Zmuszanie dziecka do jedzenia jest gwałtem

Dziecko jest krzywdzone w imię dobra. Ważne, żeby je nakarmić. Nieistotne, co maluch czuje i czego potrzebuje. Dorośli wiedzą lepiej.

Nigdy nie należy zmuszać dziecka do jedzenia
Nigdy nie należy zmuszać dziecka do jedzenia 123RF/PICSEL

Są mądrzejsi, więksi i silniejsi, a jeśli kilkulatka przypną pasami, mogą robić z nim, co tylko zechcą. Na Samuela przypadły aż dwie osoby. Jedna przytrzymuje rączki chłopca, druga na siłę wpycha mu do buzi jedzenie. On krzyczy: "Ratunku! Pomocy!" i płacze, ale jego wołanie pozostaje bez odpowiedzi.

Dorośli mają powód, który sankcjonuje ich działanie. Jest nim diagnoza. Samuel jest dzieckiem ze spektrum autyzmu. Dlatego opiekunowie przekraczają granicę, której nigdy nie przekroczyliby wobec dziecka prawidłowo rozwijającego się, gdyż zostaliby za to ukarani więzieniem.

O źle pojmowanym dobru mówiła w wywiadzie dla Interii dr Agnieszka Słopień. Jej zdaniem nie tylko terapeuci przekraczają granice, rodzice również: "W dobrej wierze. Nie chcą zaszkodzić, chcą bardzo pomóc i to jest zrozumiałe, ale faktycznie nie czują, że w którymś momencie przekraczają granicę. (...) Grupa pacjentów ze spektrum autyzmu jest najbardziej narażona na różnego rodzaju nadużycia".

Dlaczego nie chcą jeść?

Dlaczego część dzieci z autyzmem nie chce jeść? Powodów jest wiele. Najczęstsze wiążą się z zaburzeniami sensorycznymi. Maluch dużo mocniej czuje zapach danej potrawy, zaczyna się nią dusić. Niektóre składniki jedzenia wydają nieprzyjemne dźwięki podczas gryzienia, a jeśli dziecko ma szereg nadwrażliwości, też w obrębie jamy ustnej, po prostu nie jest w stanie ich spożyć. Równie dobrze może nie chcieć zjeść danego produktu, bo wie, że będzie czuło się po nim źle, a nie powie, że boli je brzuszek, lub jest mu niedobrze, bo po prostu nie mówi.

- Raz w życiu przeszłam taki gwałt. W wieku 6 lat. W każdym razie ten jeden raz pamiętam - mówi Alicja, dorosła osoba ze spektrum autyzmu. - Z wszystkich trudnych wspomnień właśnie to okazało się najtrudniejsze i wymagające głębokiej terapii traumy. Nawet teraz, gdy o tym piszę, serce wali mi mocniej. I dodaje: "Dla porównania, byłam dzieckiem bitym, wyśmiewany i poniżanym. Ale to właśnie karmienie na siłę było najtrudniejsze, choć jednorazowe. Moje zdolności adaptacyjne poległy podczas tego doświadczenia. To było tak niezrozumiałe, że aż potworne".

Konsekwencje traum

Bo Hejlskov Elvén w swojej książce "Nie gryzę, nie biję, nie krzyczę" pisze: "Historie, do których mamy teraz łatwy dostęp dzięki internetowi, są okrutne i przerażające. To właśnie one sprawiły, że zrozumiałem, jak ważne jest znalezienie wolnych od przemocy sposobów współpracy z podopiecznymi. Ramy systemu opieki specjalnej muszą opierać się na szacunku, prawach i dobrym samopoczuciu naszych podopiecznych". Autor od wielu lat pracuje w Szwecji jako psycholog kliniczny. Swoją książkę dedykuje Christerowi Magnussonowi, zmarłemu w wieku 32 lat i Angelice Arndt, zmarłej sześciolatce, oraz wszystkim, którzy padli ofiarą niehumanitarnych metod opieki. Pytanie, jak wiele dzieci musi zostać skrzywdzonych, jak wielu dorosłych z zaburzeniami musi stracić życie, by traktowało się ich jak ludzi.

"Dziecko, rozwijając się, potrzebuje wsparcia. Budowania samoświadomości. Kiedy fragment jego osobowości nazywamy chorobą i próbujemy się go pozbyć, to skutki mogą być opłakane. Pozwolenie na rozwój, w sposób, który dana osoba akceptuje, potrzebuje i jej sprzyja, jest o wiele zdrowszy. Nie przysparza traum, ciężkich doznań, czy innych urazów psychicznych bądź fizycznych. Nie wiem, kim bym była, gdybym została poddana "leczeniu" wiele lat wcześniej. Możliwe, że teraz nie siedziałabym tu i nie pisała. Mogłabym nie być w stanie" - pisze autorka bloga "Ta co nie wyrosła". W jednym z postów zatytułowanym: "Chora na emocje" opowiada, czym dla niej mogły się skończyć terapie związane z jedzeniem. A właściwie niejedzeniem, bo dziewczyna poddawana była różnego rodzaju dietom, które miały sprawić, że przestanie być tym, kim jest. 

Co czwarte dziecko nie je codziennie śniadaniaNewseria Lifestyle
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas