Reklama

Macademian Girl: Prymuska i kinomanka

Rok szkolny kończyła zawsze świadectwem z czerwonym paskiem, a najbardziej lubiła biologię. Znana blogerka zdradziła też SHOW, że jej pierwszą wielką pasją wcale nie była moda.

Nazwisko oraz niebanalną urodę zawdzięcza tacie pochodzącemu z Panamy, który przyjechał do Szczecina studiować na politechnice. Po nim odziedziczyła też zamiłowanie do ubrań i niepokorny charakter.

Niestety, ojciec Tamary zmarł, kiedy miała 2 lata. Nawet w trudnej sytuacji samotnego rodzica, mama Tamary robiła wszystko, by zapewnić jej szczęśliwe dzieciństwo. Dbała też o jej edukację.

"Moja mama, z wykształcenia prawniczka, zawsze mówiła, jeśli tylko widziała, że zamiast uczyć się do sprawdzianu, wolałam robić co innego: »Pamiętaj, na świecie jest tyle dzieci, które nie mogą się uczyć«. Wzięłam to sobie do serca i chyba dlatego zawsze miałam świadectwo z czerwonym paskiem, a na studiach - na pierwszym roku Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu - najwyższą średnią", opowiada SHOW Macademian Girl.

Reklama

Wyznaje, że w podstawówce nie wszystkim podobał się jej ciemniejszy kolor skóry, ale miała zaufane grono przyjaciół, a radość czerpała też z realizowania różnych pasji. "Po lekcjach uwielbiałam chodzić do kina, bo to moja pierwsza miłość, przed modą i architekturą. Do dziś to robię wtedy, gdy tylko mam czas. Wyrobiłam sobie nawet kartę z nielimitowanymi wejściami. Bywa tak, że wchodzę do kina w południe, a wychodzę o pierwszej w nocy. Uwielbiałam też spędzać czas ze znajomymi na pogaduchach", mówi blogerka.

Tamara wyznała SHOW jeszcze jedną tajemnicę dzieciństwa: otóż ona, prymuska, w pierwszej klasie podstawówki bardziej niż czytać, wolała oglądać programy edukacyjne i przyrodnicze. Sytuacja zmieniła się, gdy w jej ręce trafiła książka o Harrym Potterze. "Zrozumiałam wtedy, jak potężna jest wyobraźnia i że do dobrej zabawy czasem niczego więcej nie potrzeba. »Harry’ego« kocham do tej pory, bo to bardzo mądra książka. Niby o magii, a tak naprawdę o życiu i o tym, że nic łatwo nie przychodzi i że nie wszyscy, których mamy wokół, są nam dani raz na zawsze. Autorka nie bała się pokazać dzieciom, czym jest strata, a nawet śmierć", podkreśla Macademian Girl.

Katarzyna Jaraczewska

***Zobacz materiały o podobnej tematyce***

Show
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy