Reklama

Marek Bukowski: Ładniejszy od Ibisza

Mówią o nim, że to pierwszy amant polskiego kina. Tajemniczy typ. Łamacz kobiecych serc. A przecież to zwykły, skromny facet, od lat wierny mąż i ojciec. Podobno…

Wszystkie panie, które nie mogą odżałować, że jego wątek w "Na dobre i na złe" został wygaszony, wkrótce odetchną z ulgą - jeden z najprzystojniejszych polskich aktorów, Marek Bukowski (47), powraca. I to nie tylko jako Piotr Gawryło w "Na dobre...", który po śmierci Hany znajdzie pocieszenie w ramionach kolejnej ukochanej, ale i w zupełnie nowej roli.

Już od września będziemy oglądać go w serialu "Pod wspólnym niebem". Zdaje się więc, że nadchodzący sezon będzie należał do Marka Bukowskiego.

Tak dużo, a tak mało

Trzeba przyznać, że dawkuje nam on swoją osobę, jak mało który aktor. Kariera Marka Bukowskiego rozpoczęła się jeszcze zanim ukończył krakowską PWST. Zagrał w filmie "Nad rzeką, której nie ma" (1991) Andrzeja Barańskiego. Każdy aktor marzy o takim starcie w zawodzie - debiut i od razu nominacja za pierwszoplanową rolę męską na FPFF w Gdyni.

Reklama

W 1993 r. zagrał jeszcze dwie główne role - w "Kawalerskim życiu na obczyźnie" i "Pożegnaniu z Marią". W 1995 roku został uhonorowany Nagrodą im. Zbyszka Cybulskiego. Potem wcielił się w kilka postaci drugoplanowych, aż w pewnym momencie, niepostrzeżenie, zniknął z ekranu. W tym czasie jednak nie próżnował.

Zajął się reżyserią i scenopisarstwem. Jego filmy "Blok.pl" (2001) oraz "Sukces" spotkały się z aprobatą krytyków - otrzymały nominacje do Złotych Lwów. Co ciekawe, przy obu pracował ze swoją żoną, aktorką Ewą Bukowską (51). Wtedy oboje odeszli nieco w bok od głównego zawodu. "Nigdy nie byliśmy przyklejeni do aktorstwa", powiedział Bukowski w rozmowie z "Vivą!". Jednak po kilku latach znów zaczęli występować.

W 2009 r. Marek zagrał w serialu "Przystań", potem pojawił się w "Na dobre i na złe" i kilku innych serialach, wystąpił w filmie "Uwikłanie", za który dostał nominacje zarówno do Złotej Kaczki, jak i do Węża, a ostatnio oglądaliśmy go w filmach "Smoleńsk", "PolandJa" i serialu "Przyjaciółki". TVN pokazał natomiast serial "Belle Epoque", którego jest współscenarzystą.

W tak zwanym międzyczasie widzowie docenili Marka dwiema Telekamerami. Nie można też pominąć faktu, że ten tak lubiany aktor i przystojny mężczyzna ma również na koncie talk-show. Pięć lat temu poprowadził program "Czego pragną kobiety" w Polsat Cafe. Choć z tego wszystkiego wynika, że Bukowski jest wziętym i niemożliwie zapracowanym aktorem, to jednak mamy nieodparte wrażenie niedosytu. Z czego to wynika?

Najpiękniejsza para

Może z tego, że w show-biznesie prawie go nie ma. Jest skrytym człowiekiem, który najbardziej lubi zaszyć się w domu, z rodziną. O sobie samym mówi niewiele. Od studiów na krakowskiej PWST związany jest z jedną kobietą, Ewą. Przez lata uchodzili za idealną parę. "Jeśli jestem z kobietą 20 lat, to znaczy, że chcę z nią być", powiedział w jednym z wywiadów. Gdy się na nich patrzy, widać, że mimo upływu czasu wciąż między nimi iskrzy. "Uważam, że moja partnerka życiowa, czyli kochanka, jest osobą emocjonalnie niezrównoważoną. Wariatka po prostu. Ale ja widocznie potrzebuję kogoś takiego, skoro to tyle trwa", mówił Bukowski jeszcze rok temu w magazynie "Viva!".

Ponoć dziś niewiele ich łączy i wciąż się kłócą. "Od czasu do czasu te spory prowadzą do zbliżeń, które sprawiają nam dużą przyjemność. Dlatego tak się trzymamy", wyjaśniła te zawirowania jego żona. Mimo wszystko od czasu do czasu przypisuje się im romanse. Ją kiedyś przyłapano na spacerze z pewnym reżyserem, który później okazał się starym znajomym, a jego też łączono z różnymi kobietami. Raz była to Anna Dereszowska, która grała jego byłą kochankę w "Na dobre i na złe", a niedawno, gdy dołączył do "Przyjaciółek" - Anita Sokołowska. Czy były to tylko spekulacje? Tak od niego, jak i od niej, ciężko usłyszeć komentarz w tej sprawie.

W dodatku Bukowski kiedyś pozwolił sobie na odważny żart. Zapytany, dokąd zabrałby na randkę Edytę Herbuś, odpowiedział, że... do łóżka. A może to wcale nie był żart? Zapewne pozostanie to tajemnicą.

A w domowym zaciszu...

Natomiast otwarcie Marek mówi o swoim zdrowym stosunku do aktorstwa: "Odzieram ten zawód z jakiegokolwiek blichtru, to po prostu moja praca". Po której przychodzi do domu. Tam wychowuje młodszego syna Szymona, bo starszy Marcin wyfrunął już z gniazda, a także gra w tenisa, dużo biega. Ale robi też zakupy i czasem nawet sprząta. "Jesteśmy dużo bliżej takiego konwencjonalnego życia, niż się wydaje", zdradza gwiazdor.

Marta Uler

Show
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy