Krzysztof Kowalewski - ponury żartowniś
Właśnie obchodzi 80. urodziny i ma co wspominać. Na scenie i w filmach głównie śmieszy. Wbrew życiowym doświadczeniom.
Mama Elżbieta (†61), aktorka teatralna, dopiero po wojnie powiedziała synowi o swoim żydowskim pochodzeniu i jak niewiele brakowało, by podzielili tragiczny los dziadków Krzysztofa, zamordowanych w Treblince.
Przez całą wojnę czekali na znak życia od ojca. Gdy Krzysztof był w szkole średniej wiadomo już było, że podporucznik Cyprian Kowalewski, został zamordowany w Charkowie przez Rosjan. Krzyś był na szczęście za mały, by w pełni odczuć grozę wojny. Mimo to zachował urywki koszmarnych wspomnień, m.in. z czasu Powstania Warszawskiego. Matka i on cierpieli głód, jak wszyscy warszawiacy. Kiedy 7-letni Krzyś zobaczył na ulicy walające się kawałki mięsa, bardzo chciał, by mama przyrządziła z nich coś dobrego. Nie wiedział, że jest w miejscu, w którym bomby starły z powierzchni ziemi szpital dziecięcy...
Kowalewscy musieli po powstaniu uciekać ze stolicy. Tak trafili do Kielc, gdzie Elżbieta zaczęła grać w miejscowym teatrze. Tam też znalazła nowego, acz nielubianego przez syna towarzysza życia, żonatego dyrektora teatru. Krzyś tęsknił za rodzinną Warszawą, choć w Kielcach nie brakło atrakcji. Całe miasto podziwiało precyzję radzieckiego czołgisty, który rozjeżdżał trupa niemieckiego żołnierza. Chłopcy bawili się porzuconą amunicją i niewybuchami. Wkrótce życie matki i syna znowu zawisło na włosku. Rok po zakończeniu wojny w mieście doszło do pogromu spowodowanego plotką o rytualnym mordzie dziecka, a ich semickie pochodzenie stało się ciężarem.
Po tych wydarzeniach wrócili do stolicy. Krzysztof zaczął chodzić do elitarnej szkoły TPD. Uczęszczały tam pociechy prominentów i mali geniusze. On do żadnej z grup nie należał. Był wstydliwym dzieckiem, nigdy nie recytował wierszyków na akademiach. Uczniem też nie był wybitnym, maturę zawalił, podobnie jak egzamin do szkoły teatralnej. Egzaminatorzy odradzali mu pójście tą drogą. I wtedy Krzysztof postanowił, że "on im wszystkim pokaże". Rok później zdał egzamin śpiewająco.
Choć tryskał humorem - tak sobie obiecał, by nie martwić cierpiącej na depresję i stwardnienie rozsiane matki - nie zawsze było mu do śmiechu. Kiedy po okresie posuchy zaczął dostawać więcej propozycji, poznał kubańską tancerkę Vivian, która szybko zaszła w ciążę. Matka aktora nie znosiła synowej, ona zaś źle się czuła się w Polsce. Wyjechała do Paryża, zostawiając Kowalewskiemu nie tylko małego Wiktora, ale i Cliffa - syna z pierwszego małżeństwa. Aktor robił, co w jego mocy, by zapewnić chorej matce i dzieciom godziwe warunki. Wkrótce Wiktor dołączył do matki, Cliff został z przyłatanym ojcem. Aktor ułożył sobie życie z trzykrotną rozwódką Ewą Wiśniewską (74). Byli razem 20 lat, do czasu, gdy na jego drodze stanęła koleżanka z teatru, 31 lat młodsza Agnieszka Suchora. Są małżeństwem do dziś.