Reklama
Ślub i wesele

​Jak radziły sobie pary młode w czasach największych obostrzeń związanych z epidemią?

Paraliż życia tak wielu ludzi na całym świecie, spowodowany wybuchem pandemii koronawirusa, nie ominął par, które planowały swój ślub i wesele. Stres, którego doświadczyły, niepewność, jak i często ewidentne straty finansowe, zaburzyły przygotowania i oczekiwanie na najważniejszy dzień życia, jak wiele osób określa ślub i wesele.

O wypowiedzi poprosiliśmy dwie pary i ekspertkę od ślubnego savoir-vivre Annę Machnowską z portalu-katalogu ślubnego PlanujemyWesele.

Zakaz wesel, wejście do kościoła i USC tylko ze świadkami? Co robić?!

Konieczność odwołania ślubu i wesela lub przełożenia go - na jesień 2020 lub nawet na kolejny rok. Można by powiedzieć, że nic strasznego - zdrowie i dobro społeczeństwa najważniejsze. - I tak jest w istocie. Nie zmienia to jednak faktu, że narzeczonym, którzy przez rok czy nawet dwa lata planowali swój ślub i wesele, starannie dobierali usługodawców, w karkołomny nieraz sposób negocjowali terminy i ceny, nagle - w pewnym sensie - zawalił się świat. I to tuż przed tym wielkim dniem - mówi Anna Machnowska z portalu-katalogu ślubnego PlanujemyWesele.

Reklama

- Wprowadzenie tych najbardziej restrykcyjnych ograniczeń spotkało nas na kilka dni przed ślubem - opowiada Oliwia. - Powiem tak: był to dla nas tak wielki szok, mimo tego, że spodziewaliśmy się różnego rozwoju wypadków, iż zaczęliśmy rozważać odwołanie wszystkiego. Nie ukrywam, że przepłakałam dwa dni, a mój narzeczony wprost trząsł się z nerwów. Na szczęście rodzice, jedni i drudzy, doradzili nam, abyśmy wzięli ślub kościelny w asyście świadków, a za rok zorganizowali "powtórkę" już nieformalną, ale za to w ogrodzie i z imprezą pod chmurką - mówi "koronawirusowa panna młoda". 

- Nie mieliśmy żadnych problemów w rozmowach z usługodawcami, tak naprawdę to oni kontaktowali się z nami, aby zaproponować alternatywne rozwiązania. Podobno mieliśmy wiele szczęścia, że udało nam się zgrać ponownie terminy ze wszystkimi. Co prawda wesele przenieśliśmy z dużej sali pod namioty i wiaty - do ogrodu, ale nadal będzie to jedyna impreza w godzinach popołudniowych i wieczornych tego dnia. Wcześniejsze zabukowanie takiego terminu w tym hotelu graniczyło z cudem, a tu takie rozwiązanie spadło nam z nieba - mówi z satysfakcją świeżo upieczona żona.

- Tak, mieliśmy na twarzach maseczki, uszyte przez moją siostrę, która dopasowała je idealnie do naszych strojów. Mąż miał granatową z kremową lamówką - pod kolor garnituru i koszuli, a moja była z koronką - śmieje się Oliwia.  - Czy to był dla nas problem? Powiedzmy sobie szczerze, ludzie naprawdę mają większe kłopoty w życiu. A i śluby odbywają się na świecie w przeróżnych warunkach, nie zawsze w komforcie. Najważniejsze jest uczucie, decyzja o dalszej wspólnej drodze życia i radość z tego wyjątkowego dnia - dodała marcowa panna młoda.

Weryfikacja planów z powodu Covid-19 - ślub i wesele odroczone?

- Nie chcieliśmy rozdzielać ślubu i wesela - mówi Przemek, który miał ożenić się w maju, ale... koronawirus miał swoje własne plany. - Przeanalizowaliśmy wszystkie za i przeciw i uznaliśmy, że za rok pewnie nie będzie nam się już chciało organizować samego wesela, a było to nasze marzenie, aby spotkać się z bliskimi nam osobami i świętować nasz wielki dzień - szczególnie, że ma to być ukoronowanie naszego dziesięcioletniego już związku. - Podjęliśmy decyzję o odwołaniu uroczystości i daniu sobie czasu na zastanowienie i - nie ukrywam - przyjrzenia się, jaki będzie rozwój sytuacji związanej z pandemią - dodaje Kasia, narzeczona Przemka. 

- Zarezerwowaliśmy jednak alternatywny termin na sali weselnej i u fotografa, ale zrezygnowaliśmy z zespołu, z racji tego, że nie mogliśmy zgrać się terminowo. W rozmowach tylko między sobą, braliśmy pod uwagę to, że zmienimy koncepcję uroczystości i przyjęcia. Zdawaliśmy sobie też sprawę z tego, że nie możemy z tą decyzją zbyt długo zwlekać, aby nie przepadły nam przedpłacone kwoty - opowiada Przemek. - Stanęło na tym, że zostaje tak, jak wcześniej zaplanowaliśmy, tylko trzynaście miesięcy później, zamiast zespołu będzie DJ, ale za to będziemy mieć też stand-upera! - chwali się przyszły pan młody.

Nieoczekiwana zmiana planów - jako inspiracja

Opowiada Anna Machnowska z  portalu-katalogu ślubnego PlanujemyWesele:

- Karolina i Bartosz, trzydziestoparolatkowie, mieli wyznaczoną datę ślubu na kwiecień. Zaplanowali wesele na 160 osób, noclegi zarezerwowali dla jednej czwartej gości. Rozchwytywany zespół, elegancki old-timer, smyczkowa oprawa muzyczna w urzędzie stanu cywilnego, składanie własnej, dodatkowej przysięgi w oranżerii przy sali weselnej - żeby przedłużyć przeżywanie tych pięknych chwil i mieć wyjątkowe zdjęcia. To dość stanowczy i podejmujący szybko decyzje tandem. Błyskawicznie przekuli przeciwność losu w okazję do zrealizowania szalonego pomysłu. Chcą wdrożyć plan zupełnie odmienny od pierwotnego założenia, a właściwie już gotowego scenariusza z ustawionymi aktorami! Zdradzili nam "w sekrecie", że ponad sześćdziesięciu gości zaprosili ze względu na rodzinne zobowiązania, choć zorganizowanie dobrej imprezy, takiej, z której byliby zadowoleni i oni i goście - dla osób w tak różnych wieku wydawało się mało możliwe. Nie odpowiadała im koncepcja tradycyjnego wesela. Dlatego odwołali wszystkie rezerwacje, odzyskali przedpłacone pieniądze i... postanowili wyjechać w 2021 roku, jeśli tylko pandemia się skończy, w półtoramiesięczną wyprawę do Afryki. 

Ślub odbędzie się w ogrodzie przy małej rodzinnej włoskiej restauracji, do której często zaglądają. Zamiast hucznego wesela planują natomiast uroczysty obiad dla najbliższych, a wieczorem zabawę ze znajomymi na krakowskiej barce na Wiśle. Finansowo, jak podliczyli - troszkę dołożą, ale - jak sobie uświadomili - właśnie tak wyglądałoby ich wymarzone wejście we wspólne życie z obrączkami na dłoniach, a nie jak pierwotnie - wydawało im się, że zgodnie z własnymi przekonaniami planowali. Pewnie zapytacie co z pozostałymi gośćmi - Karolina i Bartosz wysłali eleganckie zawiadomienia do wszystkich gości, którzy mieli uczestniczyć w weselu, a w ramach nowego planu nie zostaną uwzględnieni, że z para z przyjemnością spotka się z nimi w innym terminie w kameralnym gronie lub złoży osobistą wizytę.

- Czy to taktowne? - rozważa naszą wątpliwość ekspertka.

- W mojej opinii - wszystko zależy od stopnia zażyłości z danymi osobami. Epidemia "zwalnia" nieco z odpowiedzialności za zmianę charakteru wesela, co nie znaczy, że powinno się obnosić z informacją, że wesele odbędzie się w innym terminie, ale już bez niektórych gości. Zasady grzeczności nakazywałyby, aby poinformować o konieczności odwołania czy przełożenia ślubu i wyrażenia nadziei na spotkanie w innym terminie i być może formie, aby uczcić wspólnie święto nowożeńców. Niedopuszczalne natomiast - w kontekście savoir-vivre, ale i zwykłej ludzkiej życzliwości - jest proszenie kogokolwiek o nieinformowanie "odwołanych" gości o całkowitej zmianie planów. Jeśli taka decyzja została przez parę podjęta, miała do tego prawo, a komunikaty wprost, a nie ustalenia w kuluarach, są najbardziej odpowiednie - zarówno w kontaktach ze znajomymi i dalszą rodziną - radzi ekspertka. 

 

 

Planujemywesele.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy