Bo we mnie jest seks

Mówiła, że jest rozpustnicą. Świat widział w niej wampa i żył jej romansami. Jakie tajemnice skrywała największa polska seksbomba?

Kalina Jędrusik sama siebie uważała ze seksbombę / fot. Lucjan Fogiel
Kalina Jędrusik sama siebie uważała ze seksbombę / fot. Lucjan FogielEast News

"Ciągle wykonywała jakąś aktorską etiudę na temat swojego seksu" - mówiła później Agnieszka. "Gdy miała wycięcie na biuście, tak długo nim kręciła, aż ktoś powiedział: ale masz dekolt! Albo dzwoniła i opowiadała, co przeżywa z jakimś kawalerem. To nas bardzo krępowało". Kalina powtarzała, że nie ma nic gorszego od kuchty w łóżku, rozpustnicy w salonie i damy z patelnią. "Jestem więc damą w salonie i rozpustnicą w sypialni". Najbliżsi przyjaciele początkowo słuchali ze zdumieniem. Zbyszek Cybulski przysięgał, że gdy kończyła szkołę teatralną, była dziewicą. Panienką z dobrego domu w starannie skrojonych sukienkach.Ale kiedy spotkała pisarza Stanisława Dygata, zmieniła się.

Wypatrzył ją w sztuce "Nie igra się z miłością". Starszy o 16 lat, z miejsca się zakochał. Zostawił żonę i córkę Magdę, która Kalinie nigdy tego nie wybaczyła. "Nagle stałyśmy się dwiema dorosłymi córkami i ona chciała być tą lepszą, bardziej kochaną. Miała za sobą mojego ojca" - pisze Magda Dygat w "Rozstaniach".

Gdy w 1962 roku Kalina pojawiła się na wizji z czarnym krzyżykiem na odsłoniętym biuście, wybuchła afera. Towarzysz Gomułka się wściekł. Zabronił pokazywać "półnagą prowokatorkę" na ekranie. W tamtych czasach panie nosiły skromne garsonki albo wąskie spódnice do bluzek z dekolcikiem w szpic. Kalina w odpowiedzi wystąpiła w Kabarecie Starszych Panów w długiej, czarnej sukni z golfem. Gdy po ostatnim akordzie odwróciła się tyłem do kamery, widzowie zobaczyli dekolt sięgający tam, gdzie kończą się plecy. Skandal!

Dwadzieścia kobiet z Rybnika wysłało list do prezesa telewizji, by tej niemoralnej aktorki nie pokazywać i nie gorszyć dzieci. Kalinie w to było graj! "Bo we mnie jest seks, co pali i niszczy" - śpiewała. I odtąd zawsze była wydekoltowana, słała powłóczyste spojrzenia i zniżała głos.

Przed wyjściem z domu obowiązkowo musiała "wykocić" oczy długą, mocną kreską. "Ten jej seks wisiał w powietrzu. Ale na mnie nigdy nie działał. Romans z Kaliną?! Do głowy by mi nie przyszło. Nie mój typ. Zbyt ciężka, apatyczna" - mówił Kazimierz Kutz.

Andrzej Łapicki, z którym całowała się na ekranie, też docenia talent i wdzięk Kaliny, ale nie seksapil: "Nie była seksowna, choć uważała się za seksbombę i na taką kreował ją jej mąż. Była świetną aktorką komediową. Niepotrzebnie udawała wampa" - powiedział w jednym z wywiadów.

Jeśli nie liczyć sceny w wannie w filmie "Lekarstwo na miłość", Kalina ani razu nie rozebrała się na planie. Ani razu nie pokazała nic ponad gorący pocałunek. I przeszła do historii kina jako polska Marilyn Monroe. Gdy Marilyn umarła, Jędrusik była na Mazurach z przyjaciółmi. Cały dzień przed nią to ukrywali, bo "ona tego nie zniesie, przecież tak się z nią utożsamia" - wspominała znajoma. Marilyn była ideałem kobiety Stanisława Dygata, więc powtarzano, że "wychowywał" żonę na jej podobieństwo. Z Marilyn coś ją łączyło, ale wcale nie seksapil. Na początku małżeństwa z Dygatem Kalina poroniła. Przeszła operację, lekarze nie kryli, że nie będzie mogła mieć dzieci. Jak Marilyn. "Ona czuła, że nie jest w sposób naturalny kobietą i grała tę kobiecość. Ostro grała" - oceniła Agnieszka Osiecka.

Kalina zachowywała się tak, jakby była piękna. "Mała, okrągła, duże usta, haczykowaty nos. Umiała jednak stworzyć wokół siebie aurę. Patrzyła na swoje pulchne stopy z krótkimi palcami, i mówiła, że są piękne. I nagle wszyscy w to wierzyli!" - opowiada jej pasierbica.

Jej romanse czy raczej erotyczne przyjaźnie były tajemnicą poliszynela.

W nowej, znakomitej biografii Kaliny, jej autor Dariusz Michalski opisuje je wnikliwie, lecz z wielkim wyczuciem. Sama Kalina wyznała kiedyś: "Przeżyłam aż pięć romansów. Nie umiałam ich ukryć - żer dla legendy. I jeżeli ktoś życzliwy opowiedział mężowi o mojej fascynacji innym mężczyzną, on mawiał: Gdyby ona była panienką na poczcie, być może nie potrzebowałaby takich przeżyć. Kalina jest wielką aktorką. Proszę nie wtrącać się do naszego małżeństwa".

Według Magdy Dygat, największą miłością Kaliny był Witek, czyli Włodzimierz Sokołowski. Tyczkarz, pierwszy Polak, który skoczył na wysokość 5 metrów. "Po raz pierwszy chciała na serio rozstać się z Dygatem i powiedziała, że go nienawidzi" - pisze jej pasierbica. Kupiła kawalerkę, w której samotnie czekała na Witka. Gdy się zjawiał, obsypywała go czułością i smakołykami. "Uciekł od niej. A ona skuliła się i wróciła do jedynego człowieka, który ją rozumiał i szanował. Do mojego ojca".

Dygat znał jej kochanków i z niektórymi się zaprzyjaźnił. Jeśli faworyt Kaliny nie podobał się mężowi, tracił szanse. Nawet wtedy, gdy małżeński seks, po chorobie Dygata, był już wspomnieniem. Kiedyś zaprosił na rozmowę Tadeusza Plucińskiego. Pluciński - czołowy amant polskiego kina - wybitnie przystojny, uwodzicielski. Napięcia ze sceny przenosili z Kaliną do rzeczywistości. Ona mówiła: "Idź, powiedz Stasiowi, że mnie kochasz. Wyzwij go na pojedynek!". A gdy zdarzyło się, że Tadeusz posłał kwiaty młodej aktorce, dostał w twarz. Tadeusz nie był dyskretny, pochwalił się kolegom w teatrze, że Kalina "jest wyrafinowana, gorąca...". Wszyscy o nich mówili. Dygat spotkał się z aktorem, a ten wszystko odwołał. Rozmowa zeszła na psy. Dosłownie, bo cała trójka je kochała. W końcu Pluciński się wycofał. "Myślałam, że to będzie prawdziwa miłość, a to był prowincjonalny romans" - powiedziała po latach Kalina.

Kalina zachowywała się tak, jakby była piękna
AKPA

W marcu 1968 roku poznała Wojtka Gąssowskiego. Lecieli do Wrocławia na koncerty. Ona była gwiazdą, on śpiewał w zespole ABC. Zagaił o muzyce. Kalina sypnęła jak z rękawa: słucha Sinatry i innych ulubionych wykonawców Wojtka. Następnego dnia wróciła do Warszawy i zadzwoniła do niego do hotelu. Musi go widzieć. W warszawskim Szanghaju, przy cielęcinie z grzybami moon, wyjaśniła mu: jest mężatką, Staś ma swoje sprawy sercowe, ona swoje. Obiecała Wojtkowi wakacje w Jastrzębiej Górze. W tym czasie Tadeusz Konwicki spotkał Dygata na ulicy. Szedł z bukiecikiem, wyelegantowany. Na randkę z jakąś Dorotą. "Stasiu, dałeś słowo, że nie będziesz podrywać dziewcząt, których ojcowie są młodsi od ciebie". Staś, czerwony ze złości krzyknął: Teraz to nieaktualne!". Był zazdrosny?

Kiedyś Kalina wróciła z nagrań do domu rozpalona, z podartą pończochą. Kolega, który ją odwoził, ostrzegł: "Żeby Stanisław sobie czegoś nie pomyślał". Skwitowała: "Właśnie o to chodzi, żeby sobie pomyślał".

O Dygata była zazdrosna. Ale inaczej niż o kochanków. Nie robiła awantur. Gdy widziała, że Staś wodzi oczami za jakąś kobietą, pokazywała mu na przykład, jak ona chodzi. Albo jakie ma muchy w nosie. Odgrywała scenę i nagle wszyscy patrzyli na tamtą jak na pokrakę. Czasem sobie z niego pokpiwała, ale gdy ktoś wtrącał się w ich sprawy, "rzucała spojrzenie, które mówiło, że nie bierze jeńców" - pisze Magda.

Zdjęcie z wakacji w Jastrzębiej Górze: Kalina siedzi z przyjaciółmi na trawie. Oni w golfach i dżinsach, Kalina w jasnej sukience z Telimeny, z dekoltem w trapez. Wytuszowane rzęsy, umalowane usta, krótka fryzura. Wojtka miała na podorędziu. Donosiła mężowi: "Koteńku, dobrze mi tu. Bardzo utyłam. Niebawem będę wyglądać jak Danuta Rinn albo Zofia Merle. Na Kociu (Gąssowskim) nie zawiodłam się. Był miły i dbał o mnie prawie jak Ty". Kocio z Koteńkiem spotkali się po wakacjach.

"Dygat był ciepły, opowiadał mi o przygodach miłosnych swojej córki Magdy, którą dobrze znałem" - mówił Gąssowski. Magda za nim nie przepadała i była wstrząśnięta, bo ojciec zaprzyjaźnił się z "Panem Kociem". Chodzili na mecze, gawędzili. Doszło do tego, że Gąssowski zamieszkał u Dygatów. Z Kaliną rozstał się po kilku latach. Wyznał, że do dziś ma wyrzuty sumienia. Nieelegancko się zachował.

Ostatni na jej liście był Aleksander "Sasza" Jedynacki, saksofonista i akompaniator Kaliny. Gdy się z nim związała, Dygat już nie żył. Traktowała go jak syna, był dużo młodszy. "Szukała nawet dla mnie żony". Wyprowadził się w 1985 roku i Kalina została sama. "To była mądra kobieta. Zaradna. I, niestety, opiekuńcza. Baaardzo opiekuńcza" - wyznał Dariuszowi Michalskiemu bliski Kalinie Janusz Trzciński.

Rozpieszczała swoich mężczyzn. Urządzała niekończące się kolacje, robiła spaghetti. A gotowała wspaniale. Dygat uwielbiał, gdy o niego dbała, a dbała tym bardziej, im mocniej była zaangażowana "na boku". "Stasio miewał najlepsze okresy, gdy Kalina się zakochała" - twierdzi jeden z jego przyjaciół. "Nie siedziała mu na głowie, ale troszczyła się. A gdy romans się kończył, Stasio wyciągał ją z depresji".

W ostatnim wywiadzie Kalina powtórzyła swoją mantrę: "Seks to motor życia, wewnętrzny blask. Jego brak to kalectwo, które trzeba leczyć". A za chwilę wybuchała pretensją, że "robiono z niej zdzirę. Taką, co zabiera żonom mężów!".

"W tym tkwi paradoks jej życia - tłumaczył Gustaw Holoubek. - W gruncie rzeczy niewinna, czysta, była przedmiotem całkowicie mylnych domniemywań na swój temat". Magda Dygat pisze, że dostała kiedyś od macochy dziwny list. Kalina pisała: "Przewróciliście mi w głowie, że jestem miła i nawet coś warta. Lekarz powiedział, że daję ludziom dużo szczęścia moją grą, dużo wzruszeń, że w szpitalu wszyscy się mną podniecali. Przez całe życie czekałam na wielką, prawdziwą miłość, na to, żebym choć raz dla kogoś była wszystkim na świecie. I nie zdarzyło mi się to nigdy. Całuję K".

Ewa Maciąg

Nowy większy SHOW - elegancki magazyn o gwiazdach! Jeszcze więcej stron, więcej gwiazd i tematów! Więcej o Kalinie Jędrusik przeczytasz w najnowszym wydaniu magazynu, w sprzedaży od 20 grudnia.

Show
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas