Reklama

Feminizm pod abają

Mała Europejka widzi, że mama maluje usta czy paznokcie i robi tak samo. Mała Saudyjka widzi, że matka wkłada abaję... Arabskim kobietom trudno wyzwolić się z okowów religii i tradycji. O kulisach współczesnego arabskiego świata pisze Tanya Valko w książce "Arabska córka".

Najbardziej uderzające w pani książce "Arabska córka" jest to, jak niewiele w świecie arabskim kobiety znaczą...
Tanya Valko: - Nie zawsze tak jest, są w tej powieści także kobiety, które mają jakieś znaczenie, np. ciotka Marysi - Malika, która kiedyś była panią ambasador, później wyjechała na placówkę, jest kobietą samodzielną i niezależną. Takie są np. Libijki, zupełnie inna jest sytuacja kobiet w Jemenie: zamkniętych w domach, poniekąd ubezwłasnowolnionych. W Arabii Saudyjskiej kobiety nawet robią karierę, ale to taka kariera, o której nikt nie słyszy, przecież jedna z najbogatszych kobiet świata to Saudyjka. Te kobiety mają możliwość studiowania - na edukację, budowę uniwersytetów dla kobiet przeznaczane są w Arabii Saudyjskiej niesamowite środki. Jest też ogromna pula stypendiów, ponad 150 tys. stypendiów rocznie, z czego 80 proc. jest wykorzystywanych przez dziewczyny. Dla nich to jest forma emancypacji.

Reklama

Mieszkała pani przez wiele lat w Libii, teraz w Arabii Saudyjskiej, zna pani więc tamten świat, czy sytuacja kobiet w różnych krajach arabskich jest różna?
- We wszystkich tych krajach religią dominującą jest islam. Sytuacja kobiet zależy od tego, czy ta religia ma odmianę bardziej nowoczesną, skierowaną na dialog, czy jest formą islamu ortodoksyjnego. W Egipcie religią dominującą jest oczywiście islam, ale są też koptowie, są wyznawcy innych religii, mają swoje miejsca kultu i nikomu to nie przeszkadza. W Arabii Saudyjskiej jest wyznawana odmiana islamu zwana wahhabizmem. Jej wyznawcy skłaniają się do przestrzegania najstarszych i najbardziej restrykcyjnych zasad islamu. Mimo tego, że Arabia Saudyjska jest państwem bardzo nowoczesnym, prawo szariatu jest tam prawem państwowym.

- Saudyjski król Abdullah jest zwolennikiem dialogu międzyreligijnego, ale w tym kraju nie ma miejsc kultu żadnej innej religii. Wyznawcy innych religii nie mogą tu nawet nosić swoich symboli religijnych nie narażając się na przykrości. Do tego stopnia, że w saudyjskich sklepach nie można kupić bożonarodzeniowych drzewek czy ozdób choinkowych. W sąsiednim Katarze czy Bahrajnie można dostać wszystko, tak na Boże Narodzenie, jak i Wielkanoc.

Wszystko, jak widać, sprowadza się do religii. Jednak sytuacja kobiety w islamie nie jest jednoznacznie określona. Koran wprawdzie mówi, że kobieta jest mężczyźnie podległa i zależna od niego, ale w tradycji islamskiej istnieją także teksty mówiące, że w sferze seksu mężczyzna powinien zadbać o to, żeby także kobieta odczuwała rozkosz. W pani książce i w rozmaitych relacjach z tamtego kręgu kulturowego dominują jednak historie, w których o kobiecej rozkoszy raczej nie słychać. Najczęściej mówi się o gwałtach, hańbie, wykorzystaniu i upokorzeniach.

- Muzułmańska żona powinna w pełni zadbać o rozkosz męża. Powinna robić wszystko, by mężczyzna był szczęśliwy. Jeśli kupuje sobie ubrania czy idzie do kosmetyczki to po to, żeby być piękną i powabną dla swojego męża. Na co dzień w Arabii Saudyjskiej, a także czasami w Katarze czy Bahrajnie, kobiety noszą abaje, czarne długie płaszcze, zakrywające dokładnie całe ciało oraz chusty ukrywające włosy, jak i czarne zasłony na twarz. Z drugiej strony są tam sklepy z bielizną nocną, niezwykle fikuśną. Przed świętami Bożego Narodzenia w markecie nie można było kupić choinki, ale można było nabyć, np. tiulowe koszulki dla Pani Mikołajowej i do kompletu czerwone stringi z białymi pomponikami.

Pracowała pani w Ambasadzie RP w Libii, więc pewnie miała pani kontakty z tamtejszą Polonią, czy często zdarzają się takie historie jak w pani książce, kiedy zakochana Europejka wyjeżdża z mężem Arabem do jego kraju i okazuje się tam, że on jest zupełnie innym człowiekiem niż był w Europie, "wsiąka" w swoją kulturę i panujące w jego kraju zasady?
- Nie musiałam wyjeżdżać z Polski, żeby poznać takie historie. Przeważnie kończyły się one źle. Znam wielu mężczyzn, pochodzących z różnych krajów arabskich, którzy wyjeżdżali na studia do Europy czy Ameryki, tam żenili się, mieli dzieci, ale po pewnym czasie - z tęsknoty za krajem, czy po namowach rodziny - zostawiali swój dom, dzieci i wracali do siebie, do swojego kraju arabskiego i brali sobie nową, arabską żonę twierdząc, że tak jest im lepiej. Lepiej, bo tu jestem w pełni Arabem, moja kobieta lepiej potrafi o mnie zadbać, ona mnie rozumie.

To znaczy, że Arab nigdy nie będzie odpowiednio "zadbany" przez kobietę inną niż Arabka?
- Oczywiście! Europejka zajmuje się sobą, chce robić karierę, dba o siebie, żeby innym się podobać... A Arabka robi wszystko pod kątem swojego męża. W mojej książce jest taki wątek, kiedy narzeczony Marysi, Hamid przychodzi do niej, dając wycinek z gazety mówiący o tym, jak powinna postępować dobra muzułmańska żona. Ja taki artykuł rzeczywiście znalazłam, w 57 punktach wymienia się w nim, co powinna robić dobra żona. Są to porady typu: szczotkuj włosy, sprzątaj mieszkanie, kupuj sobie ładne rzeczy, żeby mąż był zadowolony.

Czasami ma się jednak wrażenie, że arabskie kobiety same wpisują się w przeznaczoną im rolę, w ten arabski kontekst. Wiele z nich przecież wyjeżdża na zagraniczne studia, styka się z inną kulturą, innym sposobem życia. Takie kobiety teoretycznie mają szansę powiedzieć : "nie", ale nie robią tego.
- Kobieta wracając do swojego kraju nie ma możliwości nie wpisania się w kulturowy kontekst. Jeśli Saudyjka wyjdzie na ulicę bez abai , trafia do więzienia. Nawet jeśli kobieta wyjeżdża za granicę na studia, to i tak najczęściej trzyma się w grupie swoich współwyznawców. Arab może się związać z Amerykanką czy Europejką, ale Arabka absolutnie nie może się związać z kimś, kto nie jest wyznawcą islamu. To mężczyzna jest nośnikiem religii. Kobieta, która zwiąże się z mężczyzną wyznającym inną niż islam religię, może ściągnąć na siebie fatwę. Znane są przypadki, które zakończyły się śmiercią dziewczyny.

- Te dziewczyny są od dziecka prowadzone w bardzo religijnych domach. To zresztą przechodzi z pokolenia na pokolenie: mała dziewczynka najczęściej obserwuje matkę, uczy się od niej. Mała Europejka widzi, że mama maluje usta czy paznokcie i ona robi tak samo. Mała Saudyjka widzi, że matka wkłada abaję. Jeśli takiej dziewczynce pozwala się założyć tę abaję, to ona czuje się taka dorosła i kobieca, jak byśmy pozwolili europejskiej dziewczynce założyć buty na wysokim obcasie.

Ale przecież te kobiety spotykają się ze sobą, rozmawiają, mają Internet, telewizję... Jedna drugiej mówi: mam tego już dosyć!
- To w Polsce można sobie powiedzieć: mam dosyć, wyprowadzam się, nie mieszkam z rodzicami. To przecież oznacza zerwanie wszelkich kontaktów. Jeśli tam dziewczyna powiedziałaby: mam dosyć, nie noszę abai, wystawiła by się na wyklęcie ze strony rodziny i całego środowiska. Jeśli mąż nie zgodzi się, ona nigdzie nie podejmie pracy.

- Oczywiście są kobiety wykształcone, które pracują, np. w bankach, ale to są dziewczyny pochodzące najczęściej z zamożnych, nowoczesnych domów. Ale jest też wiele dziewcząt niezamożnych i niewykształconych, które chciałyby pracować. Niedawno w Arabii Saudyjskiej rozgorzała wielka dyskusja, czy takie dziewczyny mogą pracować jako kasjerki w sklepach, bo tam przecież będą obcy mężczyźni. One oczywiście miałyby zasłoniętą twarz, najprawdopodobniej także czarne rękawiczki. Wymyślono nawet, że mogłyby być kasjerkami w specjalnie utworzonych strefach dla rodzin w supermarketach. Niestety ten pomysł nie został zaakceptowany.

- W sąsiednim Bahrajnie w każdym markecie pracuje dziewczyna, tam takiej pracy nie wykonują mężczyźni. W Arabii Saudyjskiej mężczyźni takiej pracy też nie podejmą, więc wykonują ją mężczyźni z biedniejszych krajów świata, głównie Azji.

- Dla arabskiej dziewczyny praca w kasie w markecie jest zakazana. Jeśli jednak ona wyjdzie z dzieckiem na ręku na ulicę żebrać, jest ok. No, może nie tyle ok, ale to dozwolone.

Jedna z pani bohaterek mówi: "jesteśmy tylko kobietami", inna rezygnuje ze stypendium, bo nie ma opiekuna, ale to nie jest cała prawda o tamtym świecie. W "Arabskiej córce" widzimy też inne kobiety - feministki. Jak wygląda ten arabski feminizm?
- Feministka to taka kobieta, której męska część rodziny pozwoli wyrazić własne zdanie. Jedna z bohaterek mojej książki, Malika - jest feministką, kobietą wyzwoloną, ale tylko dlatego, że rodzina, głównie brat, pozwalają jej na to, bo czerpią z jej pozycji korzyści. Ona ma swój własny dom, na który sama zarobiła, ale musi w nim zamieszkać z mężczyzną z rodziny. Taki to jest feminizm.

Rewolucja w krajach arabskich ma doprowadzić nie tylko do zmian politycznych, ale także społecznych. Czy kobiety mają szansę wykorzystać te zmiany dla siebie? W Egipcie po obaleniu Mubaraka powstała Unia Egipskich Kobiet.
- W Egipcie kobiety były zawsze bardziej wyzwolone, tam zawsze były jakieś związki czy organizacje kobiet. W Arabii Saudyjskiej też są organizacje kobiece prowadzone najczęściej przez zamożne kobiety, także księżniczki, zajmujące się najczęściej działalnością charytatywną. W Libii te kobiety, które chcą, są wyemancypowane. Tam dziewczyny chodzą do szkoły, studiują, mogą same prowadzić samochód, mają prawo głosu. I pracują tam, gdzie znajdą zatrudnienie. Nie ma ograniczeń typu, że ktoś ją zobaczy, czy w urzędzie lub sklepie będą mężczyźni.

Jedna z bohaterek pani książki, nastoletnia Afrykanka, zostaje poddana rytualnemu obrzezaniu. Co dziwne, jej rodzice są wykształconymi w Europie ludźmi. Sama dziewczynka zaś czuje się lepsza od swoich koleżanek oraz przyjaciółki Arabki, dzięki temu zabiegowi, który przeszła...
- Obrzezanie dziewcząt traktowane jest jako rodzaj oczyszczenia. To zabieg, o którym najczęściej mówi się w kontekście Czarnej Afryki, ale Arabki też były poddawane obrzezaniu. W Egipcie jeszcze w latach sześćdziesiątych dwudziestego wieku było ono często stosowane i to nie tylko na prowincji, wprawdzie już nie w wersji faraońskiej, ale w łagodniejszej wersji, skądinąd też okaleczającej kobiety. Ten zabieg stosowany jest zresztą do dziś. Najczęściej wykonywany przez znachorki w koszmarnych warunkach, najczęściej brzytwą albo zwykłą żyletką, krzywdząc te dziewczyny na całe życie.

Zadziwiające jest , że to kobiety same inicjują przeprowadzenie obrzezania u swoich córek...
- Tak, matka, która sam to przeżyła, wie, jakie komplikacje mogą z tego wyniknąć, sama popycha córkę do przeprowadzenia tego obrzędu. Wszelkie kontakty seksualne po obrzezaniu są pozbawione przyjemności i naznaczone cierpieniem, nie wspominając o koszmarze, jakim jest urodzenie dziecka. Ale dzięki temu zabiegowi kobieta czuje się oczyszczona, lepsza. Tradycjonalizm jest tu dużo silniejszy, niż zdobyte wykształcenie czy inna perspektywa postrzegania świata.

"Arabska córka" nie jest pani pierwszą książką, jest kontynuacją bestsellerowej "Arabskiej żony". Ma pani na koncie także kilka innych książek, m.in. o życiu w Libii. Planuje pani kolejne książki?
- Tak, będzie kontynuacja losów Marysi. W kolejnej części wyślę moją bohaterkę ponownie do Libii, z tym że wpadnie ona w wir Arabskiej Wiosny Ludów, która w tym roku ogarnęła cały świat arabski.

- Jeszcze w tym roku ukaże się książka "Zrób mnie młodszą, zrób mnie piękną", o kobietach dojrzałych, które chcą się odmłodzić. Tym razem akcja będzie się toczyć w naszych polskich realiach. Nie krytykuję kobiet, które przeprowadzają zabiegi odmładzające albo upiększające. Zresztą moje znajome, kiedy dowiedziały się, że piszę taką książkę, od razu podzieliły się swoimi doświadczeniami. Okazuje się, że poprawianie sobie urody jest bardzo popularne, także w Polsce, choć tu zupełnie inaczej odbierane, niż tam, gdzie mieszkam.

A Arabki robią operacje plastyczne?
- Masowo! Tylko, że tam robią inne operacje plastyczne. Arabki wychodzą bardzo wcześnie za mąż, często rodzą rok po roku, więc najpopularniejszymi zabiegami są tam operacje plastyczne narządów płciowych. Poza tym w krajach arabskich klimat nie sprzyja urodzie, tamtejsze kobiety bardzo szybko się starzeją, stąd bardzo popularne jest odmładzanie twarzy: lifting, laser, botoks, itp.

- Wykształcone Arabki coraz częściej nie chcą już swojego tradycyjnego, niewykształconego męża, podejmują odważną decyzję o rozstaniu i dlatego rozwody są tam na porządku dziennym. Taka kobieta po przejściach, kiedy znajdzie sobie kolejnego partnera, chce wyglądać atrakcyjnie. Pieniądze nie mają znaczenia. To oczywiście dzieje się w kręgu zamożnych, nowoczesnych i wykształconych Arabek.

- W dużych miastach, w stolicy Rijadzie kobiety są widoczne na ulicach, w taksówkach a szczególnie w wielkich centrach handlowych. W pierwszej chwili rzuca się w oczy tylko czarno biały tłum, bo mężczyźni ubierają się tam na biało a kobiety na czarno, nie ma kolorów - no chyba, że obcokrajowcy - mężczyźni się pojawiają. Na prowincji natomiast jest tylko biały kolor - nie ma kobiet, siedzą w domach. Wieś jest oczywiście bardziej religijna i ortodoksyjna niż duże miasto.

Dziękuję za rozmowę

Rozmawiała Anna Piątkowska

Tanya Valkoto pseudonim Polki, absolwentki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Była nauczycielką w Szkole Polskiej w Libii, następnie długoletnią asystentką ambasadorów RP. Obecnie mieszka w Arabii Saudyjskiej. Jest autorką książek o Libii: "Libia od kuchni", "Życie codzienne w Trypolisie" oraz "Sahara - ocean ciszy". Jej zainteresowanie zdrowym stylem życia zaowocowało książkami: "Dość odchudzania - czas na dietę" i "Nowoczesna książka kucharska". W 2010 r. ukazał się jej debiut powieściowy "Arabska żona", który stał się bestsellerem. Do księgarń właśnie trafiła kontynuacja tej powieści "Arabska córka" wydana nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama