeżości przez cały dzień.

Warto zadać sobie pytanie, jaką cenę płacimy za utrzymanie naszego ciała w świeżości przez cały dzień.

Odpowiedź stała się szczególnie nagląca w 2002 roku, kiedy uczeni z University of Reading odkryli, że znajdujące się w dezodorantach parabeny, mogą przyczynić się do powstania raka piersi.

Problem jest niebagatelny. Brytyjscy naukowcy znaleźli śladowe ilości parabenów w każdej z badanych próbek guzów pobranych w niewielkiej grupie kobiet z rakiem piersi. Badacze sugerują, że chemikalia nakładane na skórę w postaci dezodorantów przenikają do tkanek. Wyniki są niepokojące, gdyż te substancje naśladują estrogeny. Właśnie dlatego mogą powodować raka piersi.

Reklama

Nie tylko kobiety mogą zachorować

- Moje życie zamieniło się w koszmar, odkąd w styczniu odkryłem pod pachą dziwną narośl - wspomina Marek, biznesmen z Warszawy. - Pomyślałem, że to alergia na sushi. Po trzech dniach narośl zrobiła się twarda i duża jak ziarno fasoli, więc poszedłem do dermatologa. Na nic się zdały przepisane maści na alergię ani bakteriobójcze. Lekarz rozłożył ręce, bo nie wiedział, jak mnie dalej leczyć. Zalecił biopsję. Byłem zaniepokojony - pacha z każdym dniem robiła się większa.

- Diagnoza zwaliła mnie z nóg. Nowotwór. To niemożliwe, zaprotestowałem. Ja? 36 - latek, który regularnie gra w tenisa, zdrowo się odżywia - mam iść pod nóż? Nikt w najbliższej rodzinie nie miał raka.

Lekarze zbadali guza Marka. W pobranej próbce znaleźli śladowe ilości parabenów. Wygląda na to, że do powstania nowotworu przyczyniły się kosmetyki codziennego użytku - dezodorant i antyperspirant.

- Zwykle używałem antyperspirantu cztery razy dziennie. Myślałem, że to jest bezpieczne, w końcu nie kupowałem tandety na bazarze, tylko produkty z najwyższej półki. W mojej branży nie mógłbym sobie pozwolić na pot - opowiada Marek .

Nie stosuj częściej niż co 24 godziny

Okazuje się, że warto czytać ulotki na opakowaniach. Na wielu antyperspirantach znajduje się informacja, że kosmetyk zapewnia 24- godzinną ochronę przed potem. Co to jednak oznacza w praktyce? Bynajmniej nie to, że używając takiego sztyftu twoje pachy nie wydzielą kropli potu na ubranie, ale raczej, że preparatu nie wolno stosować częściej niż raz dziennie. Gdyby Marek wiedział o tym wcześniej, może uniknąłby operacji.

Zanim pojawiły się obawy związane z parabenami, największy niepokój budziła obecność glinu w antyperspirantach. Większość zawiera chlorowodorek glinu (aluminium chlorohydrate). Bez względu na to, jaki jest mechanizm działania glinu, wchłaniany jest przez skórę, mimo, iż przenika ją płytko. Niedawno odkryty związek choroby Alzheimera z glinem zapoczątkował burzliwą dyskusję, czy bezpieczne jest stosowanie związków glinu w dezodorantach.

Dowody pochodzące z obserwacji 400 Amerykanek sugerują, że golenie pach w połączeniu z użyciem dezodorantu pozwala chemikaliom przenikać do tkanek piersi. Zgodnie z tymi badaniami średnia wieku kobiet, które goliły się pod pachami trzy razy w tygodniu i używały dezodorantu przynajmniej dwa razy w tygodniu, była o piętnaście lat niższa niż u innych kobiet.

Kryształy alternatywą dla dezodorantów?

Najnowszym sposobem na zastąpienie aluminium w dezodorancie czy antyperspirancie, są kryształy. Jedne z nich to siarczan magnezu, a inne ałun. Te produkty przedstawia się często jako niezawierające glinu czy niezawierające chlorowodorotlenku glinu.

Jednak inna nazwa ałunu to siarczan glinu. Producenci sugerują, że siarczan glinu ma o wiele wyższy ciężar cząsteczkowy, niż chlorowodorotlenek glinu i dlatego nie może być wchłaniany przez skórę. Chociaż chlorowodorotlenek glinu ma niższy ciężar cząsteczkowy, to jednocześnie lepiej rozpuszcza się w wodzie lub pocie.

Siarczany są z kolei silnie rozpuszczalne wodzie, dlatego ałun pod wpływem potu szybciej rozpada się na swoje składniki. To jednak nie oznacza, że glin zostanie wchłonięty przez skórę. Bez składników zmiękczających, zawartych w większości konwencjonalnych kosmetyków, jest to mało prawdopodobne. Nic dziwnego, że modne marki kosmetyczne zaczynają doceniać właściwości kryształów i powoli wprowadzają je do swojej oferty.

Czego używać, by być zdrowym

Zdaniem Pata Thomasa, autora bestseleru "Cleaning Yourself to death", jeśli już stosujemy drogeryjne dezodoranty, róbmy to z głową:

• Używajmy dezodoranty w sztyfcie zamiast aerozoli, ponieważ mają one słabsze właściwości zmiękczające, a tym samym nie przenikają do skóry tak intensywnie.

• Unikajmy aerozoli, które wytwarzają chmurę toksycznych związków. Oprócz szkód dla środowiska i naszych płuc, zawarte w większości aerozoli propan, butan i izopropan niszczą układ rozrodczy.

• Nigdy nie stosujmy antyperspirantów ani dezodorantów na skaleczoną czy świeżo ogoloną skórę, gdyż chemikalia dużo szybciej przenikają do uszkodzonej skóry.

• Unikajmy produktów zawierających quaternium- 18, gdyż mogą wywoływać wysypki nie tylko w miejscach kontaktu ze skórą.

• Unikajmy kolorowych produktów. Barwniki nie powstrzymują potu, a smoła węglowa i barwniki powstałe na bazie ropy naftowej, jakie stosuje się w tych produktach, bez problemu wnikają w skórę i są rakotwórcze.

Każda szanująca się marka informuje konsumentów o sposobie użycia danego kosmetyku, ale dlaczego nie umieszcza ostrzeżenia przed potencjalnie groźnymi skutkami przedawkowania? Odpowiedź wydaje się dziecinnie prosta. Im szybciej zużyjemy dezodorant, tym prędzej pójdziemy do drogerii po nowy. Prestiżowa marka musi dbać o to, żeby milionowe kwoty wydane na kampanię reklamową produktów, zwróciły się w ekspresowym tempie. Tak więc zanim sięgniemy po kolejny drogi dezodorant, zastanówmy się czy warto przepłacać.

Ewelina Łaś

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy